Praca posłów czarno na białym. Którzy posłowie bywają w Sejmie najrzadziej?
Posłowie i posłanki w Polsce mają wiele przywilejów, jednak ich praca wiąże się też z dużą odpowiedzialnością. To właśnie oni decydują bowiem o tym, w jakim porządku prawnym będzie żyło prawie 38 milionów obywateli. Ich główny i chyba najłatwiejszy do spełnienia obowiązek to obecność na posiedzeniach Sejmu, branie udziału w debatach i głosowaniach. Jak aktywni są posłowie i posłanki w swojej pracy, a jak często się w niej nie stawiają? Sprawdziliśmy to.
Jak często posłowie muszą stawiać się w Sejmie?
Posłowie i posłanki w związku z wykonywaniem swojego mandatu mogą liczyć na wiele przywilejów, które w założeniu mają im ułatwić pracę - m.in. darmowe przeloty, podróże koleją i komunikacją miejską czy wynajęcie mieszkania na koszt Kancelarii Sejmu. Mogłoby się więc wydawać, że nie powinni mieć oni problemu z dotarciem na posiedzenia Sejmu. W niektórych przypadkach te problemy się jednak pojawiają.
Przeanalizowaliśmy dane Kancelarii Sejmu z lat 2021-2022 dot. nieusprawiedliwionych nieobecności posłów podczas posiedzeń Sejmu. W analizowanym okresie Sejm obradował łącznie przez 105 dni, lecz w ciągu 11 z nich nie przeprowadzono żadnych głosowań.
Regulamin Sejmu stanowi, że "Marszałek Sejmu zarządza obniżenie uposażenia i diety parlamentarnej albo jednego z tych świadczeń, jeżeli tylko ono przysługuje posłowi:
- o 1/30 za każdy dzień nieusprawiedliwionej nieobecności na posiedzeniu Sejmu lub za niewzięcie w danym dniu udziału w więcej niż 1/5 głosowań,
- o 1/30 za każdy dzień nieusprawiedliwionej nieobecności na posiedzeniu komisji, jeżeli liczba tych nieobecności przekroczyła 1/5 liczby posiedzeń komisji w miesiącu kalendarzowym".
Z tego zapisu wynika więc, że posłowie uważani są za nieobecnych dopiero w momencie, gdy nie wezmą udziału w ponad 20 proc. głosowań w danym dniu, co z kolei prowadzi do sytuacji, iż posłowie i posłanki mogą zjawić się w Sejmie dopiero na blok głosowań lub nawet nie być na jego części, a i tak będą uważani za obecnych.
Warto też przyjrzeć się temu, jak posłowie i posłanki mogą usprawiedliwić swoją nieobecność. Zgodnie z regulaminem Sejmu "w razie niemożności wzięcia udziału w posiedzeniu Sejmu lub komisji, poseł w miarę możliwości zawiadamia przed terminem posiedzenia odpowiednio Marszałka Sejmu lub przewodniczącego komisji, a następnie jest obowiązany w ciągu 7 dni usprawiedliwić w formie pisemnej swoją nieobecność odpowiednio przed Marszałkiem Sejmu lub przewodniczącym komisji. Tryb składania usprawiedliwień określi Prezydium Sejmu". Kolejny ustęp regulaminu precyzuje, w jakich sytuacjach posłowie mogą się usprawiedliwić. Należą do nich choroba lub opieka nad chorym, wyjazdy na polecenie Sejmu, zbieg posiedzeń komisji, do których należy poseł, a także urlop udzielony przez Marszałka Sejmu. W związku z tym należy stwierdzić, że posłowie i posłanki mają szerokie pole do usprawiedliwień swoich nieobecności.
Którzy posłowie najczęściej opuszczają obrady?
Trudno określić, którzy posłowie rzeczywiście spędzają w Sejmie najmniej czasu, ponieważ kontrola ich obecności ogranicza się tak naprawdę do tego, czy brali oni udział w głosowaniach, jednak możemy przedstawić, kto ma na koncie najwięcej nieusprawiedliwionych nieobecności na posiedzeniach.
