Groźne zdarzenie podczas protestu rolników w Brodnicy w woj. kujawsko-pomorskim. Do szpitala trafił policjant, który został potrącony przez samochód. Za kierownicą pojazdu siedziała 41-latka. Kobieta była pod wpływem alkoholu.
Do bardzo niebezpiecznego wypadku doszło w czwartek 14 marca w miejscowości Wielka Piaśnica w woj. pomorskim. Po zderzeniu dwóch samochodów osobowych jeden z pojazdów dosłownie rozpadł się na dwie części. Jak się później okazało, kierowca był kompletnie pijany.
Już od czwartku 14 marca 2024 roku wchodzą w życie nowe przepisy dotyczące kar dla pijanych kierowców. Od jutra, na mocy nowelizacji prawa możliwa będzie nawet konfiskata pojazdu. Co jeszcze się zmieni?
Skandal w Ochotniczej Straży Pożarnej w Łęgu na Pomorzu. Służący w jednostce druhowie spowodowali groźną kolizję drogową. Gdy na miejsce dotarła policja, okazało się, że dwie osoby są pod wpływem alkoholu. Jakby tego było mało, właśnie wracali z akcji, w trakcie której reanimowano kobietę.
Od kilku dni policja w całym kraju prowadzi akcję “Znicz”. Mundurowi pilnie kontrolują kierowców, sprawdzając m.in. stan ich trzeźwości oraz przestrzeganie przepisów ruchu drogowego. Niestety, mimo licznych apeli o rozwagę i ostrożność, na polskich drogach znów jest bardzo niebezpiecznie. Spływające do nas oficjalne statystyki wskazują, że tegoroczne święto znów zostanie zapamiętane jako tragiczne.
Tragiczne zdarzenie w Gnieźnie (woj. wielkopolskie). Na posesji przy ul. Słowackiego ojciec potrącił samochodem swoją 15-miesięczną córeczkę. Dziecko przetransportowano do szpitala na pokładzie śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Kierowca auta był pod wpływem alkoholu i nie miał uprawnień.
Na jaw wychodzą nowe fakty w sprawie zdarzenia, do jakiego doszło w niedzielę 19 sierpnia w Kamieńczyku (woj. mazowieckie). Fatalnie zakończony wypadek spowodował pijany 17-latek, wiozący ze sobą dwoje znajomych. Cała trójka po szalonym rajdzie drogą wpadła wprost na przydrożne drzewa i odniosła obrażenia. Teraz sieć obiegło zatrważające nagranie autorstwa jednego z pasażerów hondy.
Długi weekend jeszcze się nie skończył, a policja już może mówić, że jest on wyjątkowo tragiczny. Niestety, na polskich drogach tylko w minione trzy dni doszło do całej serii dramatycznych wypadków, bardzo często okupionych życiem. Inna sprawa, że wielu nieszczęściom zapewne udało się zapobiec dzięki zatrzymaniu porażającej liczby pijanych kierowców. Szokujące statystyki pokazują, że w kwestii bezpieczeństwa na drogach wciąż mamy jeszcze wiele do zrobienia.
Jak udało się ustalić, jedną z przyczyn tragicznego wypadku w Krakowie był fakt, że za kierownicą zasiadł Patryk P., mający w organizmie 2,3 promila alkoholu. Pijani byli również jego dwaj towarzysze. Po wielu dniach spekulacji, głos w sprawie szokujących okoliczności zdarzenia zdecydował się zabrać jeden z ekspertów. Jak skomentował doniesienia mediów? I jak taka ilość alkoholu wpływa na bezpieczeństwo na drodze?
Policjanci z Komendy Powiatowej w Wołominie zatrzymali na ulicach niewielkiej wsi Kowalicha nietrzeźwego kierowcę. Mężczyzna najpierw uciekał przed jadącym na sygnale radiowozem, a następnie wdał się w szarpaninę z funkcjonariuszami. Po spędzeniu nocy w izbie wytrzeźwień, usłyszał dwa zarzuty. Jak donosi TVN24, oskarżony to lokalny polityk PiS, który od lat pełni prominentną funkcję w gminie Dąbrówka.
