Do przerażającego zdarzenia doszło na jednym z odcinków autostrady A4 w podwrocławskiej miejscowości Ślęza. Bus przewożący dzieci zjechał z drogi i wpadł do rowu. W zdarzeniu ucierpiało aż dziewięć osób. W miejscu zdarzenia, na jezdni w kierunku Zgorzelca, doszło do utrudnień.Niezwykle poważny incydent miał miejsce w niedzielę 12 czerwca około godziny 11:30 na jednym z odcinków autostrady A4 w miejscowości Ślęza (woj. dolnośląskie). Zdarzenie miało miejsce na autostradzie A4 między węzłami Bielany Wrocławskie i Wrocław Południe. Bus przewożący dzieci dachował i wpadł do przydrożnego rowu. W pojeździe znajdowało się 15 osób w tym 13 dzieci.- Kierujący busem wraz z 14 pasażerami poruszał się drogą A4 od strony Katowic w kierunku podwrocławskiego Węzła Południe. W pewnym momencie kierowca w celu uniknięcia wjechania w tył samochodu wykonał przed nim gwałtowny manewr, po czym zjechał do rowu - przekazał sierż. sztab. Rafał Jarząb, asystent oficera prasowego policji we Wrocławiu.Jak przekazały lokalne służby, w wyniku tego incydentu dziewięć osób odniosło lekkie obrażenia, które nie zagrażają ich życiu.
18-letnia dziewczyna zarejestrowała za pomocą swojego telefonu przesłuchanie na Komendzie Miejskiej Policji w Elblągu. Styl pracy funkcjonariuszy był po prostu szokujący. To, w jaki sposób zwracali się do nastolatki, wzbudza wiele negatywnych emocji.Nastolatka otrzymała wezwanie na komendę, gdzie w roli świadka miała zeznawać w sprawie uszkodzenia jednej z taksówek. Incydent miał miejsce w marcu bieżącego roku, kiedy to młoda kobieta wracała ze znajomymi z imprezy.W pewnej chwili pomiędzy grupką osób a taksówkarzem doszło do ostrej wymiany zdań. Jeden ze znajomych 18-latki dał upust swoim emocjom i postanowił uszkodzić auto.Młody mężczyzna poszedł w kierunku samochodu, uderzył pięścią w drzwi auta, po czym odszedł. Jego działanie doprowadziło do uszkodzenia, które ze względu na wartość powstałej szkody (powyżej 500 złotych) zostało zakwalifikowane jako przestępstwo.Po kilku miesiącach od incydentu 18-latka została wezwana na komendę w charakterze świadka. Chwilę później na komendzie doszło do dantejskich scen.
Tuż po aferze z naczelniczką poczty w Pacanowie Michał Cieślak zdecydował podać się do dymisji ze stanowiska ministra - członka Rady Ministrów. Jak się okazało taki ruch to "za mało", dlatego poseł Lewicy Andrzej Szejna złożył do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. - Dymisja to za mało, naszym zdaniem na tym sprawa się nie skończyła. Minister przekroczył uprawnienia - argumentował. Nie milkną echa afery z udziałem ministra Michała Cieślaka oraz naczelniczką poczty w Pacanowie. Jak się okazało, polityk poniósł surowe konsekwencje swojego zachowania i pod naporem władz Zjednoczonej Prawicy, poinformował w środę wieczorem, że podaje się do dymisji. Polityk słono zapłacił za aferę w Pacanowie. Polityk Partii Republikańskiej, o którym do niedawna mało kto słyszał nie był w stanie przyjąć do siebie konstruktywnej krytyki od zatroskanej obywatelki, która w otwarty sposób skarżyła się na powszechną drożyznę.Minister postanowił zareagować i poskarżył się na kobietę do jej pracodawcy. Jak się okazało, efekt był odwrotny od zamierzonego, ponieważ to on stracił swoją pracę.
Niebywała sytuacja została zarejestrowana przez znaną TikTokerkę w jednym z poznańskich supermarketów słynnej sieci handlowej. Jeden z pracowników sklepu zdecydował się odkurzać regał, na którym leżały bułki. - Odkurzanie bułek - czy to normalna procedura? - zastanawia się internetowa twórczyni.Znana TikTokerka udostępniła w sieci nagranie przedstawiające nietypowy incydent w jednym z poznańskich supermarketów. Pracownik sklepu zdecydował się na szokującą czynność, która zaskoczyła wszystkich klientów przebywających w obiekcie.Na opublikowanym materiale wideo dokładnie widać, jak na dziale z pieczywem pracownik włożył rurę od odkurzacza do jednej z komór z bułkami i przesuwał końcówką ssącą po pieczywie oraz pojemniku.Zaskoczona TikTokerka zwróciła się do swoich odbiorców z kluczowym pytaniem, czy byli oni świadkami podobnej sytuacji. Z jej sugestii wynika, że nietypowe sceny miały miejsce w Kauflandzie.- Odkurzanie bułek - czy to normalna procedura? Ja się jednak nie zdecydowałam na kupno. Powiedzcie mi, czy spotkaliście się kiedyś z tym, że ktoś odkurzał bułki? Czy takie rzeczy tylko w Poznaniu? - mówiła w czasie nagrania.
