14-letni Maksym zginął na przejściu dla pieszych. Przejmujące słowa duchownego na pogrzebie
W poniedziałek 13 stycznia odbył się pogrzeb 14-letniego Maksyma, który kilka dni temu zginął w tragicznym wypadku na przejściu dla pieszych na warszawskiej Woli. W nastolatka wjechał pijany Andrzej K., który po wypadku uciekł z miejsca. Zrozpaczona mama 14-latka miała problem z organizacją pogrzebu, jednak ostatecznie otrzymała pomoc. Dziś Maksyma pożegnały tłumy bliskich i znajomych.
14-letni Maksym zginął na przejściu dla pieszych, dziś odbył się jego pogrzeb
Tragedia rozegrała się w piątek 3 stycznia ok. godz. 17.00 w rejonie skrzyżowania ulic Ordona i Jana Kazimierza na oznakowanym przejściu dla pieszych na warszawskiej Woli. Kierowca busa, 43-letni Andrzej K., wjechał w nastolatka przechodzącego przez pasy. Nie zatrzymał się i nie udzielił żadnej pomocy. Uciekł z miejsca wypadku, jednak policja bardzo szybko zdołała go zatrzymać. Na jaw wyszły szokujące fakty. Znajomi Andrzeja K. w rozmowie z reporterami TVN Uwaga tłumaczyli, że mężczyzna "rzadko kiedy był trzeźwy".
Ostatni jego wybryk był taki, że został złapany za przewożenie imigrantów spod granicy. Opowiadał, że wchodził do lasu i wybierał, kogo weźmie. 2000 euro od głowy. Często przewozili ich w dni meczów Jagiellonii Białystok. Byli malowani i ubierali w stroje kibiców, by nie można ich było rozpoznać - mówił rozmówca TVN.
14-letni Maksym po wypadku w krytycznym stanie trafił do szpitala. Lekarzom nie udało się uratować jego życia. Chłopak zmarł.
Mama Maksyma nie ukrywała, że pogrzeb syna to duże wyzwanie
Mama tragicznie zmarłego Maksyma, pani Swietłana, w rozmowie z WP ujawnia, że jej syn chodził do polsko-ukraińskiej szkoły. Kobieta o tragedii dowiedziała się od znajomych chłopca. 14-latek tego wieczoru miał się z nimi spotkać.
Koleżanka zaniepokoiła się, że go nie ma. Czekała, dzwoniła, ale on nie odpowiadał. Zobaczyła, że w okolicy jest dużo pojazdów na sygnale. Kiedy sprawdziła lokalizację jego telefonu, natychmiast do mnie zadzwoniła. Ja zawsze dbałam o to, żeby jego znajomi mieli mój numer - opowiada pani Swietłana w rozmowie z WP.
Pani Swietłana nie ukrywała, że kwestia pogrzebu syna była dla niej sporym wyzwaniem.
Nie wiem jednak, jak to wszystko zorganizować, nie mogę pochować syna. Nie wiem, jak to jest z miejscem na cmentarzu, nie jest dla mnie jasna też kwestia ZUS-u. Jak mam to wszystko zrobić prawidłowo? Potrzebuję pomocy - przyznaje.
Urzędnicy z Ośrodka Pomocy Społecznej na warszawskiej Woli skontaktowali się z kobietą i zapewnili pomoc w organizacji pogrzebu Maksyma. Uroczystości odbyły się dziś, w poniedziałek 13 stycznia w Warszawie.
W Warszawie odbył się pogrzem 14-letniego Maksyma
Uroczystości pogrzebowe Maksyma odbyły się w cerkwi. Pojawiło się wielu jego znajomych, najbliższa rodzina. "Super Express" cytuje przejmujące słowa duchownego, który prowadził ceremonię.
Nikt nie zna dnia ani godziny swojej śmierci. Wychodząc z domu nigdy nie wiemy, czy do niego wrócimy. W tej trudnej chwili pamiętajmy, że spotkamy z bliskimi w niebie. Bóg wybawia nas przez cierpienie na Ziemi - mówił.
ZOBACZ: Młoda mama zaginęła bez śladu. Właśnie aresztowali mężczyznę, policja ujawniła