Zwłoki strażaka znaleźli na podłodze. 68-latek zatrzymany
Tragedia w Łączkach Jagiellońskich. Nie żyje 40-letni Jan M., który był strażakiem ochotnikiem. Zarzuty usłyszała już w tej sprawie jedna osoba, a jest nią sąsiad zmarłego.
Tragedia w Łączkach Jagiellońskich
Łączki Jagiellońskie to niewielka wieś pod Krosnem w województwie podkarpackim. Mieszka w niej ok. 300 osób. Do dramatu doszło w sobotni wieczór, 16 marca br. Szczegóły ustalają służby, ale ujawniono już pierwsze informacje w tej sprawie.
Stanisław Tym porusza się z pomocą chodzika. W jakim jest stanie?Tragedia zaczęła się od wspólnych prac porządkowych
Wiemy o nich dzięki Sławomirowi Merkwie, który jest szefem Prokuratury Rejonowej w Krośnie i wypowiedział się dla serwisu Rzeszów-News. Przede wszystkim w sprawie zarzuty usłyszał 68-letni Janusz T., sąsiad zmarłego 40-latka.
Mężczyzna [Janusz T.] tego dnia poprosił trzech sąsiadów, by pomogli mu w pracach porządkowych wokół domu, m.in. zwozili i obcinali konary - mówi Merkwa.
Po skończonych pracach 68-latek postanowił się odwdzięczyć kolegom i postawił wódkę. Oprócz już wspomnianej dwójki, w wieczorze brali udział dwaj inni mężczyźni w wieku 59 i 76 lat. Nie byli oni jednak świadkami tragedii, bo poszli do domów odpowiednio wcześniej. Na miejscu - w domu 68-latka - został gospodarz i 40-letni strażak. Nie wiadomo jednak, co się dokładnie stało. Gospodarz nie przyznaje się bowiem do zabójstwa sąsiada i tłumaczy się tym, że niewiele pamięta.
Twierdzi, że mężczyzna, który padł ofiarą zabójstwa, groził mu nożem i popchnał - mówi prokurator Merkwa.
Śledczy dotychczas ustalili, że T. w niewyjaśnionych okolicznościach złapał za siekierę i zadał nią wiele ciosów w głowę i twarz ofiary. Janusz T. twierdzi jednak, że po popchnięciu przez sąsiada przewrócił się i stracił świadomość. Gdy się ocknął, jego sąsiad leżał już zakrwawiony i martwy w kuchni. Wtedy gospodarz zadzwonił do bratanka, a ten na policję.
Zarzut zabójstwa dla 68-latka z Łączek Jagiellońskich
Janusz T. w chwili zatrzymania miał ok. 1,5 promila alkoholu w organizmie. W poniedziałek prokuratura przedstawiła mu zarzut zabójstwa i wysłała do sądu wniosek o trzymiesięczny areszt. Januszowi T. grozi maksymalnie dożywocie.