Do niezwykle bulwersującej sytuacji doszło w Kostrzynie Wielkopolskim. Mężczyzna mieszkający na drugim piętrze jednego z bloków wyrzucił przez okno młodego psa. Sąsiedzi przekazali, że nie był to pierwszy raz, kiedy znęcał się nad zwierzęciem. W sieci umieszczono nagranie przedstawiająca upadek czworonoga. Na szczęście nic poważnego mu się nie stało.Niebywały incydent miał miejsce w miniony piątek, 3 czerwca, w Kostrzynie Wielkopolskim. Mężczyzna w bestialski sposób znęcał się nad swoim psem, a w pewnym momencie wyrzucił go przez okno swojego mieszkania na drugim piętrze. Sprawa biednego czworonoga została nagłośniona przez Fundacje Mondo Cane, która dotarła pod wskazany adres dopiero dzień później. Moment upadku zwierzęcia został zarejestrowany przez kamerę monitoringu. Na nagraniu widać, jak pies z impetem uderza o kostkę brukową, a po chwili podnosi się i ucieka. Członkowie fundacji przekazali, że czworonóg tułał się jeszcze kilka godzin co całym zdarzeniu. Na szczęście pies nie doznał poważniejszych obrażeń. Wykonano badania RTG i USG jamy brzusznej, które nie wykazały obrażeń wewnętrznych. W chwili obecnej ośmiomiesięczny psiak znajduje się pod opieką członków Fundacji Funta Kłaków Warte.Sąsiedzi twierdzą, że pies przeszedł naprawdę dużo, ponieważ był regularnie katowany przez swojego właściciela. Młody czworonóg miał być topiony przez mężczyznę w misce z wodą.- Sąsiadka słyszała, jak po wyrzuceniu psa, żona tego mężczyzny mówi: "I coś ty zrobił?". Żadne z nich nie wyszło na zewnątrz, żeby choćby sprawdzić, co się stało - przekazała w rozmowie z portalem Głos Wielkopolski Katarzyna Śliwa-Łobacz, prezeska zarządu Fundacji Mondo Cane.
Kolejny Polak, śladem słynnego dezertera Emila Czeczko, wyjechał z Polski do Białorusi, gdzie szuka azylu. Marcin Mikołajek, który został przedstawiony w białoruskiej telewizji jako "polski aktywista", wyjawił, że czuje się poszkodowany przez "wartości wolnej Europy i nastroje rusofobiczne". Szkalując Polskę, zachwala przy tym rządy w Moskwie i Mińsku. Portal TVP Info ustalił, że kilka dni przed opuszczeniem naszego kraju usłyszał zarzuty karne.W czwartkowy poranek jedna z białoruskich stacji telewizyjnych wyemitowała wywiad z polskim uciekinierem Marcinem Mikołajkiem, który dwa dni wcześniej opuścił swój kraj. Chociaż mężczyzna nie jest znany swoim rodakom, bardzo szybko stał się bohaterem wiadomości w Białorusi. Tamtejsze media przekazały, że mężczyzna czuje się poważnie poszkodowany przez "wartości wolnej Europy", a także powszechnie wyczuwalne "nastroje rusofobiczne". To właśnie z tego względu, "poszkodowany" Polak wystąpił do Aleksandra Łukaszenki o udzielenie mu azylu politycznego.W wywiadzie dla reżimowej stacji przekazał, że w naszym kraju grozi mu pięć lat więzienia, ponieważ wspiera rosyjską „operację specjalną”.- Jeśli powiesz, że opowiadasz się za Rosją, to jesteś człowiekiem nawet nie drugiego, ale trzeciego sortu - miał powiedzieć w wywiadzie dla stacji.Co niezwykle ciekawe, podczas wywiadu, Mikołajek został ukazany przez tamtejszą telewizję jako polski aktywista. Jak się okazuje, mężczyzna już od wielu lat był niezwykle aktywnym użytkownikiem mediów społecznościowych.Wygląda na to, że mamy następcę Emila Czeczki. Dziś w białoruskich porannych wiadomościach: "Polski aktywista Marcin Mikołajek, poszkodowany przez wartości wolnej Europy i nastroje rusofobiczne, prosi o azyl polityczny na Białorusi". What Could Possibly Go Wrong? pic.twitter.com/njFCF5jLdX— Tadeusz Giczan 🇺🇦 (@TadeuszGiczan) June 9, 2022 Jak przekazał portal TVP Info, uciekinier od dłuższego czasu prowadzi działania propagandowe wymierzone w Ukrainę. Takie doniesienia potwierdził w rozmowie z serwisem rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn.- M. w przeszłości był zaangażowany w rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji dotyczących wydarzeń na okupowanym przez Rosję Krymie oraz na okupowanych terenach wschodniej Ukrainy - przekazał. Co ciekawe, Mikołajek organizował na Dolnym Śląsku, m.in. w Świebodzicach i Świdnicy, kilka akcji mających na celu zacieśnianie relacji polsko-rosyjskich.
