Widzowie TVP wściekli na prowadzących "Koło Fortuny". Zawrzało w całej Polsce
W programie "Koło Fortuny" pojawili się nowi prowadzący. Błażej Stencel i Agnieszka Dziekan zastąpili dobrze znanych widzom Norbiego i Izabelę Krzan. Choć zmiany miały wprowadzić świeżość, reakcje widzów wciąż są mocno podzielone.
Wielkie zmiany w "Kole Fortuny" po 2024 roku
Po wyborach parlamentarnych w 2024 roku, które wstrząsnęły strukturami TVP, w telewizji publicznej miały miejsce istotne zmiany. Z kolei jednym z najbardziej zauważalnych efektów tej metamorfozy była zmiana prowadzących w popularnym teleturnieju "Koło Fortuny". Norbi i Izabela Krzan, którzy przez wiele lat byli twarzami programu, ustąpili miejsca nowym osobom. W ich miejsce pojawili się Błażej Stencel, aktor teatralny, oraz Agnieszka Dziekan, znana z prowadzenia programów porannych, w tym "Pytanie na śniadanie".
Zmiany, które miały na celu wniesienie świeżości do formatu, natychmiast spotkały się z reakcjami widzów. Choć niektórzy przyjęli nową parę prowadzących z otwartymi ramionami, to część publiczności wciąż nie może pogodzić się z ich obecnością. Widzowie, którzy przez lata byli przyzwyczajeni do obecności poprzednich gospodarzy, często wyrażają tęsknotę za Norbim i Krzan. W komentarzach na facebookowym profilu "Koła Fortuny" pojawiają się liczne opinie, które podkreślają brak sympatii do nowych prowadzących.
Widzowie nie szczędzą słów krytyki. Oberwało się szczególnie jednej osobie
Zarówno Błażej Stencel, jak i Agnieszka Dziekan od początku swojej pracy w programie spotkali się z falą krytyki. W szczególności Agnieszka Dziekan stała się obiektem negatywnych komentarzy, które regularnie pojawiają się w sieci. Jednym z zarzutów jest jej sposób prowadzenia programu, który nie wszystkim przypadł do gustu. Widzowie twierdzą, że Dziekan w swoim zachowaniu wydaje się sztuczna i nieautentyczna, co przekłada się na sposób, w jaki odbierają ją podczas emisji.
"Ona gra mi na nerwach!", "Sztuczna nieprawdziwa lala. Nie da się ani słuchać, ani patrzeć!", "Sztuczność bije na odległość. Ta pani fajnie by pasowała do przedszkola lub żłobka. Ma taki dziecinny głos i jest taka słodka, że aż kapie. Rozmawia z tymi ludźmi jak z przedszkolakami" - piszą internauci.
Krytyka dotyczy także gestów Agnieszki Dziekan, takich jak machanie rękoma, trzepanie głową czy częste zacieranie rąk. Wiele osób uważa te elementy za nieautentyczne i przesadzone.
Na szczęście dziennikarka znalazła też obrońców - niektórzy widzowie zauważają, że jej styl prowadzenia programu jest pełen ciepła i sympatii, a para prowadzących wprowadza do teleturnieju nieco świeżości.
"Uwielbiam tych dwoje słodziaków", "Fajnie prowadzą program, są super!", "Aguś - piękna prowadząca, kobieta cudo!" - czytamy w mniej licznych komentarzach pochwalnych.
Agnieszka Dziekan przed telewizją pracowała w nietypowym miejscu
Agnieszka Dziekan zdobyła sympatię widzów dzięki swojej pracy w programie "Pytanie na śniadanie". Zanim jednak trafiła na szerokie ekrany, zaczynała swoją karierę dziennikarską w TVP3, gdzie prowadziła prognozy pogody oraz serwisy sportowe. To jednak nie koniec jej niezwykłej kariery. Prezenterka, która dziś jest uważana za twarz programu "Koło Fortuny", ma na swoim koncie także inne doświadczenia, które zaskoczyły jej fanów. W jednym z wywiadów zdradziła, że jeszcze przed rozpoczęciem kariery telewizyjnej pracowała w… rzeźni.
W rozmowie z Plejadą Agnieszka Dziekan opowiedziała, jak to się stało, że spędziła cztery miesiące w tym niecodziennym miejscu.
Moja bardzo krótka historia pracy w rzeźni zaczęła się, kiedy miałam 18 lat i chciałam najzwyczajniej w świecie zarobić na studia - wspominała Dziekan.
Z racji tego, że pochodzi ze Starachowic, gdzie w tamtym czasie było niewiele ofert pracy, trafiła do rzeźni, gdzie wykonywała trudne, ale dobrze płatne zadania.
To była taka praca dorywcza. Od tamtego momentu minęło już prawie 10 lat i przez ten czas trochę się zadziało - podsumowała
Agnieszka, która na pewno nie spodziewała się, że w przyszłości stanie przed kamerą i zdobędzie popularność jako prezenterka telewizyjna.
Choć okres pracy w rzeźni był krótki, Dziekan przyznaje, że była to niezwykle ciężka i wymagająca praca, która nauczyła ją wielu cennych życiowych lekcji.
To też jest ciekawe, że człowiek do wszystkiego się przyzwyczaja. Po tych czterech miesiącach miałam ochotę zostać trochę dłużej, jeszcze więcej zarobić, bo choć to była ciężka robota, to jednak wiedziałam, że mogę zarobić na spełnianie swoich marzeń - wspominała.
