Ostre spięcie podczas debaty prezydenckiej. Nawrocki zaczął nazywać Hołownię "klaunem"
Podczas dzisiejszej debaty prezydenckiej emocje sięgnęły zenitu, kiedy doszło do wyraźnego spięcia między Karolem Nawrockim a Szymonem Hołownią. Wymiana zdań między kandydatami, która początkowo miała charakter merytoryczny, szybko przerodziła się w ostry konflikt słowny, odsłaniając nie tylko różnice programowe, ale też osobiste urazy.
Hołownia kwestionuje wizytę Nawrockiego w USA
Debata prezydencka szybko nabrała rumieńców, gdy Szymon Hołownia zakwestionował wartość wizyty Karola Nawrockiego w Białym Domu. W emocjonalnym wystąpieniu marszałek Sejmu użył barwnej metafory, aby podważyć znaczenie obecności Nawrockiego w otoczeniu amerykańskiego prezydenta:
Panie Karolu, nawiązując do tego, co pan powiedział o 7 godzinach w Białym Domu. Od spędzenia 7 godzin w garażu człowiek nie staje się samochodem. Tak od spędzenia 7 godzin w Białym Domu człowiek nie staje się partnerem Donalda Trumpa
Następnie Hołownia przeszedł do sedna swojej krytyki, pytając wprost, co tak naprawdę udało się podczas tej wizyty osiągnąć:
Ja chcę pana zapytać o to zdjęcie, sam pan wie, że jestem ostatni, który będzie kogoś karcił za robienie sobie zdjęć w ważnych momentach, ale co pan z nim tam tak naprawdę załatwił? O czym żeście rozmawiali? Czy pan pytał go o jego zdanie na temat NATO?
Ostre riposty i narastające napięcie
Na oskarżenia Hołowni Nawrocki odpowiedział z zaskakującą ostrością, podważając kompetencje marszałka Sejmu.
Myślę sobie, panie marszałku, że od bycia półtora roku marszałkiem też się nie staje marszałkiem, a można cały czas zostać klaunem polskiej polityki - wypalił, wywołując poruszenie zarówno wśród publiczności, jak i innych uczestników debaty
Szymon Hołownia natychmiast zareagował, sugerując, że jego oponent zaczyna tracić panowanie nad emocjami:
Oo, nerwy puszczają, zaczynamy się obrażać
Atmosfera stała się wyraźnie napięta, a wymiana zdań przeniosła debatę z poziomu merytorycznego na personalny.
ZOBACZ TAKŻE: Najpierw do akcji wkroczył Mentzen, za nim "poszedł" Nawrocki. Zamieszanie podczas debaty w Republice
Kampanijne selfie czy realna polityka zagraniczna?
Nie ustępując pola, Nawrocki próbował uzasadnić znaczenie swojej wizyty, podkreślając, że obecność przedstawicieli polskich władz na najwyższych szczeblach w Waszyngtonie jest niezbędna:
Dobrze by było, jakby marszałek lub premier polskiego rządu spotykali się z naszymi najważniejszymi partnerami w Stanach Zjednoczonych
Jednak Hołownia, mając za sobą doświadczenia z licznych wizyt w USA, nie dał się zbyć ogólnikami.
Wie pan, bywałem w Waszyngtonie, Kongresie, jestem w stanie powiedzieć, co załatwiłem dla Polski, a nie o tym, ile godzin, gdzie z kim spędziłem - odpowiedział z wyraźną ironią
Kulminacją jego krytyki było bezpośrednie uderzenie w intencje Nawrockiego:
Załatwił pan sobie selfie kampanijne