Podczas pogrzebu okazało się, że grób nie jest wykopany. Trzeba było wszystko odwołać
Pogrzeb emerytowanego kolejarza, który odbył się – a raczej miał się odbyć – w Świerżach w gminie Dorohusk (powiat chełmski) dokładnie zaplanowano. Okazało się jednak, że grabarz nie wykopał grobu i w ostatniej chwili wszystko trzeba było przełożyć. Skandaliczne sceny miały miejsce w maju br.
Po mszy świętej okazało się, że pogrzeb nie będzie mógł zakończyć się pochowaniem ciała. Wszystko przez grabarza, który nie wywiązał się ze swoich obowiązków i nie przygotował miejsca na cmentarzu, w którym miała spocząć trumna. Ksiądz spróbował wytłumaczyć pracownika.
Pogrzeb zakończył się powrotem ciała do zakładu pogrzebowego
Rodzina, przyjaciele, delegacja kolejarzy z Lublina i reprezentaci środowiska kolejarskiego z Warszawy – wszyscy pojawili się na pogrzebie cenionego emerytowanego kolejarza w Świerżach. Większość gości miała specjalne mundury pracownice, które zakłada się na ważne okazje.
W ostatnim pożegnaniu trumnę na cmentarz miało odprowadzić łącznie około 60 osób. Zmarły był zasłużonym kolejarzem, który cieszył się dużym szacunkiem wśród współpracowników.
Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Zgodnie z informacjami przekazanymi przez lokalny portal Nowy Tydzień wszyscy żałobnicy zebrali się w kościele podczas nabożeństwa. W pewnej chwili dowiedzieli się od księdza, że po mszy uroczystość będzie musiała zostać przerwana. Okazało się, że nie można było pochować trumny z ciałem.
Dalsza część pogrzebu przełożona
Nikt, kto zjawił się na pogrzebie, nie mógł uwierzyć w słowa księdza, który odprawiał nabożeństwo. Duchowny oświadczył, że pochowanie zmarłego kolejarza jest niemożliwe, ponieważ grabarz nie wywiązał się z powierzonych mu obowiązków.
Jak się okazało, grabarz nie przygotował miejsca, w którym miała zostać złożona trumna. Z relacji kapłana wynikało, że grabarz nie wykopał dołu. Rodzina zmarłego dowiedziała się o tym dopiero podczas mszy.
Ksiądz przekazał na koniec, że dalsza część pogrzebu odbędzie się w weekend. W rozmowie z mediami tę niecodzienną sytuację próbował wyjaśnić proboszcz parafii pod wezwaniem św. apostołów Piotra i Pawła w Świerżach. Ze słów księdza Henryka Suchodolskiego wynika, że grabarz zmaga się z chorobą alkoholową.
Rozmawiając z dziennikarzami, proboszcz przyznał też, że nie po raz pierwszy doszło do tego typu sytuacji, w której grabarz zapomniał o wykonaniu powierzonych mu obowiązków. Kapłan przeprosił rodzinę oraz żałobników. Dodał, że grabarzowi najprawdopodobniej pomyliły się terminy.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Członkowie zespołu Maneskin oddali nagrodę otrzymaną na festiwalu w Sopocie fance
Śmiertelny wypadek na A1 w okolicach Łodzi. Nie żyją dwie osoby
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]
Źródło: o2