Minister Zdrowia Adam Niedzielski poinformował o pierwszym przypadku małpiej ospy na terenie naszego kraju. - Mieliśmy ok. 10 podejrzeń małpiej ospy, próbki są badane. 10 czerwca to dzień, gdy mamy pierwszy przypadek - podkreślił minister podczas konferencji prasowej zorganizowanej na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi. Wiadomo, że chory jest odizolowany od reszty pacjentów. Niezwykle ważną, aczkolwiek niepokojącą informację przekazał szef resortu zdrowia, Adam Niedzielski. W czasie piątkowej konferencji prasowej poinformował o pierwszym przypadku małpiej ospy w Polsce. - Mieliśmy ok. 10 podejrzeń małpiej ospy, próbki są badane. 10 czerwca to dzień, gdy mamy pierwszy przypadek - zaznaczył Niedzielski.Informacje na temat pacjenta zdradził również rzecznik ministerstwa zdrowia, Wojciech Andrusiewicz. W rozmowie z mediami poinformował, że znajduje się on na izolacji w szpitalu, gdzie przeprowadzono z nim wywiad epidemiologiczny.
Sceny rodem z horroru rozegrały się na terenie województwa śląskiego w miejscowości Staromieście. Kierowca autobusu szkolnego potrącił 13-latkę, która znalazła się za pojazdem. Stan dziewczynki był na tyle poważny, że na miejsce zadysponowano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Incydent miał miejsce w czwartek 9 czerwca tuż przed godziną 13.00 w miejscowości Staromieście koło Lelowa. Kierujący autobusem szkolnym nie zachował szczególnej ostrożności, przez co doszło do potrącenia 13-letniej uczennicy znajdującej się za pojazdem. Ze wstępnych ustaleń miejscowej policji wynika, że kierujący autobusem szkolnym wysadził pasażerów, po czym rozpoczął manewr zawracania. Niestety, ale chwila nieuwagi wystarczyła, by doszło do niewyobrażalnego dramatu. Na miejsce przyjechało pogotowie ratunkowe.
Obowiązujący od stycznia taryfikator mandatów skutecznie ostudził "pirackie zapędy" wielu zmotoryzowanych. Jak się okazuje, drakońskie kary będą zdecydowanie wyższe. Jeszcze w bieżącym roku polskich zmotoryzowanych czeka istotna zmiana, która w mocny sposób uderzy po kieszeni wszystkich łamiących przepisy drogowe.Od 1 stycznia bieżącego roku wprowadzono nowy, rygorystyczny taryfikator mandatów, który w dotkliwy sposób uderzył w tysiące polskich kierowców. W ostatnich miesiącach wzrosły szczególnie kary za przekraczanie prędkości. W ekstremalnych przypadkach mogą osiągnąć poziom miesięcznej pensji.Nowy "cennik mandatów" to niekwestionowany bat na piratów drogowych. Każde poważniejsze przewinienie jest równoznaczne z utratą pokaźnej sumy pieniędzy.W nowym taryfikatorze, obowiązującym od 1 stycznia 2022 r., znajdziemy m.in. takie kary jak mandat w wysokości 800 zł za przekroczenie prędkości o ponad 30 km/h czy nawet 2500 zł za przekroczenie o ponad 70 km/h.Z kolei wykroczenia takie jak nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu może być równoznaczne z karą wynoszącą nawet 1500 zł. Z kolei maksymalna grzywna, którą może otrzymać nieodpowiedzialny kierujący, wynosi teraz niebagatelną sumę 30 000 zł.Jak się okazuje, już od 17 września bieżącego roku, zostanie wprowadzona kluczowa zmiana, która w szczególny sposób uderzy w osoby nagminnie łamiące obowiązujące przepisy. Wkrótce kierowcy łamiący prawo zapłacą podwójnie.
Synoptycy nie mają najmniejszych wątpliwości i ostrzegają Polaków przed gwałtownymi burzami, które pojawią się we wtorek na terenie niemal całego kraju. Będą im towarzyszyć silne opady deszczu i porywy wiatru. IMGW wydał specjalne ostrzeżenia pierwszego stopnia dla 13 województw. Przed nami wtorek z niezwykle dynamiczną pogodą. Mieszkańcy północno-wschodniej, centralnej, jak i południowej części kraju muszą się przygotować na gwałtowne burze, a także towarzyszące im silne opady deszczu i porywy wiatru. W niektórych miejscach możliwe, że spadnie także grad. W związku z zaistniałą sytuacją Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał alerty 1. stopnia. Ostrzeżenia pierwszego stopnia zostały przekazane we wtorek 7 czerwca dla łącznie trzynastu województw. #IMGW ostrzega przed burzami z gradem⚠️Od godziny 13:00 -15:00 obowiązują ostrzeżenia 1°:➡️Prognozowane są burze, którym miejscami będą towarzyszyć silne opady deszczu od 20 mm do 30 mm oraz porywy wiatru do 70 km/h. Miejscami grad ⛈️⛈️⛈️ pic.twitter.com/6r09wUx06A— IMGW-PIB METEO POLSKA (@IMGWmeteo) June 7, 2022 Jak podkreślają synoptycy, burze z gradem spodziewane są w niektórych regionach już od godz. 7.30. We wtorek zjawiska te pojawią się we wszystkich województwach z wyjątkiem: pomorskiego, zachodniopomorskiego i lubuskiego.
