Z zimną krwią zamordował swoje kochanki. Wpadł trzy dni przed własnym ślubem
To były morderstwa prawie doskonałe. Mariusz G. zabił z zimną krwią trzy zakochane w nim kobiety, a wszystko to dla pieniędzy. Wpadł tylko dlatego, że w nagłe zniknięcie jednej z nich nie uwierzyła jej rodzina. Wtedy pękł i przyznał się do dwóch pozostałych zbrodni. Przed sądem właśnie kończy się jego proces, w którym prokuratura żąda potrójnego dożywocia.
Porażająca historia krwawego Tulipana
Jesienią 2019 roku o sprawie Mariusza G. mówiły wszystkie media. Mężczyzna miał zabić w Kołobrzegu trzy kobiety, które najpierw w sobie rozkochał. Gdy te mu zaufały, bez żadnych skrupułów pozbawił je życia. Ale kto mógłby się tego spodziewać po cieszącym się dobrą opinią marynarzu, biznesmenie i wiceprezesie klubu morsów?
Zbrodnie prawie doskonałe
Mariusz G. zawsze działał zgodnie ze szczegółowo obmyślonym planem, ale i jemu podwinęła się noga. Swoją ostatnią ofiarę , Bogusławę, zabił w czerwcu 2019 roku i to jej ciało jako pierwsze odnalazły służby nieopodal miejscowości Obroty. Zwłoki znajdowały się tak głęboko pod ziemią, aby nie mógł ich wywęszyć nawet policyjny pies .
Już wówczas Mariusz G. przebywał w areszcie, ale za nic nie przyznawał się do winy. Dopiero gdy mundurowi docisnęli go, wskazał, gdzie zakopał ciała pozostałych dwóch osób.
Swoje ofiary zabijał bez żadnych skrupułów
Pierwszą z uwiedzionych przez Mariusza G. kobietą była jego sąsiadka Iwona K., którą zamordował już w 2016 roku. Udusił ją poduszką, a następnie zawinął ciało w dywan i wywiózł do lasu. Po wszystkim namówił swoją znajomą na wykorzystanie sfałszowanego dowodu przed notariuszem, podszycia się pod ofiarę i przepisania na niego mieszkania.
Dwa lata powtórzył sprawdzony schemat z Anetą D, ale tym razem zadał kobiecie kilka ciosów w głowę siekierą . Wokół swoich “ukochanych” budował legendę, że nagle zerwały kontakt z rodziną i wyjechały za granicę.
Ten manewr nie udał się jednak w przypadku pani Bogusławy, bo jej krewni nie uwierzyli w bajeczkę o wyjeździe do Niemiec i rozpoczęli poszukiwania.
Prokuratura nie ma litości
Wraz z Mariuszem G. za kratki trafiła też jego narzeczona Dorota Ł. i to na trzy dni przed ich ślubem. Zarzuty postawiono również koledze pary Sebastianowi T., który przechowywał rzeczy ofiar, a także dwóm kobietom podszywającym się przed notariuszami pod ofiary.
Wkrótce okazało się, że w trakcie swojej działalności mężczyzna wzbogacił się o ok. 800 tys. zł . Z tych pieniędzy nie udało się odzyskać niczego.
Po ponad dwóch latach od zatrzymania krwawy Tulipan stanął w końcu przed sądem i zeznał, że podczas morderstw działał w samoobronie. Wszystkie kobiety miały mieć u niego długi i szantażować go, nasyłać na niego chuliganów lub same go atakować.
Proces właśnie dobiegł końca i oskarżyciele mieli szansę wygłosić mowy końcowe. Prokuratura domaga się dla oskarżonego dożywocia z możliwością zwolnienia warunkowego po 40 latach.
Źródło: Fakt.pl