Tragiczny wypadek czterech młodych mężczyzn na krakowskich bulwarach wiślanych wciąż budzi wielkie emocje. Choć mijają kolejne dni od dramatu, ten nie przestaje interesować opinii publicznej i prowokować do komentarzy. Jak przekazała w piątek prokuratura, Patryk P. wsiadł za kierownicę mając w organizmie spore stężenie alkoholu, do czego odniósł się w mediach społecznościowych znany zakonnik, o. Grzegorz Kramer. Wystarczyło mu tylko jedno słowo.
Mija tydzień od tragicznego wypadku przy moście Dębnickim w Krakowie, a śledczy wciąż próbują znaleźć odpowiedź na wiele istotnych pytań. Wiadomo już, że jedną z przyczyn śmierci czterech młodych mężczyzn była brawura połączona z alkoholem, ale dotychczas zagadką pozostawało to, co dokładnie wydarzyło się minuty przed dramatem. W piątek głos w tej sprawie w końcu zabrała krakowska prokuratura, odsłaniając nowe, nieznane wcześniej fakty. Co udało się ustalić ekspertom? I czy przyczyni się to do pełnej rekonstrukcji tragicznego ciągu zdarzeń?
25-letni Mikołaj zginął w tragicznym wypadku w Będziemyślu na Podkarpaciu. Chłopak wracał pieszo z dworca PKP ze swoją dziewczyną, ale do domu nie dotarli, bo zostali potrąceni przez rozpędzonego forda. Pojazdem podróżowali dwaj mężczyźni, którzy zostali zatrzymani przez policję. Obaj mieli w organizmie znaczne ilości alkoholu.
W Drezdenku (woj. lubuskie) 41-letni kierowca wypadł z drogi i uderzył w drzewo. Jak się okazało, mężczyzna miał ponad dwa promile alkoholu w organizmie, a jakby tego było mało, podróżował razem z żoną i trójką swoich dzieci, które wymagały pomocy medycznej. Kierowca został zatrzymany i usłyszał zarzuty.
Do niebezpiecznego zdarzenia doszło w miejscowości Mingajny (woj. warmińsko-mazurskie), gdzie 19-letni kierowca osobowego nissana wypadł z drogi, dachował i uderzył w dom. Jak się okazało, nastolatek był pijany. Może mówić o wielkim szczęściu, ponieważ nie doznał poważnych obrażeń, a w domu, w który wbił się samochodem, nikogo nie było.
Do tragicznego w skutkach wypadku drogowego doszło na lokalnej drodze w powiecie szamotulskim (woj. wielkopolskie). W idących poboczem z rowerami dwóch nastolatków uderzyło auto. Chłopcy zostali przetransportowani do szpitala. Jeden z nich zmarł, drugi jest w stanie ciężkim. Kierowca był pijany.
Niecodzienne sceny w Złotowie (woj. wielkopolskie). Uwagę mieszkańców przykuło zachowanie kierowcy traktora przemieszczającego się po ulicach miasta. Pijany mężczyzna został zatrzymany przez jednego z nich na środku skrzyżowania. Badanie alkomatem wykazało prawie 3 promile alkoholu w jego organizmie. 59-latkowi grozi teraz do dwóch lat więzienia.
Służby z pomorskich Chojnic widziały już zapewne wiele, ale takiej historii mogą sobie nie przypominać. W Dzień Matki policja, straż i pogotowie ratunkowe zostały wezwane do wypadku samochodu, który dachował. Po dotarciu na miejsce okazało się jednak, że w pojeździe nikogo nie ma, są za to ślady krwi. W wyniku intensywnych poszukiwań udało się w końcu odnaleźć rannego kierowcę, który uciekł. Dlaczego? Miał ku temu ważny powód.
Skandaliczne sceny na radomskim osiedlu Prędocinek. We wtorek doszło tam do zderzenia dwóch pojazdów, przy czym jeden z nich zakończył swoją jazdę dopiero na pobliskiej latarni. Jak się później okazało, sprawca zdarzenia porwał się na rajd na podwójnym gazie, mając w organizmie ponad 2,5 promila alkoholu. To jednak nie koniec szokujących wiadomości, bo drogowy pirat był dobrze znany miejskiej drogówce.
Ksiądz pełniący posługę w parafii w Białej Piskiej po spożyciu alkoholu nieodpowiedzialnie usiadł za kierownicą, co doprowadziło do wypadku. Co więcej, próbował uciec pieszo z miejsca zdarzenia. Sąd Rejonowy w Piszu (woj. warmińsko-mazurskie) właśnie ogłosił wyrok w tej sprawie.
