Małżeństwo zginęło w tragicznym pożarze. Kilka godzin wcześniej para wzięła ślub
Ogromna tragedia na stołecznym Targówku. W pożarze mieszkania w bloku przy ul. Kolonijnej zginął 44-letni lekarz i jego małżonka. Ślub pary odbył się zaledwie kilka godzin wcześniej. Prokuratura wszczęła śledztwo w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci.
Tragiczny pożar na warszawskim Targówku
Do tragedii doszło w nocy z soboty na niedzielę (z 7 na 8 października) w mieszkaniu przy ul. Kolonijnej na warszawskim Targówku. Jak przekazują służby, zgłoszenie o zdarzeniu wpłynęło do nich kilka minut przed godziną 1.00. Na miejsce wysłano osiem zastępów straży pożarnej, policję i Zespół Ratownictwa Medycznego.
Akcja od początku była bardzo trudna, gdyż znajdujący się na drugim piętrze lokal w całości opanowały płomienie . Do środka nie można było dostać się od zewnątrz z powodu braku podjazdu dla drabiny mechanicznej. Podjęto więc decyzję o wyważeniu drzwi.
Nie żyje małżeństwo
Po wejściu do lokalu uczestniczący w działaniach strażacy dokonali makabrycznego odkrycia. W mieszkaniu były dwie osoby, które ewakuowano, ale nie miały one szans na przeżycie.
- Lekarz od razu stwierdził zgon mężczyzny. Płci drugiej osoby nie można już było wskazać z tego względu, że ciało było już mocno zwęglone - opisywał starszy aspirant Bogdan Smoter ze stołecznej straży pożarnej .
ZOBACZ: Pożar mieszkania w polskim mieście. Nie żyje starsza kobieta
W niedzielę 8 października policja poinformowała w komunikacie, że w pożarze zginęli 44-letni mężczyzna i jego żona. Prokuratura wszczęła śledztwo w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci.
Ślub odbył się kilka godzin wcześniej
Portal tvnwarszawa.pl dotarł tymczasem do tragicznych okoliczności nieszczęścia. Zmarli mężczyzna i kobieta mieli wziąć ślub zaledwie kilka godzin przed śmiercią. 44-latek był znanym anestezjologiem.
ZOBACZ: Tragedia w Dusznej Górce, nie żyje 16-latka. Jej matka usłyszała zarzuty
- Jeden z naszych ratowników był świadkiem na tym ślubie. Była to rodzinna uroczystość. W piątek miał dyżur. Był taki szczęśliwy, wszyscy składaliśmy mu życzenia. Cały zespół nie może się pozbierać. Trudno zebrać myśli, szczególnie w tak dramatycznych okolicznościach - mówił w rozmowie z "TVN Warszawa" lekarz Józef Chłopicki, ordynator Szpitalnego Oddziału Ratunkowego Szpitala Bielańskiego, w którym pracował zmarły.
Źródło: TVN Warszawa