Posłem, który w latach 2021-2022 był nieobecny przez największą liczbę dni (a przynajmniej nie wziął udziału w największej liczbie głosowań), jest Grzegorz Braun. Poseł Konfederacji opuścił łącznie 29 ze 105 dni, w czasie których trwały posiedzenia Sejmu. Na kolejnym miejscu, z 22 nieusprawiedliwionymi nieobecnościami na koncie, znalazły się ex aequo Agnieszka Ścigaj, przewodnicząca koła poselskiego Polskie Sprawy, a od czerwca ubiegłego roku także minister ds. integracji społecznej w rządzie Mateusza Morawieckiego, oraz Jadwiga Emilewicz, posłanka klubu PiS oraz była wicepremier i minister rozwoju.
Na kolejnych miejscach znaleźli się Konrad Berkowicz z Konfederacji, który nie usprawiedliwił 20 swoich nieobecności, a także Zbigniew Ziobro. Kancelaria Sejmu była zmuszona potrącić ministrowi sprawiedliwości łącznie 19 dni z jego uposażenia poselskiego oraz diety parlamentarnej. Tyle samo nieobecności ma Zbigniew Ajchler, poseł niezrzeszony, który ślubowanie na posła złożył dopiero w czerwcu 2021 roku.
Pozostali posłowie, którzy w ciągu ostatnich dwóch lat mają na koncie co najmniej 10 nieusprawiedliwionych nieobecności na posiedzeniach Sejmu, to:
- Krzysztof Bosak, Konfederacja - 18 dni
- Łukasz Mejza, poseł niezrzeszony - 17 dni
- Bogusław Sonik, Koalicja Obywatelska - 12 dni
- Robert Winnicki, Konfederacja - 12 dni
- Zbigniew Rau, Prawo i Sprawiedliwość, minister spraw zagranicznych - 12 dni
- Michał Dworczyk, Prawo i Sprawiedliwość - 12 dni
- Waldemar Olejniczak, Prawo i Sprawiedliwość- 12 dni
Czy posłowie często opuszczają prace komisji sejmowych?
Kolejną kwestią, której się przyjrzeliśmy, jest to, czy posłowie wypełniają swój obowiązek dotyczący brania udziału w posiedzeniach komisji sejmowych, do których należą. Przytoczony wcześniej artykuł Regulaminu Sejmu mówi, że Marszałek Sejmu zarządza obniżenie wynagrodzenia posła dopiero, gdy liczba jego nieobecności przekroczy 20 proc. posiedzeń komisji w danym miesiącu kalendarzowym.
Z danych Kancelarii Sejmu wynika, że posłem, któremu potrącono największą część wynagrodzenia z tytułu nieobecności na posiedzeniach komisji w latach 2021-2022, jest Jacek Tomczak, wiceprzewodniczący klubu Koalicji Polskiej. Poseł z PSL ma na koncie 20 nieusprawiedliwionych nieobecności. Na drugim miejscu z 13 nieobecnościami znalazł się Zbigniew Ajchler, poseł niezrzeszony. Jak widać, poseł Ajchler opuszcza zarówno obrady Sejmu, jak i komisji. Minimum 10 nieusprawiedliwionych dni na posiedzeniach komisji mają na koncie także Krzysztof Tuduj z Konfederacji (11) oraz Artur Łącki z Koalicji Obywatelskiej (10). Po 6 nieobecności mają z kolei Krzysztof Bosak z Konfederacji oraz Marcin Duszek z Prawa i Sprawiedliwości.
Obecność na posiedzeniach komisji posłowie i posłanki potwierdzają swoimi podpisami na listach. Niestety, media już kilkukrotnie ujawniały, jak posłowie wpisują się na listy, mimo że wcale nie brali udziału w danym posiedzeniu. W ostatnim czasie na przykład na takim postępowaniu przyłapany przez dziennikarzy TVN24 oraz "Gazety Wyborczej" został Tadeusz Cymański z Solidarnej Polski.
Którzy posłowie są najbardziej aktywni?
