Jej samochód dachował. Poszła szukać pomocy, w jednej chwili zginęła
Tragiczny początek weekendu na Mazowszu. W sobotni poranek na drodze nieopodal Zabrańca doszło do zatrważających scen. Po tym, jak osobowa mazda wypadła z pasa ruchu, prowadząca ją kobieta opuściła pojazd i chciała wezwać pomoc. Wówczas najechał na nią drugi samochód, który przewrócił się na bok. Niestety, dla poszkodowanej sprawa zakończyła się w najgorszy z możliwych sposobów.
Dwa niebezpieczne zdarzenia nieopodal Zabrańca
Jak podaje w komunikacie Ochotnicza Straż Pożarna w Zabrańcu, do zdarzenia doszło w sobotę 25 listopada tuż przed godziną 6 nad ranem . To właśnie wtedy służby otrzymały zgłoszenie o groźnym wypadku na drodze między wspomnianym Zabrańcem a miejscowością Krubki Górki.
- Mazda na łuku zjechała z drogi. Kierująca wyszła z samochodu i miała wzywać pomoc. Wtedy miał ją potrącić drugi samochód, który w tym samym miejscu także wypadł z drogi i przewrócił się na bok. Około 20-letnia kobieta była nieprzytomna. W wyniku przeprowadzonej reanimacji zostały przywrócone jej funkcje życiowe - dowiedział się portal tvnwarszawa.pl.
Młoda kobieta chciała wezwać pomoc, została potrącona
Pytana o wstępne ustalenia policja zdradza, że kierująca mazdą najprawdopodobniej straciła panowanie nad autem, ale w wyniku tego zajścia nie odniosła jeszcze poważnych obrażeń i o własnych siłach wyszła z pojazdu, by wezwać służby ratunkowe.
ZOBACZ: Zwłoki mężczyzny w kominie pod Kaliszem. Rodzina usłyszała fatalne ustalenia śledczych
Wówczas miało dojść do tragicznego splotu okoliczności, w których udział brała także osobowa toyota. Prowadzony przez mężczyznę pojazd również wypadł z drogi na łuku i upadł na bok, w trakcie czego potrącił młodą kobietę. Kierowca natychmiast rzucił się jej do pomocy, dopóki na miejsce nie dotarło pogotowie. Poszkodowana w ciężkim stanie została przetransportowana do szpitala.
Poszkodowana zmarła w szpitalu
Niestety, niedługo po przewiezieniu kierującej mazdą do placówki medycznej, nadeszły dramatyczne informacje o jej stanie. Kobieta zmarła w wyniku odniesionych ran.
ZOBACZ: Samochód dachował i wpadł do rowu. W środku polski polityk i dwie kobiety
Jak udało się ustalić na ten moment, kierowca toyoty był trzeźwy, została od niego pobrana też krew do dalszych badań. W akcji uczestniczyły dwa zastępy straży pożarnej, policja i zespół ratownictwa medycznego.
Źródło: tvnwarszawa.pl