Wypadek w Małopolsce, Zakopianka sparaliżowana. Zderzyły się autobus i bus, są poszkodowani
Groźny wypadek na Zakopiance. W Jaworniku zderzył się autobus z busem. Droga zamieniła się w jeden wielki korek. Nie obyło się poszkodowanych. Na miejscu bardzo szybko zaroiło się od służb.
Dramat o poranku. Poważny wypadek na Zakopiance
Piątkowy poranek zaczął się na Zakopiance dramatycznie . Na popularnej drodze krajowej numer 7 zderzył się autobus oraz samochód typu bus.
Do wypadku doszło w miejscowości Jawornik . Pojazdy zderzyły się na jezdni w kierunku Krakowa. Zakopianka dosłownie stanęła . Paraliż trwał blisko dwie godziny i wielu kierowców na pewno spóźniło się dom pracy. Najważniejsze było jednak udzielenie pomocy uczestnikom wypadku.
Wypadek na Zakopiance: pięć osób zostało rannych
Jak podaje profil Małopolska Alarmowo, wypadek na Zakopiance miał miejsce około godziny 6:46 . Policja potwierdza, że na miejsce przyjechały karetki, gdyż liczba podróżnych w obu samochodach nie była mała.
- Pięć osób - cztery z autobusu i jedna z busa - trafiły do szpitala na badania - poinformował w rozmowie z Polską Agencją Prasową Sebastian Gleń, rzecznik prasowy małopolskiej policji. Portal krakownaszemiast.pl wskazał, że w autobusie jechali pracownicy jednej z firm. Autokar dowoził ich zbiorowo do miejsca pracy .
Jest wstępna wersja tego, jak doszło do wypadku
Ważne jest to, że nikt nie doznał poważnych obrażeń . Nikt nie znalazł się w stanie zagrożenia życia. Policja po udzieleniu pomocy zaczęła zbierać dowody , które mają pomóc w ustaleniu tego, co doprowadziło do wypadku i powstania gigantycznego korka.
Utrudnienia na trasie do Krakowa trwały ponad 2 godziny , a w pewnym momencie sznur aut ciągnął się przez dwa kilometry Zakopianki. Nawet służby postawione zostały przed sporym wyzwaniem, jeśli chodzi o szybki dojazd na miejsce zdarzenia.
Wstępne ustalenia policjantów oraz lokalnych mediów wskazują, że winę za wypadek na Zakopiance ponosi kierowca autobusu . Miał on wymusić pierwszeństwo na busie i doprowadzić do zderzenia.
Źródło: PAP, krakow.naszemiasto.pl