"Uruchomione naziemne systemy obrony powietrznej". Polska poderwała swoje myśliwce
W środku nocy polskie i sojusznicze myśliwce poderwano z baz. Powód? Rosyjskie uderzenie na zachodnią Ukrainę - tak blisko naszej granicy, że polska armia nie mogła pozostać obojętna. Czy to tylko ostrzeżenie, czy sygnał nadciągającego niebezpieczeństwa?
Polskie i sojusznicze myśliwce poderwane
Gdy rosyjskie lotnictwo dalekiego zasięgu rozpoczęło zmasowaną operację nad Ukrainą, w polskim Dowództwie Operacyjnym natychmiast zapadła decyzja. Myśliwce - zarówno polskie, jak i sojusznicze - wzbiły się w powietrze. Aktywowano także naziemne systemy obrony powietrznej i radarowej. Sygnał był jasny: granica polsko-ukraińska wymaga maksymalnej czujności.
Uruchomione naziemne systemy obrony powietrznej i rozpoznania radiolokacyjnego powróciły do standardowej działalności operacyjnej - poinformowało Dowództwo Operacyjne przed godziną 6:00.
Dla wielu mieszkańców Podkarpacia i Lubelszczyzny to kolejne przypomnienie, jak blisko nas toczy się wojna.
Wojna skrada się na zachód Ukrainy
Tej nocy Rosja znów pokazała, że nie obowiązują jej żadne granice. Ataki rakietowe i dronowe objęły nie tylko linię frontu, ale też tereny położone tuż przy polskiej granicy. Lwów, Łuck, Charków, Kijów - to miasta dalekie od działań wojennych, a mimo to doświadczyły eksplozji.
ZOBACZ TAKŻE: Fatalne informacje dla wielu turystów nad Bałtykiem. Wprowadzono zakazy
Na szczęście - przynajmniej według pierwszych doniesień - nie odnotowano ofiar. W Łucku zniszczeniu uległ dom i samochód. Wszystko wskazuje na to, że był to celowy pokaz siły, którego przesłanie dotarło również do Polski.
Czy Polska jest gotowa?
Choć nasze lotnictwo zareagowało błyskawicznie, a procedury zadziałały zgodnie z planem, wiele osób zadaje sobie pytanie: co by było, gdyby rosyjskie rakiety poleciały kilka kilometrów dalej?
Polska armia zapewnia o swojej gotowości - ale granica między gotowością, a realnym zagrożenie zaciera się. Zachód Ukrainy nie jest już bezpieczną strefą zaplecza, a sama granica przestaje być linią oddzielającą wojnę od pokoju.