Skandal w PKS. Niepełnosprawna czołgała się po podłodze autokaru, zachowanie kierowcy zaskakuje
Życie osoby niepełnosprawnej w Polsce nie jest usłane różami. Bardzo boleśnie przekonała się o tym pani Monika. Kobieta na co dzień poruszająca się na wózku inwalidzkim, postanowiła wybrać się w podróż autokarem Polonus. Okazało się jednak, że na drodze do w miarę normalnej przejażdżki stanął kierowca pojazdu. Zachowanie mężczyzny miało być skandaliczne, a cała historia została opisana na portalu społecznościowym.
Niepełnosprawni muszą walczyć o swoje
Walka o prawa, równe traktowanie oraz systemowe rozwiązania skierowane dla osób niepełnosprawnych trwa. Pomimo licznych zapewnień ze strony państwa, na tym polu pozostaje cały czas masa niewykonanej pracy. Osoby niepełnosprawne, poruszające się na wózkach inwalidzkich niekoniecznie mogą liczyć na sprawiedliwy dostęp do różnych miejsc, budynków, środków transportu. Często brakuje pieniędzy, ale jak się okazuje, brakuje też dobrej woli.
- Nie zwykłam opisywać sytuacji, gdzie spotykam się z brakiem empatii, brakiem zrozumienia, głuchotą innych na potrzeby osób niepełnosprawnych, złością, agresją ludzi zdrowych wobec osób takich jak ja, ale dziś zrobię wyjątek, bo poziom mojego wk*****a, bólu fizycznego i ogromnego żalu przekracza już dopuszczalne normy - napisała na wstępie pani Monika, autorka przejmującego wpisu zamieszczonego w mediach społecznościowych.
Kobieta postanowiła opisać przykrą historię, która spotkała ją w ostatnich dniach na pokładzie autokaru Polonus. - Tu nie chodzi o to, że się żale, że oczekuje pocieszenia czy też pogłaskania po główce. Nie oczekuje przywilejów, innego traktowania. Nie, nie o to w tym chodzi, chodzi o to, by uświadomić tym głupim ludziom - bo takich coraz więcej mamy w społeczeństwie, z czym mierzy się na co dzień osoba niepełnosprawna - czytamy. - Należy nam się szacunek i zrozumienie - podkreśla dobitnie pani Monika.
Skandaliczne sceny w PKS
Pani Monika zamieściła na swoim Facebooku opis koszmarnego doświadczenia z trasy ze swojej rodzinnej miejscowości do Warszawy. Ze względu na niepełnosprawność i potrzebę korzystania z wózka inwalidzkiego kobieta zakupiła bilet autokarowy z miesięcznym wyprzedzeniem, jednocześnie informując przewoźnika, firmę Polonus o swojej sytuacji i podróży w towarzystwie asystenta.
Początkowo nic nie wskazywało na problemy - pani Monika nie raz podróżowała PKS-em. - Otrzymałam bilet oczywiście na miejsce nr 1 i nr 2, są to miejsca zaraz przy wejściu pierwszym od kierowcy. No i było elegancko, 5 stopni - schodów do pokonania - ogrom wysiłku, ale jestem w stanie to zrobić samodzielnie, nauczyłam się tego dzięki rehabilitacji - informuje autorka wpisu na Facebooku.
Komplikacje zaczęły się w momencie pakowania wózka do bagażnika. Kierowca autobusu już tutaj miał nie być skory do współpracy. Ostatecznie córka pani Moniki miała zostać zmuszona do upchania drogocennego przedmiotu do schowka. - Kierowca oczywiście nie pomaga w spakowaniu wózka. Bo co wtedy robi kierowca? Uczy mnie w jaki sposób, którym wejściem mam dostać się do autokaru i gdzie mam usiąść - czytamy we wpisie. - Początkowo grzecznie, z kulturą informuje kierowcę, że wiem, jak wejść do autokaru, że to potrafię, nie pierwszy raz jadę PKS i proszę o pomoc we włożeniu wózka do bagażnika - dowiadujemy się.
Pomimo łagodnej reakcji kobiety, z jej relacji wynika, że kierowca nie zamierzał współpracować. - W końcu nerwy mi puściły i mówię mu, żeby nie uczył mnie jak być kaleką, jak funkcjonować i w jaki sposób pokonywać bariery, bo to ja jestem niepełnosprawną, a nie on - pisze pani Monika. W odpowiedzi mężczyzna miał zażądać legitymacji osoby niepełnosprawnej, po czym “przesadzić” niepełnosprawną na miejsce nr 23.
Niepełnosprawna musiała się czołgać po podłodze autokaru
Najbardziej chwyta za serce opis pani Moniki, w którym zbulwersowana kobieta tłumaczy, jak wyglądała jej droga na nowe miejsce. - Mam do pokonania 6 metrów u****j podłogi autokaru, aby wyjść np. na postojach. W bólu fizycznym, bez kontroli własnego ciała, pod tlenem, czołgając się na leżąco, zbieram cały syf z podłogi na własne ubranie, zmęczona i wk***a muszę pokonać taką drogę do wyjścia - czytamy. Na swoim profilu niepełnosprawna zamieściła krótkie wideo ukazujące jej katorgę.
Niestety, droga powrotna okazała się równie bolesna dla autorki bulwersującej historii. - Zamierzam dalej podróżować PKS, PKP, tramwajami, zamierzam wyjeżdżać wózkiem na miasto, aktywnie uczestniczyć wśród społeczeństwa i cieszyć się życiem, które mi pozostało - podsumowuje smutno pani Monika.
Wirtualna Polska poprosiła o stanowisko w przykrej sprawie polskiego przewoźnika. - W odpowiedzi na pytania i prośbę o komentarz, w imieniu PKS Polonus w Warszawie S.A. uprzejmie informuję, iż aktualnie trwają czynności wyjaśniające sprawę uwzględniające weryfikację zapisów z monitoringu i przesłuchania kierowców, a także informacje uzyskane bezpośrednio od pasażerów kursu. Po zebraniu wszystkich danych podejmiemy odpowiednie kroki, o czym niezwłocznie poinformujemy - poinformowała Edyta Sobolewska-Socha z zespołu prasowego PKS Polonus.
Źródło: WP/ FB