Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Wiadomości > 1,5-roczna dziewczynka trafiła do szpitala. Ma ślady znęcania się. Zatrzymano rodziców
Zuzanna Kabot
Zuzanna Kabot 04.09.2023 14:59

1,5-roczna dziewczynka trafiła do szpitala. Ma ślady znęcania się. Zatrzymano rodziców

Dziecko
Pixabay

Para z powiatu lęborskiego usłyszała zarzuty znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad półtoraroczną dziewczynką. Dziecko z poważnymi obrażeniami trafiło do szpitala w czwartek. Sprawą aktualnie zajmuje się prokuratura.

Półtoraroczna dziewczynka trafiła do szpitala

Oficer prasowa Komendanta Powiatowego Policji w Lęborku st. asp. Marta Szałkowska przekazała, że w czwartek wieczorem miała miejsce interwencja w szpitalu, do którego trafiło półtoraroczne dziecko z poważnymi obrażeniami. Padły przypuszczenia, że ktoś mógł się znęcać nad dziewczynką.

Andrzej z Plutycz został pobity. Gwiazdor "Rolnicy. Podlasie" trafił do szpitala

Para z Pomorza znęcała się nad dzieckiem?

Rodzice półtorarocznej dziewczynki to 22-letnia kobieta oraz 23-letni mężczyzna z powiatu z powiatu lęborskiego na Pomorzu. Według śledczych, mogli oni znęcać się nad dzieckiem wskutek czego trafiło ono do szpitala w bardzo poważnym stanie. Rzecznik spółki Szpitale Pomorskie, Małgorzata Pisarewicz, przekazała reporterowi RMF FM, że aktualnie stan dziewczynki jest stabilny.

Młodzi rodzice zostali zatrzymani

Wszystko działo się w czwartkowy wieczór. Z informacji, które uzyskał reporter RMF FM wynika, że rodzice dziecka zostali zatrzymani jeszcze na miejscu i oboje usłyszeli zarzuty znęcania się nad dzieckiem ze szczególnym okrucieństwem. W weekend zostali tymczasowo aresztowani w tej sprawie. - Lekarz zauważył na ciele dziecka obrażenia, które nasunęły przypuszczenia, że mógł ktoś się nad nim znęcać. Policjanci tego samego wieczora zatrzymali  22-letnią kobietę i 23-letniego mężczyznę z powiatu lęborskiego. Osoby te usłyszały zarzuty znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad dzieckiem. W sobotę sąd zadecydował o ich tymczasowym aresztowaniu na trzy miesiące - powiedziała st. asp. Marta Szałkowska. Na ten moment policja nie zdradza innych szczegółów, tylko odsyła do prokuratury, która jeszcze nie odniosła się do zaistniałej sytuacji.