Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Wiadomości > Konferencja Kaczyńskiego i Morawieckiego. Lawina oskarżeń "Niebywałe natężenie złej woli i tego oszustwa"
Ada Rymaszewska
Ada Rymaszewska 15.09.2022 15:18

Konferencja Kaczyńskiego i Morawieckiego. Lawina oskarżeń "Niebywałe natężenie złej woli i tego oszustwa"

Lawina oskarżeń i festiwal samozachwytów podczas konferencji prezesa PiS i premiera Morawieckiego. Politycy przeszli samych siebie
Twitter/pisorgpl

– PiS od dawna, konsekwentnie mówił o niebezpieczeństwach płynących z Rosji; nasi oponenci polityczni mówili o porozumieniu z tym krajem - oświadczył podczas czwartkowej konferencji prezes partii Jarosław Kaczyński. Liderowi Zjednoczonej Prawciy wtórował przy tym premier Mateusz Morawiecki, który znów uderzał w Donalda Tuska i Platofrmę Obywatelską, twierdząc, iż jej strategia leży dziś "w gruzach Ukrainy".

Trwa przeciągnaie liny między Zjednoczoną Prawicą a opozycją, które nie mogą zgodzić się co do tego, kto jest bardziej prorosyjski. Oponenci obozu władzy od dawna utrzymują, że spór z Unią Europejską wpisuje się w plany pisane na Kremlu, podczas gdy PiS i koalicjanci próbują udowodnić, że w rytm melodii Putina tańczył z chęcią poprzedni rząd z Donaldem Tuskiem na czele.

Gorąco wokół tego tematu zrobiło się zwłaszcza ostatnio, gdy "Gazeta Wyborcza" opublikowała wywiad z gen. Piotrem Pytlem sugerującym, iż PiS to zaplecze agenturalne dla Rosji. Dodatkowo, zbiegło się to z emisją reportażu TVN24, w którym ujawniono, że podkomisja Antoniego Macierewicza ukrywała fakt nieposiadania żadnych dowodów na zamach w Smoleńsku. Znajdujący się pod ścianą rządzący znów musieli interweniować.

Prezes PiS i premier Morawiecki prezentują najnowszy spot

Była akcja, jest i stanowcza reakcja. PiS nie czeka aż zostanie całkowicie przygniecione gradem zarzutów i samo wyciąga niebezpieczną broń, mającą zadać śmiertelny cios oponentom.

W czwartek w siedzibie partii na Nowogrodzkiej zorganizowano briefing prasowy, w którym udział wzięli premier Mateusz Morawiecki i prezes Jarosław Kaczyński. Wydarzenie rozpoczęło się z opóźnieniem, ale gdy tylko na mównicy pojawili się politycy, ziemia zatrzęsła się w posadach.

Przemówienia poprzedziła emisja spotu zatytułowanego "Dziś Europa mówi po polsku", z archiwalnymi wystąpieniami m.in. prezydenta Lecha Kaczyńskiego na temat Rosji, a także ostatnimi wypowiedziami szefowej KE Ursuli von der Leyen i szefowej fińskiego rządu Sanny Marin.

Wideo miało być ostatecznym dowodem na nieomylność obecnych rządzących, z satysfakcją podbudowujących swoje ego po wydarzeniach w PE, gdzie padły słowa o tym, że to Polska miała rację ostrzegając przed imperialnymi zakusami Rosji.

- Widzieliście państwo spot, tam padały słowa o "polskiej racji", ale trzeba byłoby jednak to doprecyzować, to była racja jednej polskiej formacji - Zjednoczonej Prawicy, a przede wszystkim Prawa i Sprawiedliwości. To my mówiliśmy mówiliśmy o tych niebezpieczeństwach, mówił o tym wielokrotnie mój świętej pamięci brat - zaznaczył prezes PiS.

Zmasowany atak na opozycję i Donalda Tuska

Zarówno Kaczyński, jak i Morawiecki wielokrotnie odmieniali przez wszystkie przypadki słowo "racja", przypisując sobie niemalże profetyczne zdolności i chełpiąc się w oku kamer. Nie byliby jednak sobą, gdyby dla kontrastu nie skrytykowali opozycji, a zwłaszcza Donalda Tuska.

Lider Zjednoczonej Prawicy przypomniał więc, że w swoim pierwszym przemówieniu po przejęciu władzy "ówczesny premier stwierdził, że chce porozumienia z Rosją taką, jaka jest, czyli można powiedzieć z pewną świadomością tych wydarzeń, tych zbrodni, które Rosja Putina miała już wtedy na sumieniu".

Nie trudno domyślić się, że tym, co były wicepremier ds. bezpieczeństwa miał na myśli była przede wszystkim katastrofa smoleńska, postrzegana przez niego jako zamach, mimo wychodzących na jaw kolejnych faktów przeczących tej tezie.