Do niewyobrażalnej tragedii doszło w piątek 3 czerwca w jednym z mieszkań na terenie Piekar Śląskich. Nie żyje 13-miesięczny chłopczyk porażony prądem. Szczegółowe okoliczności tego zdarzenia są ustalane przez lokalną policję i prokuraturę. Policjanci z Piekar wyjaśniają dokładne przyczyny i okoliczności dramatycznego wypadku, do którego doszło w miniony piątek, 3 czerwca w godzinach porannych. W jednym z mieszkań w Piekarach dziecko zostało porażone prądem. Pomimo prowadzonej reanimacji oraz ogromnego wysiłku załogi medycznej, malucha nie udało się uratować.Miejscowe służby ratunkowe otrzymały niepokojące zgłoszenie około godziny 8 rano. Chwilę później piekarskie jednostki policji zostały zadysponowane do zabezpieczenia miejsca lądowania śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, którego załoga miała za zadanie udzielenie pomocy 13-miesięcznemu dziecku. Gdy mundurowi przyjechali na miejsce, dziecko było już reanimowane przez ratowników pogotowia. Niestety, ale pomimo długiej akcji reanimacyjnej, życia maluszka nie udało się uratować.
High League 3. W sobotę 4 czerwca w gdańskiej Ergo Arenie doszło do niezwykle elektryzującego starcia pomiędzy aktualną mistrzynią polskiej sceny freak-fightowej, Anielą "Lil Masti" Bogusz a Kamilą "Zusje" Smogulecką. Walka została przeprowadzona na zasadach boksu birmańskiego. Jak się okazało, „Lil Masti” nie dała szans swojej rywalce, która po starciu miała niemal zmasakrowaną twarz. High League 3. W czasie sobotniej gali organizowanej w słynnej Ergo Arenie doszło do wielu emocjonujących starć. Jednym z nich była walka pomiędzy Anielą „Lil Masti” Bogusz a Kamilą „Zusje” Smogulecką. Co niezwykle ważne, starcie nie było zorganizowane w formule MMA, czy K-1, ale w boksie birmańskim, który dopuszcza nie tylko kopnięcia, ale też uderzenia głową.Zdecydowaną faworytką była "Lil Masti", która jest niekwestionowaną mistrzynią rodzimej sceny freak-fightów kobiet. Mimo wszystko "Zusje" jest znana ze swojej nieustępliwości, a także tego, że nie boi się żadnego wyzwania i walczy do upadłego. Od pierwszego gongu zdecydowanie lepiej radziła sobie faworytka bukmacherów, która efektywnie kontrolowała przebieg starcia. W cierpliwy sposób kontrowała rywalkę, zadając jej piekielnie mocne ciosy.O sile uderzeń może świadczyć fakt, że twarz "Zusje" była praktycznie zmasakrowana. Krew lała się przede wszystkim z jej nosa, aczkolwiek kondycja całej twarzy była w opłakanym stanie.Zusje - "Sukces". #highleague3 pic.twitter.com/zW3FO4LHY5— Mateusz Paczkowski (@PaczMat) June 4, 2022
Jarosław Kaczyński poinformował, że kluczowe decyzje w sprawie rządowej pomocy mogą zostać przygotowane oraz opublikowane w przeciągu najbliższego miesiąca. Działania osłonowe mają zostać przeznaczone dla wszystkich osób, które nie zarabiają, bądź ich dochód jest niezbyt okazały. To dla nich prezes PiS zapowiedział pomoc zakupie węgla.Galopująca inflacja, a także sytuacja międzynarodowa w skuteczny, a zarazem negatywny sposób wpływają na aktualne ceny wszystkich produktów. Jarosław Kaczyński obiecał rządową pomoc, dla wszystkich, którzy w związku z zaistniałą sytuacją ledwo wiążą koniec z końcem. W głównej mierze chodzi o pomoc w zakupie węgla osobom, które najbardziej potrzebują niezbędnego wsparcia. Wśród tej grupy znajdują się osoby, które nie zarabiają. Jak poinformował rzecznik rządu Piotr Müller, wszelkie decyzje mogą zostać przygotowane w ciągu najbliższych 30 dni, nawiązując do wcześniejszej wypowiedzi szefa Prawa i Sprawiedliwości.- Inflacja jest największym wyzwaniem, więc musimy szukać narzędzi, aby do tych grup, które najbardziej odczuwają efekty inflacji trafić z poszczególnymi programami społecznymi, czy obniżką podatków, tak, jak to się będzie działo od 1 lipca, ale też jak planujemy w zakresie pomocy dla osób, które ogrzewają swoje mieszkania węglem - przekazał rzecznik tuż po zakończeniu sobotniej konferencji w rozmowie z dziennikarzami.Dodał również, że prezes PiS zapowiedział niezbędne działania osłonowe, które pomogą wszystkim potrzebującym.- Taki program będziemy szykować teraz, przygotowujemy szczegóły tak, by on trafił właśnie do tych grup, do tych osób, które faktycznie tej pomocy najbardziej będą potrzebowały - oświadczył Piotr Müller.
Rząd ogłosił, że wprowadzi na terenie całego kraju bezparagonowy system kaucyjny. Najprawdopodobniej zacznie obowiązywać w Polsce od przyszłego roku i obejmie butelki szklane i plastikowe, a także puszki. Czy nowe regulacje odbiją się na kieszeniach konsumentów?
