Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Kamil Bortniczuk sam sobie przeczy. Od substancji, które "szkodzą wielowymiarowo" po "można je podać"
Ada Rymaszewska
Ada Rymaszewska 15.02.2023 08:30

Kamil Bortniczuk sam sobie przeczy. Od substancji, które "szkodzą wielowymiarowo" po "można je podać"

Kamil Bortniczuk
Wojciech Olkusnik/East News

Kontrowersyjne słowa padły na antenie Polsat News z ust ministra sportu Kamila Bortniczuka. Polityk, który jakiś czas temu wypowiedział bezkompromisową wojnę napojom energetyzującym spożywanym przez niepełnoletnich, wydaje się schodzić z ostrego kursu i liberalizować swoje podejście. Tymczasem specjaliści biją na alarm i przypominają o szkodliwości tego typu substancji. Czy Bortniczuk naprawdę tak chce wychowywać dzieci?

Ustawa zakazująca spożywania energetyków przez dzieci jest w Sejmie

Napoje energetyzujące święcą triumfy nie tylko wśród dorosłych, ale coraz częściej także wśród osób niepełnoletnich, z czym chce walczyć minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk. Do tej pory konsekwentnie wypowiadał się on o popularnych energetykach w samych negatywach, wskazując na ich ogromną szkodliwość, popartą naukowymi danymi.

W jednym z wywiadów wiceprezes Partii Republikańskiej określił nawet takie wyroby mianem "narkotyku zapakowanego w cukierek", stąd projekt jego autorstwa, który w ubiegłym tygodniu trafił w końcu do Sejmu. Krucjata Bortniczuka wydawała się być więc dosyć poważna, podobnie jak zarzuty stawiane napojom energetyzującym.

Twarda i nieprzejednana postawa szefa resortu sportu długo sprawiała wrażenie stanowiska nie do skruszenia, przeciwko czemu nie oponowała praktycznie żadna siła w parlamencie, poza tzw. Wolnościowcami. Sprawiała, bowiem ostatnio z ust polityka padły szokujące i mocno niepokojące słowa.

Bortniczuk o energetykach dla dzieci: "Można podać w kryzysowej sytuacji"

Goszczący we wtorek w programie "Gość Wydarzeń" Kamil Bortniczuk był pytany przez Bogdana Rymanowskiego właśnie o inicjatywę związaną z ustawą zakazującą sprzedaży napojów energetycznych osobom niepełnoletnim.

Początkowo polityk wyraził przekonanie, że regulacja taka jest "dobra i potrzebna", ponieważ "napoje energetyczne szkodzą dzieciom wielowymiarowo", w związku z czym ma on nadzieję, że Sejm zajmie się nią na najbliższym posiedzeniu. Później jednak pokusił się o mocno kontrowersyjne stwierdzenie, tłumacząc, że nie oznacza to jeszcze całkowitego zakazu spożywania energetyków przez osoby do lat 18.

- Jeżeli jakiś rodzic, z jakiegoś powodu uzna, że może to dziecku podać, to będzie mógł kupić i podać, w jakieś kryzysowej sytuacji, kiedy dziecko będzie musiało być na nogach jeszcze parę godzin i wyższy interes będzie tego wymagał - powiedział.

Lekarze apelują o zero tolerancji

O ile słowa szefa ministerstwa sportu wydają się być mocno zaskakujące, on sam wytłumaczył, że problemem nie jest w ogóle spożywanie wspomnianych napojów przez dzieci, ale robienie tego bez kontroli rodzica.

- Są one bardzo tanie, bardzo rozreklamowane, dostępne w dużych butelkach i dziecko bez kontroli potrafi spożyć równowartość sześciu kaw w ciągu dziesięciominutowej przerwy lekcyjnej. To jest absolutnie patologiczne. My tą regulacją przywracamy rodzicom władzę rodzicielską, czyli wpływ na to co, kiedy i w jakim zakresie mogą spożywać ich dzieci - dodał.

Przypomnijmy więc, że lekarze alarmują, iż każda dawka energetyków jest szkodliwa dla zdrowia, a zwłaszcza w okresie rozwoju człowieka. Takie substancje nie tylko działają uzależniająco, ale też mogą sprzyjać m.in. wzrostowi ciśnienia, pulsu oraz nadwadze i otyłości.

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Źródło: Polsat News