68-letni proboszcz jednej z parafii w powiecie jędrzejowskim został zatrzymany w piątkowe (12.05) popołudnie przez innego kierowcę. Duchowny miał w organizmie ponad 2,5 promila alkoholu. Teraz księdzu może grozić nawet do dwóch lat pozbawienia wolności.
Mszę, która miała miejsce we wsi Brzóstków (woj. wielkopolskie), uczestnicy pogrzebu zapamiętają na długo. Nabożeństwo zakłócone zostało przez kompletnie pijanego mężczyznę. Na miejsce wezwana została policja.
Mężczyzna będący pod wpływem alkoholu przewoził pasażerów 6 lutego w Tarnowskich Górach. W autobusie znajdowało się około 60 osób, w tym głównie dzieci. 53-latka zdemaskowała kontrola, prowadzona od rana w tych okolicach przez policjantów.
Świętokrzyska policja opublikowała nagranie z interwencji sprzed kilku dni. Funkcjonariusze zostali wezwani w sprawie wozu konnego, który zatrzymał się w miejscowości Nowa Dębowa Wola, utrudniając przejazd drogą. 62-letni woźnica po prostu na niej zasnął.
Do dramatycznego w skutkach wypadku doszło przed kościołem przy ul. Bohaterów Katynia w Częstochowie. W świąteczny poniedziałek 33-letni kierowca potrącił śmiertelnie mężczyznę, który wsiadał do samochodu. Sprawca zdarzenia porzucił swoje auto i próbował uciekać pieszo przed policją. Jak się później okazało, badanie jego trzeźwości wykazało 3 promile alkoholu w organizmie.
Ponad dwa promile alkoholu miał mężczyzna, który usiadł za kierownicą samochodu osobowego i wraz z 6-letnią córeczką wracał z kolacji wigilijnej. Pijany kierowca wjechał w przydrożną latarnię. Pomimo poważnie wyglądającego wypadku w zdarzeniu nikt nie ucierpiał.
Funkcjonariusze z kaliskiej drogówki zatrzymali do kontroli drogowej mężczyznę, który, jak wykazało badanie alkomatem, prowadził samochód pod wpływem alkoholu. 41-latkowi grozi teraz odpowiedzailność karna, a także wydalenie ze służby, bowiem okazało się, że sam jest czynnym policjantem.Pijani kierowcy to plaga na polskich drogach. Mimo zaostrzania prawa, rosnących kar finansowych i coraz bardziej dotkliwych konsekwencji, jakie spotykają nietrzeźwych wsiadających za kółko, walka z tym niepokojącym zjawiskiem wciąż jest bezskuteczna.Rządzący i policjanci liczyli na to, że wprowadzony od 17 września nowy kodeks drogowy będzie wystarczającym batem na prowadzących pojazdy po kieliszku, ale i to nie odstraszyło niektórych śmiałków. Wśród odważnych, a jednocześnie mało rozsądnych, znalazł się także 41-letni mężczyzna, którego do kontroli zatrzymał patrol drogowy z Kalisza.
Tragiczny wypadek w Lubieni na zawsze naznaczył życie rodziny pani Dominiki, która padła ofiarą pijanego i będącego pod wpływem narkotyków pirata drogowego. Po dramacie na jaw wychodzą coraz to nowsze, mrożące krew w żyłach fakty dotyczące okoliczności zdarzenia. Wiele szczegółów zdradziły już same służby ratunkowe, ale prawdziwe emocje wypływają z relacji świadków. Ci opowiadają o dynamicznej akcji zatrzymania przestępcy, w którego oczach widać było tylko "obłęd".Nie tylko wakacje były na polskich drogach tragiczne. Pasmo prawdziwych nieszczęść nie zostało przerwane wraz ze zmiana kartki w kalendarzu, o czym świadczą tragiczne zdarzenia, jakie wydarzyły się w całym kraju od czwartku 1 września.Nie ma dnia, byśmy w serwisie Goniec.pl nie informowali o kolejnych ludzkich dramatach, trzymając rękę na pulsie i uczulając na niezwykłą uważność podczas podróży. Czasem jednak na zapobieżenie nieszczęściom zwyczajnie nie mamy wpływu. Tak też było w przypadku pani Dominiki z Lubieni.