Już w lipcu bieżącego roku polska skarbówka zyska nowe uprawnienia. W ustawie o Krajowej Administracji Skarbowej wpisano specjalny punkt upoważniający funkcjonariuszy do wglądu w rachunki bankowe „podejrzanych” podmiotów rynkowych, ale również osób fizycznych. Już od 1 lipca 2022 roku Krajowa Administracja Skarbowa uzyska nowe, rewolucyjne uprawienia. Bank będzie mógł przekazywać skarbówce informację o stanie naszych rachunków bankowych. Jest to efekt specjalnej nowelizacji obowiązujących przepisów. Warto podkreślić, że chodzi o uzupełniony art. 48 ustawy o Krajowej Administracji Skarbowej. To właśnie dzięki wprowadzonym zmianom, banki przekażą skarbówce dane o kontach Polaków.- Na sporządzone na piśmie żądanie Szefa Krajowej Administracji Skarbowej, naczelnika urzędu celno-skarbowego lub naczelnika urzędu skarbowego wydane w związku z wszczętym postępowaniem przygotowawczym lub czynnościami wyjaśniającymi odpowiednio w sprawie o przestępstwa lub wykroczenia oraz przestępstwa skarbowe lub wykroczenia skarbowe, bank jest obowiązany do sporządzania i przekazywania informacji dotyczących osoby fizycznej lub osoby prawnej lub jednostki organizacyjnej niemającej osobowości prawnej lub danych pełnomocników wskazanego w żądaniu rachunku bankowego w przypadku, gdy postępowanie przygotowawcze lub czynności wyjaśniające są prowadzone w związku z czynami popełnionymi w zakresie działalności osoby fizycznej, osoby prawnej lub jednostki organizacyjnej niemającej osobowości prawnej - brzmi treść art. 48 ustawy o Krajowej Administracji Skarbowej.
Niezwykle odkrycie miało miejsce kilka dni temu w czasie remontu kościoła ewangelicko-augsburskiego Świętej Trójcy w Lublinie. W jednym z ozdobnych wazonów, umiejscowionych przy wieży kościoła, została znaleziona tajemnicza, szczelnie zamknięta butelka z XIX wieku. Co znajduje się w jej środku?Niebywałego znaleziska dokonali pracownicy remontujący Kościół Parafii Ewangelicko-Augsburskiej Świętej Trójcy w Lublinie. Natrafili na wyjątkową, zalakowaną butelkę po piwie pochodzącą z XIX wieku. Była ona schowana w ozdobnym wazonie umiejscowionym przy wieży kościoła. Prace remontowe rozpoczęły się w głównej mierze przez stan techniczny zdobienia, które zostało przeznaczone do rozbiórki. - 30 maja podczas prac remontowych na kościele ewangelicko-augsburskim św. Trójcy w Lublinie odkryto tajemniczą zalakowaną butelkę z XIX w. Butelka schowana była w ozdobnym wazonie umiejscowionym przy wieży kościoła. Otwarcie butelki nastąpi 3 czerwca w piątek o godz. 10 w kościele św. Trójcy w obecności Lubelskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków - można przeczytać na stronie na Facebooku lubelskiego kościoła.- Po zdjęciu dwóch górnych elementów wazonu, we wnętrzu jego misy, pracownicy zobaczyli zakurzoną butelkę z ciemnego szkła, którą ktoś zabezpieczył sporym korkiem - przekazał w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim" Piotr Mazurek, współwłaściciel spółki PKZ Lublin, która remontuje zabytkowy kościół.
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen nie pozostawiła żadnych wątpliwości. "Kamienie milowe" muszą być wypełnione, zanim do Polski popłyną jakiekolwiek pieniądze z unijnego Funduszu Obudowy.W czwartek po południu Ursula von der Leyen spotkała się z Mateuszem Morawieckim i Andrzejem Dudą. Na konferencji prasowej w Warszawie von der Leyen przekazała, że "Komisja Europejska dała wczoraj zielone światło dla polskiego Krajowego Planu Odbudowy, po bardzo dogłębnej ocenie".
Co jakiś czas w sieci pojawiają się niebywałe informacje dotyczące potencjalnej emerytury Jarosława Kaczyńskiego. Wskazują one, że szef Prawa i Sprawiedliwości miałby odejść z rządu. Sam zainteresowany wielokrotnie powtarzał, że ma do wykonania ważną misję, a potem zajmie się pracą partyjną. Teraz głos w sprawie ewentualnego odejścia Kaczyńskiego zabrał wiceszef MON, Marcin Ociepa.Wiadomości dotyczące potencjalnej emerytury Jarosława Kaczyńskiego pojawiają się w polskich mediach niezwykle często. Do tej pory nie znalazły one potwierdzenia w praktyce, aczkolwiek już od dłuższego czasu w otwarty sposób mówi się, że wicepremier zdecyduje odejść z rządu. Jeszcze w grudniu ubiegłego roku, prezes PiS jasno i wyraźnie wskazywał, że chce w całości poświęcić się pracy na rzecz swojej partii. - Nasze ugrupowanie musi się uaktywnić w tych kwestiach, które są istotne. Dziś bywa często tak, że działa, ale nie tam, gdzie potrzeba. Dlatego właśnie najpewniej do końca I kwartału zajmę się partią na 100 proc. i zrezygnuję z zasiadania w rządzie - przekazał pół roku temu na łamach Gazety Polskiej Codziennie.W miarę upływu czasu sytuacja na politycznej scenie znacznie się zmieniła. Wojna w Ukrainie, czy też zawirowania gospodarcze w żaden sposób nie wpłynęły na plotki dotyczące rezygnacji prezesa z funkcji posła. Temat odejścia Kaczyńskiego z rządu nadal się pojawia, teraz ze zdwojoną siłą.Na pytanie dotyczące przyszłości Kaczyńskiego odpowiedział wiceminister MON, Marcin Ociepa. Z jego ust padły znaczące słowa.
