Ekspert stanowczo o śmierci Grzegorza Borysa. "Nie bardzo chce mi się w to wierzyć"
Grzegorz Borys nie jest już najbardziej poszukiwaną osobą w Polsce. Ciało 44-latka znaleziono w zbiorniku wodnym Lepusz po 18 dniach szeroko zakrojonej obławy. Mimo tego, sprawa nie jest zamknięta, a co więcej, pojawiają się w niej nowe znaki zapytania dotyczące okoliczności śmierci żołnierza. Na temat możliwych scenariuszy wypowiedział się niekwestionowany ekspert i były policjant Dariusz Loranty.
Koniec obławy za Grzegorzem Borysem
Po prawie 20 dniach od makabrycznej zbrodni na gdyńskim osiedlu Fikakowo policja i Żandarmeria Wojskowa zakończyły poszukiwania podejrzanego o zabójstwo swojego 6-letniego synka Grzegorza Borysa.
Mężczyzna, jak od początku sądzono, znajdował się na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, który wzdłuż i wszerz był przeczesywany przez liczne służby. Gdy obszar poszukiwań zawężono w ubiegły czwartek do 2 ha, w końcu udało się ustalić, iż Grzegorz Borys nie żyje. Wszystko po tym, jak w poniedziałek (6 listopada) nad ranem ze zbiornika Lepusz wyłowiono jego zwłoki.
Przeprowadzona we wtorek sekcja zwłok wykazała ponadto, że bezpośrednią przyczyną zgonu 44-latka było utonięcie. - W trakcie sekcji ujawniono na przedramionach, udach oraz na szyi płytkie powierzchowne rany cięte charakterystyczne dla osób, podejmujących próby samobójcze . Na skroniach ujawniono też dwie rany od postrzału z broni pneumatycznej, prawdopodobnie na sprężony gaz, ale te obrażenie nie mają żadnego związku ze śmiercią - podała prok. Grażyna Wawryniuk.
Ekspert mówi o zwłokach Grzegorza Borysa
Okoliczności śmierci Grzegorza Borysa wciąż nie dają spokoju wielu osobom. Czy wojskowy rzeczywiście podjął próbę popełnienia samobójstwa, a może zginął przez przypadek? I dlaczego jego ciało było tak dobrze zachowane, skoro do zgonu miało dojść ok. dwa tygodnie temu? O opinię “Fakt” poprosił byłego policjanta nadkom. w st. spocz. Dariusza Lorantego.
ZOBACZ: Lokalny portal opublikował zdjęcia zwłok Grzegorza Borysa. W sieci zawrzało, internauci oburzeni
- Zachowanie zwłok w tak dobrej kondycji po dłuższym czasie w wodzie może mieć miejsce tylko wtedy, gdy występują dwa czynniki - niska temperatura i woda nieagresywna, czyli czysta. Błoto, z którym mamy do czynienia w bagnach czy mokradłach jest bardzo agresywne. Wystarczy zobaczyć, jak zachowa się nasze ciało, gdy postoimy trochę dłużej w błocie - wkrótce pojawią się rany. Nie wykluczam jednak, że w jakimś miejscu w zbiorniku Lepusz, gdzie znajdowały się zwłoki, woda mogła być czysta - ocenił.
Dariusz Loranty obala jedną z hipotez
Dariusz Loranty jednocześnie nie daje dużej wiary w scenariusz, w którym Grzegorz Borys zastrzeliłby się stojąc w wodzie . Jego zdaniem wydaje się to “nielogiczne”, podobnie jak to, że 44-latek najpierw się nacinał.
- Cięcia przedramion robią zazwyczaj albo młode osoby, albo kobiety z nadzieją, że a nuż ktoś nas odratuje. Mężczyźni nacinają się zazwyczaj na przegubach dłoni - wytłumaczył.
ZOBACZ: Ujawnili treść SMS-ów, miała je dostawać od Grzegorza Borysa. “Być może niedługo się zobaczymy”
Jak dodał, pamiętać należy także o tym, że Grzegorz Borys był żołnierzem, więc na pewno miał odbytą naukę strzelania . W takiej sytuacji nie widzi sensu w tym, by mężczyzna “kombinował z nożem”.
- Okaleczanie się i łażenie po bagnie, to gwarancja zakażenia i umierania w mękach, natomiast oddanie strzału z broni to zazwyczaj szybka śmierć - przekazał.
Surowa ocena policyjnej obławy
Ekspert został także zapytany o ocenę policyjnej obławy za Grzegorzem Borysem, która przez wielu znawców tematu, ale też część opinii publicznej, była surowo recenzowana. Z ust Lorantego również padły ostre słowa.
- Według mnie policja mataczyła i robiła to z różnych powodów, m.in. problemów na linii żandarmeria - policja. Jeśli chodzi o ocenę policyjnej obławy, to uważam, że na tym terenie był za duże zagęszczenie ludzi, którzy przeszkadzali sobie w poszukiwaniach. Ich działania przypominały kopanie studni w dziesięciu. Uważam, że to był największy błąd - stwierdził.
Źródło: Fakt