Ksiądz ma na koncie wyrok za pedofilię. Proboszcz ufundował mu hojny prezent
Parafia w niewielkim Bojanie na Pomorzu zaskoczyła wszystkich swoją najnowszą inicjatywą dotyczącą jednego z byłych proboszczów. Wyraz wdzięczności, jakim obdarowano księdza Mirosława G. byłby może i chwalebny, gdyby nie fakt, że kapłan ma na swoim koncie prawomocny wyrok za pedofilię. Mimo tego, obecne kościelne władze postanowiły o szczególnym uhonorowaniu rzekomych zasług duchownego. Decyzja ta wywołała wśród mieszkańców mocno mieszane odczucia.
Ksiądz skazany za pedofilię bohaterem parafii
O sprawie informuje pomorski oddział “Gazety Wyborczej”, który przypomina, że ksiądz Mirosław G. w 2011 roku usłyszał wyrok za molestowanie seksualne 15-letniej dziewczynki . Kapłan został wówczas skazany na cztery lata i cztery miesiące więzienia w zawieszeniu na cztery lata i przez kolejne dwa lata nie mógł pracować z dziećmi.
Na tym nie koniec, bo osiem lat później Sąd Apelacyjny w Gdańsku nakazał wypłacenie poszkodowanej zadośćuczynienia równego 15 tys. złotych wraz z odsetkami . Mimo tych niechlubnych kart w życiorysie duchownego, obecni zarządcy parafii w Bojanie, gdzie sam był proboszczem, postanowili uczynić z kapłana jedynie pozytywnego bohatera i zafundowali mu nie lada prezent.
Kapłan doczekał się tablicy pamiątkowej
Ksiądz Mirosław G., jeszcze jako proboszcz parafii św. Jadwigi Królowej w Bojanie, zapoczątkował w miejscowości budowę nowej świątyni. I to właśnie ten fakt miał stać u przyczyn zafundowania kapłanowi tablicy pamiątkowej.
Jak czytamy na łamach “Wyborczej”, duchowny przedstawiany jest na niej jako „założyciel parafii, budowniczy kościoła, plebanii i przedszkola" . Wszystko za zgodą obecnego proboszcza ks. Piotra Maciołka, który z mediami nie chce jednak rozmawiać o swojej decyzji.
- Sprawa jest na tyle delikatna, że… nie mogę rozmawiać przez telefon - miał powiedzieć dziennikarzom, delikatnie mówiąc, zbywając ich.
Miejscowa ludność podzielona w opiniach
Inicjatywa wywołała skrajne opinie wśród miejscowej ludności, która albo rzeczywiście podziwia księdza Mirosława za jego zaangażowanie i wkład w życie parafii, albo też nie kryje oburzenia.
- Uważam jednak, że uhonorowanie człowieka prawomocnie skazanego za molestowanie nieletniej jest absolutnie nie na miejscu. Ksiądz nie zbudował tego kościoła za swoje pieniądze, tylko za pieniądze parafian. Do tej pory każda druga niedziela miesiąca określana jest jako „budowlana" i pieniądze z tacy idą na potrzeby utrzymania budynku - tłumaczył mężczyzna, którego cytuje Gazeta Wyborcza Trójmiasto.
Co więcej, jak udało się ustalić dziennikarzom gazety, były proboszcz cały czas wypiera się winy i nie zamierza przepraszać swojej ofiary . Wciąż odprawia za to msze święte w Bojanie.
Źródło: Gazeta Wyborcza