W przyszłym roku abonament RTV podrożeje aż o 10 procent. Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wydała specjalne rozporządzenie, w którym poinformowała o planowanych podwyżkach. Zdecydowanie więcej zapłacimy zarówno za posiadanie odbiornika radiowego, jak i telewizora. Galopująca inflacja, a także niekorzystna sytuacja gospodarcza w niezwykle niekorzystny sposób wpływają na polskie społeczeństwo. Wyższe ceny, a także rosnące opłaty to smutne realia dzisiejszej Polski. Jak się okazuje, już wkrótce zdecydowanie więcej zapłacimy za posiadanie odbiorników radiowych i telewizyjnych. Jak poinformowała Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, w górę pójdzie cena abonamentu RTV. Warto podkreślić, że abonament RTV jest opłatą, którą uiszcza się za posiadanie odbiorników radiowych i telewizyjnych. Jej głównym założeniem jest finansowanie mediów publicznych. Według oficjalnych statystyk ściągalność pieniędzy jest jednak niezwykle niska. Taki stan rzeczy wymusił na rządzących podjęcie nietypowej decyzji i przekazaniu zarówno telewizji, jak i radiu pokaźnej rekompensaty w wysokości około 2 mld zł rocznie. Według przekazanych informacji stawka abonamentu RTV zwiększy się wyczuwalnie już od przyszłego roku. Co niezwykle ważne, wraz z nią zwiększy się kara, która będzie obowiązywać w przypadku brak obowiązkowych opłat.
Wpadki na antenie zdarzają się niezwykle często. Tym bardziej, gdy program prowadzony jest na żywo. Do niebywałych scen doszło w domu posła PiS, Jarosława Zielińskiego. Niczego nieświadomy polityk łączył się ze studiem telewizyjnym za pomocą komunikatora internetowego, gdy nagle do akcji wkroczyła jego małżonka. Kobieta stała się "mistrzynią drugiego planu", a wszystko się nagrało. Doba pandemii koronawirusa niemal całkowicie zmieniła obraz współczesnej komunikacji. Połączenia ze studiem telewizyjnym za pomocą komunikatorów internetowych stało się normą. Jak się okazuje, wielu gości programów publicystycznych wciąż korzysta z tej metody, która pomimo niekwestionowanej wygody, często prowadzi do śmiesznych sytuacji oraz drobnych wpadek. Nie inaczej było w przypadku posła Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Zielińskiego, który dzięki ówczesnej technologii był w stanie dyskutować z Maciejem Żywno, radnym sejmiku województwa podlaskiego z Polska 2050. Tematem rozmowy była powszechna drożyzna, a także galopująca inflacja, która jest poważnym problemem dla milionów Polaków. Radny nie miał litości dla partii rządzącej, otwarcie krytykując działania PiS, podkreślając, że aktualna sytuacja w naszym kraju jest pokłosiem nieodpowiedzialnych działań. Na odpowiedź posła Jarosława Zielińskiego nie trzeba było długo czekać. Polityk w dosadnych słowach opowiedział swojemu "oponentowi".- Panie radny, pan wpada w taką stylistykę, taką frazeologię opozycji. Zastanówcie się nad tym, jak wyglądają te argumenty, których używacie. Bo z jednej strony mówi pan, że rząd nie robi nic, a tarcze antykryzysowe, antycovidowe, pomoc dla kredytobiorców, pomoc dla tych, którzy mieli wyższe podatki, są teraz obniżone - podkreślił poseł Zieliński.
Premier Mateusz Morawiecki poinformował o nadchodzących zmianach, które dotkną miliony Polaków. Zaznaczył, że nasz kraj potrzebuje solidarnościowego modelu gospodarczego, gdzie państwo jest w stanie nie tylko przeznaczyć finanse na inwestycje, ale i pozostawić więcej środków w portfelach obywateli. W czasie przemówienia przypomniał, że od 1 lipca wchodzi w życie obniżka podatków.Szef polskiego rządu poinformował, że od 1 lipca bieżącego roku na Polaków czeka powszechna obniżka podatków. Zgodnie z zapowiedziami, PIT ma zostać zmniejszony z aktualnych 17 do 12 procent. W opinii Mateusza Morawieckiego, nasz kraj potrzebuje gruntownych zmian odnoszących się do państwowego modelu gospodarczego. - Potrzebujemy solidarnościowego modelu gospodarczego, gdzie państwo jest w stanie nie tylko przeznaczyć finanse na inwestycje, ale i pozostawić więcej środków w portfelach obywateli - przekazał premier Morawiecki podczas prezentacji wyników drugiej edycji Programu Inwestycji Strategicznych.Premier podkreślił, że dzięki skoordynowanym działaniom rządu, zyskają nie tylko zwykli obywateli, ale również polskie gminy. Dodał również, że wszystkie inwestycje, które zostaną przeprowadzone przez aktualny rząd, mają charakter bezprecedensowy. - Dzięki temu w kieszeniach naszych obywateli i wszystkich mieszkańców polskich gmin i miast pozostanie ponad 30 miliardów złotych - poinformował Morawiecki.🇵🇱 Kierujemy do samorządów kolejne wsparcie finansowane w ramach Programu Inwestycji Strategicznych. ✅ To jedyny w historii program kompleksowego wsparcia inwestycyjnego samorządów w formie bezzwrotnego dofinansowania inwestycji bliskich mieszkańcom. pic.twitter.com/PKzpqxXklf— Kancelaria Premiera (@PremierRP) May 30, 2022 - Trzeba jednak również pamiętać o rekompensacie wydatków bieżących. Ona jest w ustawie i będzie tam także wtedy, kiedy będziemy realizowali kolejne elementy w walce z inflacją Putina - dodał premier.
