Trudno uwierzyć, że Stanowski naprawdę to powiedział podczas debaty. Jego słowa obiegły cały kraj
Ceny energii mają spaść o 60 proc., a w całym kraju powstaną nowe reaktory jądrowe. Wszystko w zaledwie kilka miesięcy - przynajmniej według Krzysztofa Stanowskiego, który w czasie debaty prezydenckiej w Końskich postanowił wyśmiać konkurencję.
Kabaret zamiast kampanii?
W czasie debaty zorganizowanej przez TV Republika , Krzysztof Stanowski = dziennikarz, twórca Kanału Zero i kandydat na prezydenta - wyraźnie nie zamierzał mówić poważnie. Gdy rozmowa zeszła na temat energetyki i rosnących cen prądu, dziennikarz-polityk przejął pałeczkę i w swoim stylu skomentował kolejne, jego zdaniem nierealne, deklaracje wyborcze.
Ja to zrobię tak: wybuduję sześć elektrowni atomowych do końca roku i obniżę ceny prądu o 60 proc. - zadeklarował z ironią, puszczając oko do widzów.
Jak dodał, skoro inni kandydaci mogą składać obietnice oderwane od rzeczywistości, on też może.
Debata to przecież moment na bajki. A bajki to też forma kampanii - drwił Krzysztof Stanowski.
"Prezydencki urok" i kpiny z konkurencji
W dalszej części wypowiedzi Krzysztof Stanowski poszedł o krok dalej, sugerując, że niekonsekwencja jest... cechą pożądaną u polityków.
Można mówić jedno, a za kilka dni zupełnie co innego. I nikt się nie zorientuje. To dodaje prezydenckiego uroku - mówił z pełnym przekąsu uśmiechem.
Jego wystąpienie miało wyraźnie prześmiewczy charakter - "program" Krzysztofa Stanowskiego miał za zadanie uwypuklić poziom absurdu niektórych poważnych obietnic wyborczych. Dziennikarz wskazywał, jak łatwo w polityce rzuca się liczbami i planami, które z góry są niemożliwe do realizacji, ale dobrze brzmią w mediach i pomagają zdobyć przychylność wyborców.
Czy wyborcy docenią strategię Krzysztofa Stanowskiego?
Czy elektorat doceni taką formę kampanii? Krzysztof Stanowski od początku deklarował, że nie zamierza zostać prezydentem, a jego udział w wyborach ma charakter "testu demokracji" i eksperymentu medialno-politycznego. Nawet jeśli jego propozycje nie są poważne, to zdaniem dziennikarza są równie wiarygodne, jak obietnice prawdziwych kandydatów.
Nawet jeśli Krzysztof Stanowski zostałby prezydentem, żadna z obiecanych sześciu elektrowni jądrowych nie powstanie - zupełnie tak, jak nie zostaną zrealizowane poważne obietnice konkurentów dziennikarza w wyścigu o prezydenturę - to chciał nam pokazać założyciel "Kanału Zero".