Tragiczny finał wymarzonego urlopu. Dwie turystki zmarły w odstępie zaledwie kilku godzin
Tragiczny finał rajskiego urlopu. Nie żyje 39-letnia turystka, która została odnaleziona martwa na górskim szlaku po tym, jak wybrała się na samotną wędrówkę. Przyczyny śmierci kobiety ma ostatecznie określić zaplanowana sekcja zwłok, jednak śledczy mają już wstępne hipotezy dotyczące zgonu. Co gorsze, zaledwie kilka godzin po tym dramatycznym incydencie, w łudząco podobnych okolicznościach zmarła także kolejna wczasowiczka, tym razem 50-latka.
Śmierć brytyjskiej turystki na Fuerteventurze
Do obydwu dramatów doszło w niedzielę 13 sierpnia na popularnych wśród europejskich turystów hiszpańskich wyspach - Fuerteventurze oraz Teneryfie.
Jak podają brytyjskie media, pierwsze ze zdarzeń miało miejsce około 13:00 lokalnego czasu, kiedy to służby otrzymały zgłoszenie o kobiecie niewykazującej znaków życia, która leżeć miała na polnej drodze w obszarze górskim Morro Jable.
Na miejsce natychmiast udali się ratownicy, mający udzielić 39-latce pomocy, jedna na tę było już za późno. Zmarłą okazała się być turystka z Wielkiej Brytanii. Jej personalia nie są znane.
Po policyjnym pościgu auto wjechało w drzewo. Na pokładzie sześcioro dzieci i troje dorosłychSłużby badają okoliczności tragedii
W sprawie śmierci kobiety wszczęto rutynowe śledztwo, w które zaangażowano policję, Gwardię Cywilną oraz lokalny sąd. Śledczym udało się ustalić, że 39-latka na wędrówkę wybrała się samotnie.
- Na jej ciele nie było widocznych śladów przemocy, ale w ustaleniu przyczyn śmierci pomoże sekcja zwłok. Na tym etapie nie możemy stwierdzić, jaka może być przyczyna zgonu - poinformowano.
Rekordowe upały zbierają żniwo
Na razie wszystko wskazuje na to, że zgon Brytyjki związany był z morderczymi upałami, panującymi obecnie na Wyspach Kanaryjskich. W całym regionie obowiązują ostrzeżenia najwyższego stopnia, a mieszkańcy i wczasowicze proszeni są o szczególną ostrożność, picie wody i chowanie się w cieniu w godzinach szczytu.
Rekordowo wysokie temperatury były najprawdopodobniej przyczyną także drugiej z wspomnianych tragedii, której ofiarą stała się 50-letnia Holenderka. Kobieta zasłabła nagle podczas wędrówki w pobliżu wioski Vera de Erques na zachodzie Teneryfy. W tamtym momencie na Gran Canarii termometry wskazywały aż 44,4 stopnie Celsjusza.
Źródło: Radio ZET, Daily Mail