Do niezwykle niebezpiecznego incydentu doszło w poniedziałkowy poranek na jednej z małopolskich tras. Trzy osoby, w tym jedno dziecko zostały poszkodowane w wypadku autokaru wycieczkowego, który miał miejsce na jednym z odcinków drogi wojewódzkiej numer 975 w Roztoce. Pojazdem podróżowała wycieczka szkolna z Rzeszowa do Zakopanego.Rzecznik policji w Tarnowie Paweł Klimek poinformował, że w autobusie podróżowało łącznie 27 osób, w tym 23 dzieci z VII klasy szkoły podstawowej. Miejscowe służby zostały poinformowane o zdarzeniu z udziałem pojazdu o godzinie 7:38. Wstępne ustalenia lokalnej policji wskazują, że autobus wycieczkowy w pewnym momencie zjechał na przeciwległy pas ruchu, następnie wjechał do rowu i finalnie przewrócił się na lewy bok.W wyniku tego incydentu poszkodowane zostały trzy osoby: kierowca, opiekun, a także jedno dziecko. Wszyscy poszkodowani zostali przetransportowani do najbliższych placówek medycznych. Ich stan był określany jako dobry. Według wstępnych informacji życiu rannych osób nie zagraża niebezpieczeństwo. Na miejsce zadysponowano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Do uwolnienia jednej z poszkodowanych osób strażacy użyli specjalistycznego sprzętu hydraulicznego. Pozostali uczestnicy wycieczki znaleźli schronienie w ratuszu w pobliskim Zakliczynie. Funkcjonariusze policji przekazali, że droga w miejscu zdarzenia jest zablokowana, a służby wyznaczyły objazdy przez okoliczne wsie. Wiadomo, że wycieczka szkolna jechała z Rzeszowa do Zakopanego. Na odcinku trasy numer 975 pomiędzy Zakliczynem a Tarnowem wprowadzono ruch wahadłowy.Aktualnie trwa ustalanie dokładnych okoliczności tego przerażającego zdarzenia. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Prognoza pogody: poniedziałek z burzami. IMGW wydał już alerty, obowiązują praktycznie cały dzieńNie żyje Maria Mirecka-Loryś, działaczka podziemia narodowego w latach 1939-1945Kilkaset zgłoszeń ws. nieprawidłowości na lekcjach religii. Rodzice: "pranie mózgów"Źródło: PAP / Goniec.pl
Według informacji przekazanych przez "Gazetę Wyborczą" białoruscy komandosi odbywają szkolenie na jednym z podwarszawskich poligonów. Głównym założeniem operacji jest odpowiednie przygotowanie do wojny przeciwko stronie rosyjskiej. Białoruscy ochotnicy zdają sobie sprawę, że jest to bardzo dobry moment, by efektywnie przeciwstawić się dyktaturze. "Gazeta Wyborcza" poinformowała, że pod Warszawą ma miejsce szkolenie białoruskich komandosów, którzy chcą walczyć na terenie Ukrainy przeciwko armii Władimira Putina. Ochotnicy ze specjalnego batalionu białoruskiej opozycji są przygotowywani do pełnej gotowości bojowej zarówno przez Polaków, jak i Amerykanów.Warto podkreślić, że dokładne szczegóły tej operacji są owiane tajemnicą, aczkolwiek jak potwierdziła Gazeta Wyborcza, ćwiczenia odbywają się na terenie strzelnicy Shockfire w podwarszawskim Błoniu. - Nie możemy zdradzić zbyt wiele, bo ćwiczący u nas ochotnicy przez służby rosyjskie i białoruskie traktowani są jak terroryści - przekazał w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Dariusz Tomysek, szef strzelnicy, instruktor, były policjant polskiej jednostki specjalnej.
Gwiazda TVN, Małgorzata Rozenek ujawniła, jak naprawdę wyglądają jej relację z mamą. "Perfekcyjna Pani Domu" kilka dni temu opublikowała wzruszający post powiązany z Dniem Matki. Celebrytka zdradziła, jak naprawdę wyglądają jej relację z mamą. Wiele osób będzie kompletnie zaskoczonych. Małgorzata Rozenek to niekwestionowana gwiazda polskiego show-biznesu. Jej kariera nabrała rozpędu tuż po angażu w hitowym programie emitowanym na antenach TVN, "Perfekcyjna Pani Domu". Wkrótce potem celebrytka zaczęła pojawiać się w kolejnych chętnie oglądanych produkcjach. Aktualnie skupia się na własnych biznesach, jak również próbuje swoich sił jako influencerka. Gwiazda wykorzystuje swoje media społecznościowe, nie tylko w celach biznesowych, ale również do lepszego kontaktu ze swoimi fanami. Partnerka Radosława Majdana codziennie udostępnia nowe treści, na bieżąco relacjonując swoje prywatne życie.Gwiazda ochoczo publikuje posty ze swoimi dziećmi: Stasiem, Tadeuszem i Heniem, który za kilka dni będzie obchodził swoje drugie urodziny. Dodaje liczne zdjęcia oraz nagrania ze swoim partnerem, Radosławem Majdanem.
