W oknie życia znaleźli dziecko. Dziewczynka miała przy sobie list
W oknie życia w Mikołowie-Borowej Wsi znaleziono dziecko. Nowo narodzona dziewczynka została pozostawiona przez matkę. Kobieta napisała specjalny list, gdzie wyznała, iż decyzja o oddaniu dziecka była dla niej najtrudniejszą decyzją podjętą w życiu.
Dziecko w oknie życia w Mikołowie
W oknie życia w Borowej Wsi w Mikołowie w województwie śląskim pozostawione zostało dziecko. Noworodek włożony został do okna zlokalizowanego na terenie Ośrodka dla Osób Niepełnosprawnych "Miłosierdzie Boże”.
Dziewczynka znaleziona została we wtorek, 30 kwietnia . Kiedy specjalny dzwonek zaalarmował personel, matki dziecka już nie było. Przy dziecku znaleziono krótki list.
Dziewczynka miała przy sobie list od matki
Dziewczynka znaleziona w oknie życia w Mikołowie jest zdrowa. Personel medyczny , który dyżuruje w ośrodku, zbadał dziecko. Nie znaleziono żadnych obrażeń ani schorzeń . Gość Niedzielny oraz Dziennik Zachodni wskazują, że matka dziecka pozostawiła przy nim krótki list.
ZOBACZ : Quiz o "Stawce większej niż życie". Tylko najwięksi fani Hansa Klossa zdobędą 10/10
Kobieta wyjawiła, że nie chciała porzucić dziecka, ale nie miała innego wyjścia. Przyznała wprost, że decyzja o pozostawieniu córki w oknie życia była najtrudniejszą decyzją, jaką podjęła w całym swoim życiu.
Dziecko znalezione w oknie życia otrzyma nową tożsamość
Dziewczynka po badaniach trafiła pod obserwację. Teraz sprawą zajmie się opieka społeczna. Co się dzieje z dzieckiem z okna życia? Ostatecznie trafia ono do domu adopcyjnego i rozpoczyna się proces szukania dla niego rodziny zastępczej. Najpierw jednak dochodzi do nadania mu numeru PESEL oraz nowej tożsamości , gdyż w momencie znalezienia staje się on NN.
ZOBACZ : Czy 3 maja można zjeść mięso z grilla? Wierni muszą wiedzieć
To drugie dziecko znalezione w oknie życia w Mikołowie Borowej Wsi. Miejsce, gdzie rodzice mogą anonimowo i bez konsekwencji prawnych pozostawić dziecko funkcjonuje tam od 2 sierpnia 2012 r. Okno życia działa przez całą dobę.
Źródło: gosc.pl