Dzieci stały na parapecie kuchni i wołały mamę. Nie były same
Policja z Kraśnika (woj. lubelskie) poinformowała o groźnej sytuacji z udziałem dzieci. Przez otwarte okno mieszkania nawoływały one mamę. Dzieci stały na parapecie i groziło im niebezpieczeństwo. Strażacy musieli wyważyć drzwi mieszkania.
Kraśnik: dzieci stały na parapecie i krzyczały
W środę (20.03) w Kraśniku mogło dojść do tragedii z udziałem dzieci. Policja poinformowała o zgłoszeniu otrzymanym przez przypadkowego przechodnia. Około godziny 17.00 zauważył on, iż przez jedno z okien w bloku krzyczą dzieci.
Wszystko działo się w mieszkaniu na 4 piętrze bloku. Świadek niebezpiecznego zdarzenia natychmiast poinformował policję , a następnie zaczął prosić dzieci, by weszły do środka .
Dzieci wołały mamę, strażacy rozłożyli skokochron
- Przypadkowy przechodzień zauważył otwarte okno na 4 piętrze bloku i stojące dziecko, które chodziło po parapecie i wołało mamę - przekazał aspirant Paweł Cieliczko z Komendy Powiatowej Policji w Kraśniku.
ZOBACZ : Piaseczno. Ujawniono ciała dwóch osób. Trwa śledztwo
Dziecko weszło do mieszkania tylko na chwilę. Bardzo szybko ponownie pojawiło się na parapecie kuchennym w otwartym oknie. Policjanci i strażacy dojeżdżając na miejsce, zobaczyli 3 i 4-latka wychylające się z mieszkania na 4 piętrze .
Natychmiast został rozłożony skokochron. Funkcjonariusze bali się, że dojdzie do nieszczęśliwego wypadku i dzieci wypadną przez okno . Jednocześnie strażacy ruszyli do drzwi mieszkania. Kiedy otworzyli drzwi, zauważyli, że dzieci nie były same.
W mieszkaniu przebywał 31-letni mężczyzna
Drzwi mieszkania zostały wyważone przez strażaków. Wcześniej funkcjonariusze tłumaczyli dzieciom , co się stanie. Osoby biorące udział w akcji nie chciały ich przestraszyć i doprowadzić do pochopnych decyzji zagrażających zdrowiu, a nawet życiu.
ZOBACZ : Nie żyje 17-latek, popełnił fatalny błąd. Lekarze byli bezradni
Kiedy policjanci weszli do mieszkania, ustalili, że dzieci przebywają w mieszkaniu z 31-letnim mężczyzną . Był on ich opiekunem, ale nie zdawał sobie sprawy z całego zamieszania. 31-latek był trzeźwy i wszytko wskazuje na to, że zasnął.
- Dzieci zostały przebadane przez medyków, nie wymagały pomocy medycznej. Zostały przekazane pod opiekę matce, która po chwili pojawiła się na miejscu. Prowadzimy czynności w tej sprawie - dodał asp. Paweł Cieliczko.
Źródło: policja