W Polsce brakuje leków. Chorzy są zmuszeni jeździć do aptek w innych województwach
Coraz więcej medykamentów jest w Polsce trudno dostępnych, w szczególności w mniejszych miejscowościach, dlatego wielu chorych jest skazanych na "turystykę lekową". Dominik Lewandowski, wiceprezes Kolegium Lekarzy Rodzinnych, wyjaśniał w rozmowie z portalem Wirtualna Polska przyczyny tej sytuacji. Zaznaczył, że brakuje przede wszystkim antybiotyków stosowanych w stanach ostrych.
W Polsce brakuje leków
Jak twierdzi Dominik Lewandowski, "nigdy nie było idealnie, ale takiej skali problemu, z jakim mierzymy się dzisiaj, jeszcze nie było". W rozmowie z WP przekazał, że choć w 2019 roku brakowało ponad 500 leków, zaś dziś ta liczba jest mniejsza, uważa, że obecna sytuacja jest gorsza od tamtej.
- To dlatego, że wtedy brakowało przede wszystkim leków stosowanych w chorobach przewlekłych - nadciśnieniu, schorzeniach tarczycy. Pacjenci mogli zrobić zapas leku, poszukać go. Rzadko kiedy potrzebowali medykamentu z dnia na dzień. Tymczasem teraz brakuje przede wszystkim antybiotyków stosowanych w stanach ostrych. Pacjent mający gorączkę powyżej 39 stopni Celsjusza nie może czekać tydzień na lek. Nie ma też zazwyczaj ani siły, ani możliwości, by zwiedzać okoliczne województwa w poszukiwaniu lepiej zaopatrzonej apteki. No i wreszcie: nie da się przewidzieć, że będziemy potrzebowali antybiotyku, więc nie sposób kupić leku z wyprzedzeniem. W ostatnich tygodniach brakowało też morfiny w formie tabletkowej - ocenił ekspert dla WP.
Ministerstwo Zdrowia i Główny Inspektorat Farmaceutyczny podkreślają, że nie mamy do czynienia z systemowym brakiem leków. Przedstawiciele resortu lekceważąco podchodzą m.in. do kwestii dostępności morfiny. Co więcej, system informatyczny zakrzywia rzeczywistość.
- Widzę, że reakcje organów państwa są niedoskonałe i spóźnione. Przecież jako lekarz w systemie informatycznym otrzymuję informacje o dostępności leków. I są one zupełnie nieadekwatne do rzeczywistości. [...] Dostaję informację, że leku jest pod dostatkiem, że pacjent może go bez kłopotu kupić. A w rzeczywistości leku w aptece nie ma. Ta sytuacja powtarza się w wypadku wielu różnych medykamentów: zgodnie ze wskazaniami w komputerze są, tylko nie ma w aptekach. I tu od razu dodam, że "nie ma w aptekach" oznacza, iż farmaceuta nie jest w stanie ściągnąć potrzebnego leku z hurtowni, bo w hurtowni też - jak słyszę - go nie ma - przekazał w rozmowie z portalem Wirtualna Polska Dominik Lewandowski.
Problem nawet w przypadku leczenia podstawowych chorób
- Najlepszym przykładem jest naturalna penicylina, stosowana chociażby przy anginie paciorkowcowej. To podstawowy lek z punktu widzenia lekarza rodzinnego. Tyle że od dłuższego czasu go brakuje. I teraz mam dwa wyjścia. Pierwsze: mogę przepisać pacjentowi tę penicylinę, a jemu może się ją uda gdzieś kupić, a może nie. Jeśli się uda, to świetnie. Ale jeśli nie, to pacjent najprawdopodobniej do mnie wróci - mówi ekspert dla WP.
- Przez braki leków mamy problemy nawet z leczeniem anginy. To zresztą bardzo dobry przykład. [...] Gdy leku nie ma i kończy się na penicylinie półsyntetycznej, to wybieramy produkt o bardzo szerokim spektrum działania. Działa na wiele bakterii, ale wywołuje działania niepożądane, wyrządza różne szkody w organizmie. I przede wszystkim nie działa w 100% bakterię - ilustruje Dominik Lewandowski w rozmowie z portalem Wirtualna Polska.
Lekarz przyznaje, że dokonuje złego wyboru, ale alternatywą jest nie dać choremu pacjentowi żadnego leku. - Wypisuję receptę i wiem, że zwiększam ryzyko działań niepożądanych, zmniejszam szansę na skuteczną terapię i zwiększam ryzyko rozwoju szczepów lekoopornych. Dokonuję złego wyboru na wielu płaszczyznach, ale alternatywą jest jedynie nie dać choremu pacjentowi leku w ogóle.
Społeczne wykluczenie w związku z dostępnością do leków
Oczywiście w Warszawie czy innych dużych miastach dużo łatwiej jest dostać lek niż w mniejszych miejscowościach. - W Warszawie może pan dość łatwo przemieścić się pomiędzy kilkunastoma, być może nawet kilkudziesięcioma aptekami. Istnieje większe prawdopodobieństwo, że w którejś z nich lek jeszcze będzie albo już będzie, bo np. właśnie został przywieziony. Moi pacjenci takiej możliwości nie mają. Jestem wiejskim lekarzem, w okolicy są dwie apteki. Trzecia jest oddalona o 15 km. Kolejne są jeszcze dalej. Kłopoty z dostępnością leków wyostrzają problem wykluczenia zdrowotnego mieszkańców obszarów wiejskich i małomiejskich - przytacza Dominik Lewandowski cytowany przez portal Wirtualna Polska.
Ekspert twierdzi, że najważniejszy jest dostęp do aktualnych danych. - Dziś informacje, którymi dysponuję jako lekarz, bardziej szkodzą niż pomagają. Nie może być tak, że w dobie rozwiniętych systemów teleinformatycznych listy aptecznych braków docierają z tak dużym opóźnieniem. Swoją drogą, przydałoby się stworzyć formalną ścieżkę komunikacji między lekarzem a farmaceutą. Obaj korzystają z tego samego systemu informatycznego - P1. Tymczasem dziś kontakt odbywa się nieformalnie i w dużej mierze zależy od dobrej woli obu stron, znajomości. [...] Uważam więc, że powinna powstać państwowa wyszukiwarka obejmująca wszystkie apteki. Co prawda leków od tego nie przybędzie, ale odrobinę łatwiej można by się poruszać w tym galimatiasie - zarekomendował.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Czy warto robić zakupy na zapas? Ekspert zabrał głos, zaskakująca opinia
"Brutalny i skuteczny", Ekspert ujawnił plan Władimira Putina
Prof. Witold Orłowski: NBP może zdusić inflację, ale to oznaczałoby głęboką recesję
Źródło: Wirtualna Polska