Ewa Krawczyk wyznała że znalazła już spokój. "Rano budzę się już z uśmiechem"
Śmierć Krzysztofa Krawczyka, jednej z najważniejszych postaci w historii polskiej muzyki, nie tylko wstrząsnęła światem show-biznesu, ale przede wszystkim pozostawiła ogromną pustkę w życiu jego najbliższych - z żoną Ewą Krawczyk na czele. Chociaż od jego odejścia minęły już ponad trzy lata, kobieta wciąż zmaga się z żalem i próbuje odnaleźć sens w nowej rzeczywistości. W ostatnim wywiadzie zdradziła, że już nie czuje się sama.
Ewa Krawczyk w wywiadzie opowiedziała o żałobie po ukochanym mężu
Ewa i Krzysztof Krawczyk byli razem niemal cztery dekady. Ich związek rozpoczął się w 1982 roku. Ukochana towarzyszyła artyście podczas koncertów i tras, a muzyk wielokrotnie podkreślał swoją wielką miłość do drugiej połówki. Nic dziwnego, że gdy zmarł 5 kwietnia 2021 roku, Ewa Krawczyk boleśnie to odczuła. Odejście ukochanego było nie tylko osobistą tragedią, ale także punktem zwrotnym w jej życiu - musiała na nowo nauczyć się żyć bez ukochanego męża.
Musiałam się życia uczyć od nowa. My wciąż byliśmy w pracy, nagrania, trasy, koncerty. Wszystkim rzeczami, rachunkami, płatnościami, samochodami zajmowali się inni. My nie mieliśmy na to czasu. Teraz to spadło na mnie, łącznie z przeglądami auta, o czym nie mam pojęcia. Naprawdę uczę się żyć od nowa. Na szczęście jestem kierowcą i znów zaczęłam jeździć, więc wszystko mogę sama pozałatwiać. Poradziłam sobie, jestem dzielną dziewczynką - powiedziała Ewa Krawczyk w rozmowie z "Faktem".
Po śmierci Krzysztofa, Ewa Krawczyk znalazła się w głębokiej żałobie. Pierwsze dwa lata były dla niej najtrudniejsze, wypełnione ogromnym bólem i poczuciem pustki. Choć wiele osób w tym czasie próbowało ją wyciągnąć z dołka, kobieta czuła się zmęczona obecnością ludzi i potrzebowała ciszy oraz samotności. Jak przyznała w jednym z wywiadów, "była momentami paskudna".
KRRiT podjęła decyzję w sprawie Dagmary Kaźmierskiej. Na jaw wyszły nowe faktyEwa Krawczyk już nie jest sama. Udało jej się poznać nowych ludzi, którzy ją wspierają
W miarę upływu czasu Ewa Krawczyk zaczęła otwierać się na ludzi. Wdowa, która codziennie odwiedza grób zmarłego męża i dba o to, aby był pięknie utrzymany, poznała nowe osoby - w tym fanów Krzysztofa, którzy również odwiedzają jego miejsce spoczynku. Dzięki tym nowym znajomościom Ewa czuje się mniej samotna, a nowe grono przyjaciół stało się dla niej wsparciem w trudnych chwilach.
Ewa przyznaje, że Krzysztof, mimo że już go nie ma, zdaje się dbać o nią nawet zza grobu. Nowe przyjaźnie, które zawarła na cmentarzu, są dla niej świadectwem tego, że nawet po śmierci ukochany dba o to, aby nie została sama.
Codziennie modlę się za Krzysia, znajomych, przyjaciół i za tych cudownych ludzi, których po śmierci Krzysia spotkałam. Mam zupełnie nowe grono przyjaciół. Poznałam ich na cmentarzu, myślę, że Krzysztof tak to zaplanował, bym nie była tu sama. Poznaliśmy się przy jego grobie. Jedna to fanka Krzysztofa. Mam teraz dużo życzliwych ludzi obok, którzy mi zawsze pomogą - wspominała żona Krzysztofa Krawczyka.
Choć początki były dla niej wyjątkowo trudne, z czasem Ewie Krawczyk udało jej się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Przeprowadziła generalny remont domu, uporządkowała ogród i zaczęła zajmować się wszystkimi sprawami, które wcześniej spoczywały na barkach męża.
Najgorsze dla Ewy Krawczyk są wieczory. Na szczęście nie budzi się sama
Równocześnie z osobistym żalem, Ewa Krawczyk musiała zmierzyć się z publicznymi kontrowersjami i konfliktami, które wybuchły po śmierci Krzysztofa. Największym wyzwaniem okazał się spór o spadek z jedynym synem Krzysztofa z pierwszego małżeństwa, Krzysztofem Juniorem. Jako jedyne dziecko legendarnego trubadura uważał, że został pominięty w testamencie i rozpoczął walkę o majątek. Konflikt ten wywołał dużą falę krytyki wobec kobiety, która od lat zmaga się z publicznymi oskarżeniami i negatywnymi komentarzami.
Ewa Krawczyk przyznaje, że była to dla niej ogromna trauma. Wzmożona krytyka ze strony fanów męża oraz internautów była dla niej niezwykle bolesna. Znalazła jednak ukojenie w modlitwie i wsparciu duchownych z lokalnej parafii, którzy pomogli jej przetrwać ten trudny czas. Ewa mówi, że to między innymi dzięki nim udało jej się stanąć na nogi i znaleźć sens w życiu.
Nie powiem, że jest mi lekko, jest mi ciężko. Ale tylko dlatego, że na swojej drodze spotkałam oblatów, oni postawili mnie na nogi - wspominała wdowa po Krzysztofie Krawczyku.
Mimo licznych trudności Ewa Krawczyk stara się żyć w spokoju i odnaleźć nowe cele w życiu. Oprócz dbania o grób męża i zarządzania domem wdowa nadal pozostaje zaangażowana w życie społeczności lokalnej oraz wspiera działalność parafialną. Jak sama przyznaje, teraz najcięższe są dla niej wieczory, kiedy kładzie się do łóżka, czując brak obecności Krzysztofa.
Trzeba z żywymi naprzód iść, nie ma wyjścia. Ale imprezy, zabawa mnie nie ciągną. Miałabym wyrzuty wobec Krzysia, więc żyję sobie spokojnie w naszej oazie. My byliśmy nierozłączni przez tyle lat. Teraz najgorsze są wieczory, gdy kładę się do łóżka. Śpię po stronie Krzysia, a towarzyszy mi nasz piesek. Loleńka kochana. Ale rano budzę się już z uśmiechem - zdradziła w rozmowie z "Faktem" Ewa Krawczyk.