Krzysztof Jackowski przekazał łamiące informacje dla milionów Polaków. Jasnowidz podzielił się swoją nową wizją przyszłości. Niestety, ale nie jest ona zbyt kolorowa. Najsłynniejszy wizjoner przewiduje, że polski rząd czekają niezwykle trudne czasy. W jego opinii już wkrótce wydarzy się coś złego, a wręcz skandalicznego.Już od wielu lat Krzysztof Kwiatkowski cieszy się sporą sympatią milionów Polaków. Kontrowersyjny wizjoner bardzo często publikuje w sieci swoje wizje przyszłości, kierując swój przekaz do sporego grona odbiorców. Jego kanał w serwisie Youtube obserwuje już ponad 270 tys. użytkowników. Mężczyzna cieszy się niezwykłym poważaniem, a także popularnością. Warto podkreślić, że jasnowidz zasłynął ze współpracy z polską policją i udziału w programie telewizyjnym Eksperyment. W ostatnich miesiącach wizjoner zajmował się sytuacją na Ukrainie, publikując wiele filmów dotyczących sytuacji tuż za naszą wschodnią granicą. Tym razem upublicznił niezwykle niepokojącą wizję, odnoszącą się do naszego kraju.
Agnieszka Fitkau-Perepeczko zdradziła, że padła ofiarą nieprzyjemnego ataku ze strony agresywnego mężczyzny. Incydent miał miejsce w samym centrum miasta na jednym z parkingów. Celebrytka opisała w sieci przebieg tego zdarzenia: "Facet był gotowy mnie zastrzelić".Agnieszka Fitkau-Perepeczko przez kilka dekad była szczęśliwą żoną słynnego aktora, znanego z roli serialowego Janosika, Marka Perepeczki. Wraz z nim spędziła kilka dekad swojego życia, a przede wszystkim tworzyła niezwykle zgrane i udane małżeństwo. Niestety, ale rodzinna sielanka została przerwana przez nagłą śmierć aktora.Pani Agnieszka również posiada wykształcenie artystyczne. W latach 60. ubiegłego wieku ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie. Tuż po zdobyciu wykształcenia występowała na deskach kilku znanych teatrów. Mimo wszystko, największą popularność zyskała jednak dzięki serialowi "M jak Miłość". W 2003 roku trafiła na plan znanej telenoweli, gdzie wcieliła się w postać charyzmatycznej Simony. Jej wątek został zakończony po czterech latach owocnej współpracy.
Deklaracja CEEB to deklaracja o źródłach ciepła i spalaniu paliw, którą do właściwego urzędu musi złożyć każdy właściciel nieruchomości. Kto powinien złożyć deklarację i co w niej zawrzeć? Terminem jest 30 czerwca, a tych, którzy się spóźnią, czeka grzywna. Od 1 lipca 2021 roku tę deklarację można składać również przez internet na rządowej stronie z aplikacją Zone. Ważne jest jednak, by nie przekroczyć terminu.
Do niezwykle nietypowej, a zarazem przykrej sytuacji doszło w Świeciu (woj. kujawsko-pomorskie). Pani Olga wykupiła miejsce na cmentarzu, jednak po jakimś czasie okazało się, że obok ktoś postawił grobowiec i zajął część jej miejsca. Niestety, ale rozmowa z tamtejszym proboszczem była dla kobiety tak stresująca, że trafiła do szpitala. Ta niestandardowa historia rodem z filmów o czarnym humorze rozpoczęła się 11 lat temu, kiedy to pani Olga Łoboda ze Świecia wykupiła sobie miejsce na tamtejszym cmentarzu. Kobieta zapłaciła za nie 800 złotych, które zostało rozłożone na cztery raty. Gdy wiosną przybyła na cmentarz bardzo się zdziwiła, bo tuż obok stał już ogromny grobowiec. - Zabierał część mojego miejsca, które opłaciłam i które pielęgnowałam, wyrywając chwasty, od wielu lat - podkreśliła pani Olga, która była niezwykle zdenerwowana zaistniałą sytuacją. Jak się okazało, postawiony grobowiec zajmował cały odstęp, który jest przewidziany w świetle obowiązującego prawa. Poszkodowana kobieta podkreśla, że gdy będzie chciała postawić nagrobek o szerokości 1 metra, nie będzie fizycznej możliwości, by pomiędzy nimi przejść. Warto podkreślić, że aktualne przepisy przewidują przejście o szerokości co najmniej pół metra.Wzburzona kobieta bez najmniejszego zawahania zdecydowała się na stanowcze działania. Udała się do biura parafialnego, by spotkać się z księdzem, który zarządza cmentarzem. W swoich zeznaniach wyznała, że ksiądz wikary był niezwykle nieuprzejmy. - Drzwi były otwarte, więc zapukałam i weszłam do środka, ale wysoki ksiądz wikary wypchnął mnie - przekazała pani Olga w rozmowie z portalem Nowe Świecie. Dodała, że gdyby nie asekuracja córki, która udała się załatwić sprawę razem z mamą, mogłoby dojść do tragedii. Podkreśliła również, że młody wikary wyjaśnił, że w tej sprawie trzeba rozmawiać z proboszczem.