Wizyta Kaczyńskiego w Inowrocławiu. Po spotkaniu policja użyła gazu łzawiącego wobec pokojowo zachowujących się protestujących
- Balbina, chodź do nas! - wzywali prezesa PiS mieszkańcy Inowrocławia, którzy przybyli na spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim, ale nie zostali wpuszczeni na salę wypełnioną przez działaczy partii. Dostępu do szefa PiS broniły zwarte kordony policji. Funkcjonariusze użyli gazu wobec pokojowo zachowujących się protestujących.
Mieszkańcy Inowrocławia witają prezesa
O sprawie jako pierwsza napisała wyborcza.pl. Prezes PiS Jarosław Kaczyński odwiedził Inowrocław w niedzielę, 26 czerwca. W Państwowej Szkole Muzycznej w Inowrocławiu w większości czekali na niego sympatycy partii rządzącej. Polityk przyjechał na miejsce o godz. 15:00.
Przed budynkiem szkoły muzycznej, gdzie odbywała się konferencja, zgromadziła się grupa osób skandująca między innymi hasło: "będziesz siedział", kiedy szef Prawa i Sprawiedliwości wchodził na spotkanie. Protestujący krzyczeli również "Balbina" w stronę Kaczyńskiego. - Nie wyjdzie do nas pan prezes, nie wyjdzie, naród czeka, a on nie wyjdzie - komentował jeden z nich, który na spotkanie z Kaczyńskim przyjechał specjalnie ze Żnina. Cały teren wokół budynku, w którym odbywało się spotkanie, był odgrodzony przez funkcjonariuszy pozbawionych identyfikatorów. Co więcej, niektórzy z nich byli zamaskowani.
Wizyta prezesa PiS w Inowrocławiu. Kajdanki i gaz łzawiący
Po zakończeniu spotkania doszło do ostrej wymiany zdań przeciwników i zwolenników PiS. - Ta kobieta uderzyła mnie w głowę polską flagą. Wykorzystują flagę do swoich politycznych celów. To są złodzieje, zdrajcy - powiedziała jedna z uczestniczek antyrządowej demonstracji.
Na nagraniu z miejsca zdarzenia widać, że w pewnym momencie doszło do przepychanki między demonstrującymi a policją. Kilka osób nagrywało funkcjonariuszy telefonami. Jeden z policjantów odepchnął mężczyznę na trawnik, oraz popchnął stojącego obok drugiego manifestującego. Następnie funkcjonariusz użył gazu łzawiącego.
Po użyciu gazu przez policjanta słychać komunikat wypowiedziany przez jednego z funkcjonariuszy: - Wykonywać polecenia, bo użyjemy środków przymusu. Jedna z kobiet na użycie gazu przez policjantów wobec protestujących zareagowała okrzykiem: "gestapo jesteście". Na dalszej części nagrania widać, jak jeden z mężczyzn zostaje odprowadzony do radiowozu.
Zatrzymany mężczyzna relacjonuje
"Gazeta Wyborcza" dotarła do osób, które zostały potraktowane gazem przez policję. - Skuli mnie tak, że jeszcze mam czerwone nadgarstki - powiedział jeden z zatrzymanych. - Ten, co potraktował mnie gazem, podszedł i docisnął, jak siedziałem na siedzeniu radiowozie. Mówiłem, że nic nie widzę, czy mogę się czymś wytrzeć, a on, że nie, że zaraz dostanę paralizatorem. Mówię do niego: bądź człowiekiem, nic złego nie zrobiłem, jestem skuty, chociaż zdejmij te kajdanki. A on, że nie ma mowy. Podszedł i jeszcze docisnął. Nic nie zrobiłem, stałem spokojnie, kazali, to się cofnąłem, nic nie robiłem! Jak psiknęli gazem, odskoczyłem, schyliłem się, a gdy po chwili podniosłem głowę, zobaczyłem, że idą w moją stronę. No i zwinęli mnie - dodał.
Według relacji tego mężczyzny przekazanej "Gazecie Wyborczej", chociaż chciał sam wejść do radiowozu, to policjanci mieli go "dusić" , a także "butami wciskać plecy".
Reakcja policji
Jak poinformował reporter TVN24 Mariusz Sidorkiewicz, Komendant Wojewódzki Policji w Bydgoszczy zlecił wszczęcie postępowania wyjaśniającego w tej sprawie. Ma ono polegać na analizie nagrań zdarzenia ze wszystkich źródeł, jak i kamery nasobnej policjanta, który użył gazu. Postępowanie ma odpowiedzieć na pytanie, czy nie doszło do nadużycia władzy.
- Na polecenie Komendanta Wojewódzkiego Policji w Bydgoszczy służby kontroli prowadzą postępowanie wyjaśniające w tej sprawie jak zawsze w przypadku użycia środków przymusu przez policjantów podczas różnych działań - powiedziała rzeczniczka prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy mł. insp. Monika Chlebicz. Dodała, że oprócz nagrań istotne będą także wyjaśnienia samych policjantów.