Rodzinna tragedia na Mazowszu. Mąż i syn nie żyją, prokuratura bada sprawę
Mieszkańcy podwarszawskich Mrozów są w szoku. W cieniu zamożnego domu jednorodzinnego rozegrał się dramat, który wstrząsnął lokalną społecznością. W krótkim odstępie czasu śmierć poniósł znany lokalny przedsiębiorca oraz jego syn, a żona i matka usłyszała zarzuty zabójstwa. Śledczy starają się rozwikłać zagadkę tej makabrycznej sekwencji zdarzeń.
Ciało przedsiębiorcy we własnym domu
Do ujawnienia zbrodni doszło w domu jednorodzinnym przy ulicy Wesołej w Mrozach (powiat miński). To tam znaleziono ciało 51-letniego Dariusza P., właściciela stacji paliw. Obrażenia głowy jednoznacznie wskazywały, że do jego śmierci przyczyniły się osoby trzecie.
Ucieczka i zatrzymanie w Wilanowie
Podejrzenia śledczych niemal natychmiast padły na żonę ofiary, Elżbietę P. Kobiety nie było jednak w domu. Rozpoczęto poszukiwania, które szybko przyniosły skutek. Funkcjonariusze namierzyli i zatrzymali kobietę na terenie warszawskiego Wilanowa.
Podczas przesłuchania nastąpił przełom – Elżbieta P. przyznała się do winy. Kobieta potwierdziła, że zabiła męża, jednak odmówiła składania dalszych wyjaśnień. Do tej pory nie wyjawiła motywu swojego działania, co pozostaje jedną z największych niewiadomych w tej sprawie. Decyzją sądu została tymczasowo aresztowana.
Podejrzana przyznała się do zarzucanego jej czynu, odmówiła składania wyjaśnień. Na podstawie tego nie możemy ustalić przebiegu zdarzenia − powiedziała prokurator rejonowa w Mińsku Mazowieckim Magdalena Wieczorek w rozmowie z ESKĄ.
Tragedia na torach
Gdy śledczy pracowali nad sprawą zabójstwa, doszło do kolejnego dramatu, który nadał tej historii jeszcze mroczniejszy wymiar. W pobliżu miejscowości Nowe Dębe (powiat legionowski) pod pociąg rzucił się 25-letni mężczyzna.
Około 6:20 otrzymaliśmy informacje o zdarzeniu. W miejscowości Dębe Wielkie doszło do potrącenia pieszego przez pociąg PKP Intercity relacji Terespol-Warszawa Zachodnia – przekazała nam st. sierż. Paula Antolak z mińskiej policji.
Szybko okazało się, że ofiarą jest syn małżeństwa z Mrozów. Młody mężczyzna zginął na miejscu. Według wstępnych ustaleń prokuratury było to samobójstwo. Zbieżność czasowa obu śmierci sugeruje bezpośredni związek między rodzinną zbrodnią a desperackim krokiem 25-latka.
"Spokojna, zamożna rodzina"
Sąsiedzi i znajomi rodziny są wstrząśnięci. Dariusz i Elżbieta P. uchodzili za zgodne, zamożne małżeństwo. Nie było tam słychać awantur, policja nigdy wcześniej nie interweniowała w ich domu, a rodzina nie miała założonej "Niebieskiej Karty".
Na obecnym etapie bardzo trudno jest ustalić, co dokładnie działo się w tej rodzinie, ponieważ dwie osoby już nie żyją, a jedna, która przyznała się do zbrodni, odmawia składania wyjaśnień. Będziemy w stanie cokolwiek ustalić dopiero po przesłuchaniu wielu świadków, żeby odtworzyć, jak ta rodzina funkcjonowała. Nie było wcześniej żadnych zgłoszeń wskazujących na patologie czy przemoc − zaznaczyła prokurator Magdalena Wieczorek.
Obraz spokojnego życia legł w gruzach w ciągu zaledwie kilkudziesięciu godzin. Prokuratura prowadzi obecnie dwa odrębne śledztwa – jedno w sprawie zabójstwa Dariusza P., drugie w sprawie samobójczej śmierci ich syna. Kluczowym elementem dochodzenia jest teraz powiązanie tych wątków i ustalenie, co dokładnie wydarzyło się za zamkniętymi drzwiami domu w Mrozach, co doprowadziło do tak tragicznego finału.