Wracali z wesela, zginęła pięcioosobowa rodzina. Nowe wieści o sprawcy wypadku
Po ponad dwóch latach od tragicznego wypadku w Boksyckiej zapadł prawomocny wyrok. Kierowca, który pod wpływem alkoholu i narkotyków doprowadził do katastrofy drogowej, usłyszał ostateczną decyzję sądu. W tragedii zginęło pięć osób z jednej rodziny, wracających z wesela. Sprawa do dziś budzi ogromne emocje – zarówno ze względu na okoliczności zdarzenia, jak i na dramat ocalałego nastolatka
Wypadki drogowe w Polsce nie ustają
Wypadki na polskich drogach nie ustają — każdego dnia dochodzi do dziesiątek kolizji, potrąceń i tragicznych zdarzeń. Statystyki policyjne nie pozostawiają złudzeń: mimo licznych kampanii społecznych i zaostrzonych przepisów bezpieczeństwo na drogach wciąż pozostaje poważnym problemem.
ZOBACZ: "Te miernoty", Kaczyński mógł tylko zarechotać. Mocna akcja w Sejmie
Do większości wypadków dochodzi z powodu nadmiernej prędkości, nieostrożności kierowców oraz lekceważenia zasad ruchu drogowego. W okresach wzmożonego ruchu, takich jak weekendy czy święta, liczba zdarzeń rośnie jeszcze bardziej. Policja i służby ratunkowe apelują o rozwagę, przypominając, że nawet drobny błąd za kierownicą może doprowadzić do tragedii i złamać życie wielu osobom.
Piotr M. pędził niemal 200 km/h. W jednej chwili zniszczył rodzinę
Do jednego z tragicznych wypadków doszło 28 maja 2023 roku w miejscowości Boksycka w województwie świętokrzyskim. Jak ustaliła prokuratura, Piotr M., kierujący Mercedesem, jechał z prędkością około 190 km/h. W pewnym momencie stracił panowanie nad pojazdem, zjechał na przeciwległy pas i zderzył się czołowo z fiatem, w którym podróżowała sześcioosobowa rodzina wracająca z wesela.
W wyniku potężnego uderzenia zginęło pięć osób – trzej mężczyźni w wieku 19, 43 i 72 lat oraz dwie kobiety w wieku 18 i 38 lat. Przeżył tylko 16-letni chłopiec, który doznał bardzo ciężkich obrażeń. Badania wykazały, że kierowca Mercedesa był pijany – miał 1,1 promila alkoholu we krwi – oraz znajdował się pod wpływem kokainy i marihuany.
W lutym 2025 roku Sąd Rejonowy w Ostrowcu Świętokrzyskim uznał Piotra M. za winnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym ze skutkiem śmiertelnym, prowadzenia pojazdu pod wpływem substancji odurzających oraz posiadania narkotyków. Wtedy skazano go na 14 lat więzienia, dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów oraz obowiązek zapłaty 300 tys. zł rodzinom ofiar.
Jednak obrońcy mężczyzny odwołali się od tego orzeczenia, domagając się uniewinnienia lub ponownego rozpoznania sprawy. Wskazywali na „błędy procesowe” oraz rzekome wątpliwości dotyczące przebiegu wypadku.
ZOBACZ TEŻ: Mandat nawet do 5000zł. We Wszystkich Świętych uważaj na to na cmentarzu
Sąd złagodził wyrok, ale winę Piotra M. potwierdził
Proces apelacyjny rozpoczął się 7 października 2025 roku przed Sądem Okręgowym w Kielcach. Ze względu na obszerny materiał dowodowy ogłoszenie wyroku odroczono, a decyzję ogłoszono 17 października. Sąd utrzymał winę Piotra M., jednak złagodził wymiar kary – z 14 lat do 12 lat i 4 miesięcy pozbawienia wolności.
Zmiana dotyczyła tylko jednego z czynów – jazdy w stanie nietrzeźwości na odcinku od Ostrowca Świętokrzyskiego do miejsca tragedii. Pierwszy sąd wymierzył za to dwa lata więzienia, natomiast sąd odwoławczy uznał, że kara ta była zbyt wysoka i obniżył ją do sześciu miesięcy. Nie zmieniono jednak kary za spowodowanie śmierci pięciu osób – ta pozostała bezwzględna i wynosi 12 lat więzienia.
Sąd orzekł również nawiązkę w wysokości 300 tys. zł na rzecz rodzin ofiar oraz zabezpieczenie majątkowe w kwocie ponad 200 tys. zł. Ostateczny wyrok jest prawomocny.
Podczas procesu obrona argumentowała, że w wypadku mógł brać udział „biały bus”, który miał zajechać drogę kierowcy Mercedesa. Sąd odrzucił tę wersję jako niewiarygodną, wskazując, że żadne dowody ani zeznania świadków jej nie potwierdzają.
Obrońcy zarzucali też błędy w sekcji zwłok ofiar i sugerowali, że ich obrażenia mogły wynikać z przepełnienia pojazdu – w fiacie podróżowało sześć osób, choć producent przewidywał pięć miejsc. Jednak sąd uznał, że nawet jeśli samochód był przeładowany, to nie zmienia to faktu, że tragedię spowodował nietrzeźwy i odurzony kierowca jadący z nadmierną prędkością.
Bliscy ofiar rozczarowani obroną Piotra M.
Bliscy ofiar walczyli o utrzymanie surowego wyroku i nie ukrywali rozczarowania wobec prób obrony, które – ich zdaniem – miały na celu rozmycie odpowiedzialności. Pełnomocnicy rodzin podkreślali, że wszystkie dowody, w tym opinie biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, są jednoznaczne: Piotr M. prowadził po alkoholu i narkotykach, znacznie przekraczając dozwoloną prędkość.
– Próby zrzucenia winy na ofiary są nie do przyjęcia. To on był pijany, to on wsiadł za kierownicę i doprowadził do śmierci pięciu osób – mówili pełnomocnicy podczas rozprawy.
Rodziny ofiar wielokrotnie podkreślały, że żadne orzeczenie nie zwróci im bliskich, ale chcą, by sprawiedliwość została wymierzona.
Ernest, który cudem przeżył, stracił całą rodzinę. Tę tragedię trudno wyrazić słowami – przypominał mecenas Mateusz Brzeziński, reprezentujący bliskich zmarłych.
Prokuratura w pełni poparła stanowisko rodzin, uznając, że apelacja obrońców była bezzasadna, a materiał dowodowy „wyczerpujący i spójny”. Sąd drugiej instancji przychylił się do tej oceny, uznając winę Piotra M. za bezsporną.
Tragedia z Boksyckiej na długo pozostanie symbolem braku odpowiedzialności na drodze. Piotr M., który prowadził po alkoholu i narkotykach, zapłaci za swoje czyny ponad 12-letnim pobytem w więzieniu – wyrok ten jest ostateczny.