Jak zostało wskazane wcześniej, trudno określić, którzy posłowie lub które posłanki spędzają w Sejmie rzeczywiście najwięcej czasu, jednak łatwo jest sprawdzić, którzy z nich są najbardziej aktywni.
Dotychczas, w trakcie całej IX kadencji Sejmu RP (od listopada 2019 roku do dzisiaj), posłowie i posłanki zabierali głos podczas obrad na posiedzeniach 32288 razy. W zestawieniu tym zdecydowanie przodują przedstawiciele partii opozycyjnych. Na pierwszym miejscu znajduje się Mirosław Suchoń z Polski2050, który ma na swoim koncie 999 wypowiedzi. Drugi w tym zestawieniu jest Jan Szopiński z Lewicy z 938 wypowiedziami na koncie, a trzeci Grzegorz Braun z Konfederacji, który zabierał głos 689 razy. Prezes partii Konfederacja Korony Polskiej znalazł się więc w czołówce zarówno zestawienia posłów z największą liczbą nieobecności, jak i wypowiedzi.
Posłem PiS z największą liczbą wypowiedzi jest Grzegorz Lorek. Zabierał on głos 241 razy, jednak znajduje się dopiero na 17. miejscu pod tym względem. W pierwszej 50 posłów z największą liczbą wypowiedzi znalazło się łącznie jedynie czterech przedstawicieli partii rządzącej.
Tak prezentuje się pierwsza 10 posłów z największą liczbą wypowiedzi na posiedzeniach trwającej kadencji Sejmu:
- Mirosław Suchoń, Polska2050 - 999 wypowiedzi
- Jan Szopiński, Lewica - 938 wypowiedzi
- Grzegorz Braun, Konfederacja - 689 wypowiedzi
- Tadeusz Tomaszewski, Lewica - 501 wypowiedzi
- Rafał Adamczyk, Lewica - 440 wypowiedzi
- Małgorzata Pępek, Koalicja Obywatelska - 391 wypowiedzi
- Krystyna Skowrońska, Koalicja Obywatelska - 358 wypowiedzi
- Krzysztof Paszyk, Koalicja Polska - 330 wypowiedzi
- Michał Gramatyka, Polska2050 - 325 wypowiedzi
- Dobromir Sośnierz, Wolnościowcy (wcześniej Konfederacja) - 305 wypowiedzi
Kolejną miarą aktywności poselskiej jest liczba złożonych interpelacji. Jest to forma kontroli parlamentarnej, która polega na wystosowaniu przez posła na Sejm RP pisemnego pytania odnoszącego się do problemów związanych z polityką państwa do Prezesa Rady Ministrów lub konkretnego ministra. W obecnej kadencji Sejmu posłowie złożyli łącznie 39711 interpelacji.
Najwięcej złożył ich Paweł Krutul z Lewicy - 2128. Na drugim miejscu z 2115 złożonymi interpelacjami znajduje się Hanna Gil-Piątek, obecnie posłanka niezrzeszona, a do niedawna jeszcze przewodnicząca koła parlamentarnego Polski2050. Podium zamyka Krystyna Skowrońska z Koalicji Obywatelskiej, która wystosowała 2101 interpelacji. W tym zestawieniu zdecydowanie wybijają się posłowie i posłanki z Lewicy. W pierwszej 10 znajduje się aż siedmioro przedstawicieli tego ugrupowania.
Powyższe dane to jedynie obraz części pracy, którą do wykonania mają posłowie i posłanki na Sejm RP. Poza obecnością na obradach czy braniem czynnego udziału w debacie parlamentarnej posłowie powinni też bowiem odpowiadać za jakość stanowionego prawa oraz wykonywanie woli obywateli. Możliwość kontroli ich pracy przez społeczeństwo jest jednak znacznie ograniczona. Tak naprawdę dopiero przy urnach wyborczych mamy możliwość nagrodzenia tych zaangażowanych i ukarania tych, którzy migają się od swoich obowiązków.
Śledź najnowsze newsy na Twitterze Gońca.
Źródło: Goniec.pl