Kaczyński stwierdził też po raz kolejny, że po 10 kwietnia "oddawano wszystko Rosji w sprawach, które w każdym normalnym państwie byłyby traktowane jako w oczywisty sposób należące do tego normalnego państwa".

Innymi dowodami na prorosyjskie działania miały być też zawarcie "bardzo niekorzystnej dla Polski" umowy na dostawy gazu do 2037 roku oraz rezygnacja z budwy Baltic Pipe i próby sprzedaży Lotosu.

- Tych wydarzeń było dużo więcej. Ja powiedziałem tylko o niektórych, a wszystkie służyły jednemu - służyły rosyjskim, ale także niemieckim interesom. A jeżeli chodzi o cel, jaki tutaj był, jak się wydaje najbardziej istotny, to chodziło o awanse jednego człowieka i te rzeczywiście awanse otrzymał. Mówię o awansach w skali europejskiej - powiedział prezes PiS.

"W gruzach Ukrainy leży strategia Platformy"

Nie mniej dumny z siebie i krytyczny wobec politycznych oponentów był też premier Mateusz Morawiecki, który już na wstępie zasugerował, że dokładnie wyczuł intencje Putina wobec Ukrainy.

- Pamiętam wyśmiewanie tego, kiedy jeździłem od stolicy do stolicy, na 3 miesiące przed rozpoczęciem wojny, wyśmiewanie tego przez naszych konkurentów politycznych, kiedy pokazywałem mapy, plany, dokumenty. Dokładnie się to potem ziściło, 24 lutego. A kiedy się już ziściło, to nagle wszyscy nasi przeciwnicy polityczni, zwłaszcza PO, przystroili się w takie antyrosyjskie piórka, że zawsze byli sceptyczni i wątpili w tę politykę niemiecką. Tak nie było - stwierdził, dodając, że "strategia Platformy leży w gruzach Ukrainy".

Gorzkich słów nie szczędził też pod adresem władz niemieckich, które odmówiły dostarczenia Kijowowi ciężkiego sprzętu wojskowego, uzasadniając to tym, że "żaden inny kraj tego nie robi". Morawiecki zaznaczył, że trzeba sprostować tę wypowiedź. 

- Prawda jest taka, że Polska dostarczyła KRAB-y, czyli ciężki zachodni sprzęt wojskowy, aby Ukraina mogła walczyć, mogła się bronić. Trzeba jasno powiedzieć, że gdybyśmy słuchali opozycji, to nie bylibyśmy tymi, którzy przecierają szlak, razem z prezesem Kaczyńskim, do Kijowa. Bylibyśmy pewnie tymi, którzy wydzwaniają do Putina, jak robią to przywódcy, żeby powrócić do interesów z Rosją - mówił.

Kaczyński o reportażu TVN24: "To niebywałe natężenie złej woli i oszustwa"

W części poświęconej pytaniom od dziennikarzy poruszone zostały natomiast takie kwestie, jak zamrożenie cen prądu czy dalsze losy Jacka Kurskiego. Co do pierwszej z wspomnianych spraw, premier zapowiedział, że szczegóły zostaną przedstawione najprawdopodobniej jeszcze dzisiaj. Odnośnie przyszłości byłego prezesa TVP głos zabrał zaś lider PiS, który oświadczył, że wszelkie decyzje są jeszcze przed kierownictwem rządu oraz partii.

Pytany o przełożenie wyborów samorządowych i reformę ordynacji wyborczej, stwierdził, że jest to "techniczna konieczność", a nowy termin zostanie wyznaczony zapewne na kwiecień 2024 roku. - W tej sprawie trwają rozmowy z panem prezydentem - oznajmił, mocno przekonany o tym, że uda mu się przekonać Andrzeja Dudę do poparcia budzących jego sprzeciw zmian.

Choc pytań było wiele i nie zawsze spotykały się z aprobatą Kaczyńskiego i Morawieckiego, największe wzmożenie wzbudziła zdecydowanie reporterka TVN24. Maja Wójcikowska konsekwentnie drążyła temat reportażu na temat kłamstw Antoniego Macierewicza, prowokując prezesa PiS do udzielenia zgryźliwej odpowiedzi.

- Tutaj zastosowano prosty chwyt, tylko nie potrafię powiedzieć, czy dziennikarz nie zrozumiał tego, co jest w dokumentach NIAR-u, czy też robił to z całkowitym rozmysłem (...) To niebywałe natężenie złej woli i tego oszustwa, z którym się już nie raz spotykałem, zresztą nie tylko ze strony TVN-u - stwierdził Kaczyński.

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Źródło: Goniec.pl