Książę William pogrążony w smutku. Przekazał informacje o śmierci, "zginęli tragicznie"
Książę William ponownie przeżywa osobistą tragedię. Dopiero co opadł kurz po zamieszaniu związanym ze śmiercią królowej Elżbiety II, a starszemu synowi Karola III znów przyszło pogrążyć się w rozpaczy po odejściu bliskiej osoby. 8 grudnia w katastrofie samolotu w Kenii zginął bliski przyjaciel następcy tronu, Mark Jenkins. Na domiar złego, na głowie księcia wciąż są będący utrapieniem Harry i Meghan, którzy postanowili publicznie prać rodzinne brudy w serialu Netflixa.
Życie w cieniu tragedii
Życie księcia Williama wciąż naznaczane jest przez kolejne nieszczęścia. Jako młody chłopak stracił przecież ukochaną matkę, co położyło się cieniem na całym jego życiu, ostatnio natomiast opłakiwał ukochaną babcię, której nie zdążył osobiście pożegnać.
Nie da się ukryć, że potężnym ciosem było dla niego także poluźnienie więzi z jedynym bratem, które nastąpiło po tym, jak książę Harry związał się z amerykańską rozwódką, Meghan Markle, i odwrócił się od wszystkich royalsów. Na szczęście, w tym czasie wciąż mógł liczyć na ukochana żonę, dzieci i przyjaciół. Jednym z nich był właśnie Mark Jenkins, którego to teraz William musi pożegnać na zawsze.
Książę William opłakuje przyjaciela
- Wczoraj straciłem przyjaciela, który poświęcił swoje życie ochronie dzikiej przyrody w najbardziej znanych parkach narodowych Afryki Wschodniej. Mark Jenkins oraz jego syn Peter, zginęli tragicznie podczas przelotu nad Parkiem Narodowym Tsavo podczas prowadzenia patrolu z powietrza - oświadczył w piątek 9 grudnia książę William.
Yesterday, I lost a friend, who dedicated his life to protecting wildlife in some of East Africa’s most renowned national parks. Mark Jenkins, and his son Peter, were tragically killed when flying over Tsavo National Park while conducting an aerial patrol.
— The Prince and Princess of Wales (@KensingtonRoyal) December 9, 2022
Jak podają media, Jenkins był strażnikiem leśnym oraz doświadczonym pilotem, który wraz ze swoim synem, Peterem, pracował jako wolontariusz organizacji Sheldrick Wildilfe Trust ochraniającej afrykańskie słonie. Przyjaciel księcia Williama był praktycznie wychowany w kenijskim parku narodowym Meru i całkowicie oddał się ochronie tamtejszej przyrody.
W kolejnym wpisie na Twitterze, następca brytyjskiego tronu zapewnił, że dziś jest myślami z żoną, rodziną i innych kolegach Marka, którzy stracili człowieka kochanego i podziwianego przez wszystkich.
Kontrowersje wokół serialu o Harrym i Meghan
Nie trudno dziwić się emocjom 40-letniego księcia, zważywszy zwłaszcza na to, że Kenia jest krajem szczególnie bliskim jego sercu, z którym dotychczas miał same dobre wspomnienia. To tam, w 2010 roku, oświadczył się Kate Middleton, z którą do dziś tworzy udany związek.
Księżna Walii jest wielkim oparciem dla męża, w szczególności w ostatnim czasie, gdy muszą mierzyć się z niepewnością związaną z kolejnymi niespodziankami Sussexów. Na Netflixie właśnie transmitowany jest serial o życiu pary w cieniu królewskich konwenansów.
Jak na razie obyło się oczekiwanych przez wszystkich rewelacji. Co prawda, Harry wbił małą szpilę swoim bliskim, zarzucając im m.in. to, że nie chronili jego ukochanej przed natarczywymi mediami, ale zarzuty te padały już o wiele wcześniej. Po trzech wyemitowanych odcinkach wiemy tyle samo, co wiedzieliśmy przed ich emisją. Nie oznacza to jednak, że w kolejnych Harry i Meghan nie odpalą potężnej bomby. Z nieoficjalnych źródeł wiadomo, że William i Kate nie zamierzają oglądać tej swoistej opery mydlanej.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Jakie wykształcenie ma Krzysztof Rutkowski? Będziecie zaskoczeni
Warszawa: Kilka miesięcy po pogrzebie do jej drzwi zapukał nieboszczyk. Zbladła i zaniemówiła
Helen Slayton-Hughes nie żyje. Aktorka występowała w "Parks and Recreation"
Źródło: Goniec.pl