Krzysztof Jackowski tłumaczył, jak doznaje wizji. Nagle zaczął mówić o mamie Madzi
Jasnowidz Krzysztof Jackowski chętnie dzieli się swoimi przepowiedniami, m.in. za pośrednictwem kanału na YouTubie. Jakiś czas temu poświęcił odcinek Katarzynie W., matce Madzi z Sosnowca, której to dziewczynki przypada dziś (24.01) 11. rocznica śmierci. Na przykładzie tej sprawy wyjaśniał, jak dochodzi do wizji. Jasnowidz już w 2012 roku zajmował się sprawą.
Krzysztof Jackowski tłumaczył, jak działają wizje
Jasnowidz z Człuchowa wyjaśniał, jak to się dzieje, że doznaje wizji. Tłumaczył, że jest to "poczucie myśli", a myśl z kolei to "marzenie lub wiedza". Powiedział, że człowiek jest niczym gazeta, w której zapisuje wszystkie swoje przeżycia i wspomnienia, i tym emanuje. On jako jasnowidz jest w stanie tę gazetę odczytać.
Kontynuował, że kwestie takie tak tragiczne jak morderstwa "zabiera" ofiara lub ewentualny sprawca, co ma dawać "czyste pole do poczucia" przez osobę, która ma dar odczytywania tej energii. - Słynna sprawa matki Madzi z Sosnowca, trochę lat wstecz. Zaginęło małe dziecko. Okazało się później, że matka jej zrobiła krzywdę. Ja od samego początku to mówiłem w prasie głośno. Żyła tym cała Polska. Ile informacji na ten temat było rzucanych w eter? Jeżeli rolą jasnowidza jest skupienie się, to raptem w niektórych sprawach, które wydawałyby się proste, skupiam się na wysypisku różnych myśli. I tak jest ze wszystkim, o czym dużo ludzi myśli. Wtedy jasnowidzenie zaczyna szwankować - wyjaśniał.
Jasnowidz już w 2012 roku zajmował się sprawą Madzi z Sosnowca
Po wyjściu na jaw tego, co stało się Madzi z Sosnowca, Krzysztof Jackowski, przekonywał, że zdawał sobie z tego sprawę. - Wiedziałem, ale nie chciałem mówić publicznie o tym, że dziecko nie żyje. Powiem więcej - jestem przekonany, że mamy tutaj do czynienia z morderstwem, a nie wypadkiem - mówił 11 lat temu Dziennikowi Zachodniemu jasnowidz z Człuchowa.
Przekonywał, że media też się na to nie odważyły, choć prywatnie dziennikarze mieli wyrobione zdanie. Zapytany o to, co dokładnie mogło się stać, odparł, że dziewczynka została uduszona. - Być może matka była w depresji. Aresztowana zostanie jeszcze jedna osoba. Ciało zostanie odnalezione, a sekcja wykaże, że śmierć nastąpiła wiele godzin wcześniej niż twierdzi kobieta - przekonywał.
Pomoc zaoferował detektyw Krzysztof Rutkowski. W lutym 2012 roku mężczyzna ujawnił rozmowę, do której doszło między nim i Katarzyną W. Kobieta pierwszy raz powiedziała wtedy, że córka zmarła w wyniku "nieszczęśliwego wypadku". Miała wypaść jej z rąk, a następnie upaść na podłogę, uderzając głową o próg. - Wyślizgnęła mi się, ten kocyk był taki śliski - mówiła Katarzyna W. Ostatecznie rzeczywiście, tak jak twierdził Jackowski, okazało się, że mała Madzia została uduszona przez matkę.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Uczestnik "Kuchennych rewolucji" miał zabić 10-letnią córkę. Najbliższa rodzina przerwała milczenie
Śląskie: Tragiczne odkrycie podczas rutynowego patrolu. Z rzeki wyłowiono auto, dwie osoby nie żyją
Ukraiński wywiad ujawnił tajemnice Władimira Putina. Dyktatora leczą zachodni lekarze
Źródło: Krzysztof Jackowski/YouTube, Dziennik Zachodni
Zachęcamy do wsparcia zbiórki, której celem jest zakup 30 kamizelek kuloodpornych dla ukraińskich żołnierzy walczących na froncie. Każda wpłata ma fundamentalne znaczenie! Taka kamizelka bardzo często ratuje życie: nic nie zastąpi kamizelki, jeśli chodzi o skuteczną ochronę krytycznie ważnego obszaru, m.in. serca i płuc. Jeśli masz kamizelkę, postrzał może skończyć się tylko dużym siniakiem. Brak kamizelki w przypadku trafienia oznaczać może śmierć lub w najlepszym razie ciężką ranę, która angażuje wiele osób i duże pieniądze podczas ewakuacji, leczenia i rehabilitacji, bez gwarancji powrotu do pełnego zdrowia. Pomóżmy razem ocalić życie ukraińskich żołnierzy!