Widawa. Nocny pożar domku holenderskiego. Strażacy znaleźli zwęglone ciało
Tragiczny pożar w Widawie. W nocy z czwartku na piątek ogniu stanął domek holenderski. Długa akcja gaśnicza zakończyła się makabrycznym odkryciem. Strażacy nie byli w stanie nic zrobić.
Widawa: nocny pożar domku holenderskiego
Mieszkańcy Widawy w powiecie łaskim w województwie łódzkim obudzili się w środku nocy, słysząc syreny strażackie. Poranek przyniósł ze sobą najgorsze możliwe wiadomości. W nocy zginęła jedna osoba.
Około godziny 3:30 strażacy rozpoczęli akcję gaśniczą. Kiedy funkcjonariusze dojechali na miejsce, domek holenderski był niczym pochodnia. Ogień był dosłownie wszędzie.
Z Sebastianem Wątrobą stworzyła uwielbiany duet w "W11". Niebywałe, co dzisiaj robiNie żyje jedna osoba
Przez około dwie godziny strażacy starali się powstrzymać ogień przed dalszym trawieniem domku holenderskiego. Płomień uniemożliwiał sprawdzenie, czy ktoś wewnątrz nie potrzebuje pomocy. Wejście w tak rozwinięty pożar byłoby niebezpieczne dla samych strażaków.
Kiedy strażacy walczący z pożarem opanowali płomienie i ugasili je na tyle, że możliwe było przeszukanie budynku zamarli. Ich oczom ukazał się makabryczny widok i byli pewni, że nie są w stanie pomóc ofierze.
- W domku odnaleziono zwęglone zwłoki 59-letniego mężczyzny - powiedział mł. bryg. Jędrzej Pawlak, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego PSP w Łodzi.
Mężczyzna zginął w pożarze? Na to pytanie odpowiedzą śledczy
Teraz sprawą pożaru domku holenderskiego w Widawie zajmie się policja. Wstępne ustalenia wskazują, że ogień mógł pojawić się w wyniku zaprószenia.
Niemniej kluczową kwestią wydaje się wyjaśnienie okoliczności śmierci 59-latka. Śledczy muszą ustalić, czy mężczyzna zginął w wyniku pożaru, a płomienie jedynie zwęgliły jego ciało, czy śmierć nastąpiła jeszcze przed pojawieniem się ognia, który miał pomóc w zatuszowaniu sprawy.
Źródło: express ilustrowany, radiozet.pl