Chcąc zwalczyć gryzonie, zostawił w budynku trutkę. Nie żyje dziecko. Mężczyzna usłyszał wyrok
Do opisywanego zdarzenia doszło w grudniu 2020 roku. Mężczyzna, chcąc uporać się z gryzoniami obecnymi w budynku, pozostawił w nim preparat gryzoniobójczy. W ten sposób nieumyślnie zainicjował sytuację, zagrażającą życiu jedenastu osób. Po ponad dwóch latach usłyszał wyrok w tej sprawie.
Rozłożył trutkę na gryzonie w budynku. Tragiczny skutek działań mężczyzny. Nie żyje dziecko
Wydarzenia te rozegrały się w święta Bożego Narodzenia w 2020 roku. Rodzina chłopczyka, wracając do domu z odwiedzin bliskich, poczuła specyficzny zapach na korytarzu. Ojciec tłumaczył jednak, że może mieć to związek z niedawno zakończonym malowaniem.
Jednak już w nocy stan zdrowia małego Michała zaczął się pogarszać. Chłopczyk wymiotował, a jego samopoczucie było jeszcze gorsze następnego dnia rano. Tłumaczono, że problemy te spowodowane są najprawdopodobniej zatruciem pokarmowym.
Gdy malucha zobaczył jednak wujek, zaalarmował o jak najszybsze wezwanie pogotowia. Zabrany do szpitala chłopczyk, pomimo prób reanimacji zmarł kilka godzin później.
Zagrożenie spowodowane przez mężczyznę, usiłującego zwalczyć szkodniki, wynikało z "rozprzestrzeniania się substancji trującej – fosforowodoru w jego lotnej formie". Preparat przez niego użyty, przeznaczony był jednak do użytku tylko przez osoby, które odbyły specjalne szkolenie . Dodatkowo mógł być zastosowany jedynie w pomieszczeniach gazoszczelnych, z dala od ludzi.
Kupił pan środek od profesjonalisty – zostało podkreślone, że dlatego uważa pan, iż nie popełnił pan żadnego błędu przy tym zdarzeniu, że był to nieszczęśliwy wypadek, za który pan nie ponosi winy. Ale sąd dopatruje się tutaj winy w okolicznościach zawarcia umowy sprzedaży - tłumaczyła sędzia Barbara Rezmer.
Wyjaśniała również, że skoro sprzedający był profesjonalistą, posiadał w ten sposób dostęp do środków o wiele bardziej niebezpiecznych dla ludzi oraz zwierząt od takich, jakie dostać można w znanych nam marketach budowlanych.
Zdaniem Sądu brak jest umyślności w wywołaniu zagrożenia. Mężczyzna usłyszał wyrok
Według Sądu , zaistniałe zagrożenie nie zostało wywołane przez mężczyznę umyślnie. Wskazywał na to pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych. Oceniając sytuację jako skrajnie nieostrożną - bez zachowania szczególnej ostrożności w bardzo wysokim stopniu - sąd jednak n ie dopatruje się tego, żeby pan chciał wywołać zagrożenie dla życia albo godził się z tym, że będzie to niebezpieczne - oznajmiła sędzia Rezmer.
Mężczyzna oskarżony o spowodowanie śmiertelnego zatrucia dziecka w końcu doczekał się wyroku. Sąd Okręgowy w Szczecinie zdecydował się wymierzyć mu karę 2 lat pozbawienia wolności . Na Henryka C. nałożono także obowiązek zapłaty kwoty 11 tysięcy złotych na rzecz trojga poszkodowanych. Wciąż toczy się także postępowanie cywilne o odszkodowanie dla rodziców zmarłego malucha.
Obrońca oskarżonego po uzyskaniu pisemnego uzasadnienia zamierza odwołać się od wyroku, który nie jest jeszcze prawomocny.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
-
Dramat w Tatrach. Nie żyje dwóch polskich wspinaczy. Porwała ich lawina
-
Tragedia podczas WOŚP. Nie żyje 46-latek, nie dało się go uratować
-
Tragedia na Mazurach. Osobówka wbiła się w TIR-a. Nie żyją dwie osoby
Źródło: wiadomosci.dziennik.pl
Zachęcamy do wsparcia zbiórki , której celem jest zakup 30 kamizelek kuloodpornych dla ukraińskich żołnierzy walczących na froncie. Każda wpłata ma fundamentalne znaczenie! Taka kamizelka bardzo często ratuje życie: nic nie zastąpi kamizelki, jeśli chodzi o skuteczną ochronę krytycznie ważnego obszaru, m.in. serca i płuc. Jeśli masz kamizelkę, postrzał może skończyć się tylko dużym siniakiem. Brak kamizelki w przypadku trafienia oznaczać może śmierć lub w najlepszym razie ciężką ranę, która angażuje wiele osób i duże pieniądze podczas ewakuacji, leczenia i rehabilitacji, bez gwarancji powrotu do pełnego zdrowia. Pomóżmy razem ocalić życie ukraińskich żołnierzy!