Znana amerykańska aktorka Anne Heche przebywa aktualnie na oddziale intensywnej terapii. Wszystko po groźnym wypadku samochodowym, w którym pojazd którym jechała uderzył w budynek. Okoliczności są naprawdę dramatyczne.
Tragiczny finał zderzenia samochodu ciężarowego z osobowym na drodze wojewódzkiej 781 w małopolskiej gminie Chrzanów. W wypadku śmierć na miejscu poniosła 25-letnia kobieta, której życie próbowało jeszcze ratować Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Według wstępnych ustaleń, przyczyną tragedii był wybuch opony w aucie dostawczym.Dramat na drodze wojewódzkiej 781 rozegrał się w czwartek ok. godz. 15:30 w miejscowości Płaz. Służby otrzymały wówczas zgłoszenie o groźnie wyglądającym zderzeniu dwóch samochodów, które wpadły na siebie z tak wielką siłą, że wypadły z trasy.
Po wypadku na drodze wojewódzkiej nr 852 w miejscowości Nowosiółki (woj. lubelskie) pięcioro młodych osób jest hospitalizowanych. Z informacji przekazanych przez tamtejszą policję wynika, iż kierujący pojazdem nie był pod wpływem alkoholu. 20-latkowi zatrzymano prawo jazdy.
Ośmioosobowa rodzina jechała nad Bałtyk, ale do celu nie dojechała. Na autostradzie A20 doszło do tragicznego wypadku. Dziadkowie zginęli na miejscu, ale w pojeździe jechały również dzieci. Bus, który miał zawieźć ich na wymarzone wakacje, okazał się śmiertelną pułapką.Uśmiechy na twarzy, walizki pełne strojów kąpielowych i dmuchanych materacy. Wszystko miało przydać się nad morzem Bałtyckim, ale los okrutnie zakpił z ośmioosobowej rodziny.Tragiczne sceny rozegrały się na autostradzie A20 we wschodnich Niemczech. Dziadkowie zginęli na miejscu. Ich wnuki i dzieci miały nieco więcej szczęścia, o ile można użyć tego słowa w tak dramatycznych okolicznościach.
Tragiczny środowy wieczór na drodze wojewódzkiej 471 w powiecie kaliskim. Jadący osobowym mercedesem 37-letni kierowca zboczył z drogi i uderzył z impetem w stojące nieopodal drzewo. Poszkodowanego z wraku auta wyciągać musieli strażacy. Mimo udzielonej pomocy, mężczyzna zmarł.Do tej niewyobrażalnej tragedii doszło 3 lipca chwilę po godzinie 20 w miejscowości Sierzchów w gminie Opatówek. Na miejsce wypadku skierowane zostały policja, Zespół Ratownictwa Medycznego oraz liczne jednostki straży pożarnej.
Wypadek na drodze krajowej numer 52. We wtorek 2 sierpnia w miejscowości Andrychów w Małopolsce doszło do zderzenia trzech samochodów osobowych i ciężarówki. Cztery osoby odniosły obrażenia. Wśród rannych są dzieci.Do zderzenia trzech samochodów osobowych i samochodu ciężarowego doszło po godzinie 12 w położonym w powiecie wadowickim Andrychowie. W związku ze zdarzeniem Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad poinformowała, że na trasie występują poważne utrudnienia.
Ogrom niedzielnego wypadku około 80 km od Chicago sprawia, że głos grzęźnie w gardle. W zderzeniu dwóch samochodu na autostradzie zginęło 7 osób, w tym matka i 5 dzieci. Za kierownicą pojazdu, który doprowadził do kraksy, siedziała zaledwie 22-letnia kobieta. Jej imię i nazwisko znajduje się na liście ofiar śmiertelnych.Trudno pogodzić się z tak wielkim dramatem i natychmiastową śmiercią dzieci, które miały przed sobą całe życie. Społeczność stanu Illinois w USA nie mogą zrozumieć, jak doszło do tragicznego wypadku na międzystanowej autostradzie.Był niedzielny poranek, gdy ciszę przeciął ryk syren. Służby pędziły w kierunku autostrady nr 90 w hrabstwie McHenry. 80 km od Chicago doszło do wypadku, który zapisze się na tragicznych kartach tego regionu. Zginęło 7 osób, a większość z nich to dzieci. Najstarsze miało zaledwie 13 lat.
Tragedia na drodze wojewódzkiej 968 w Kasince Małej (woj. małopolskie). W niedzielę nad ranem doszło do groźnego wypadku z udziałem samochodu osobowego, który dachował, po czym uderzył z impetem w bariery energochłonne. Dwie osoby podróżujące autem trafiły do szpitala w stanie ciężkim. Przyczyny dramatu ustalają policjanci pod nadzorem prokuratora.Do poważnego w skutkach wypadku doszło w niedzielny poranek, po godzinie 5 nad ranem. Wtedy to służby otrzymały zgłoszenie o zdarzeniu na DW 968 w Kasince Małej w gminie Mszana Dolna. Na miejscu błyskawicznie pojawiły się straż pożarna, policja i pogotowie.
Chwile grozy w Białymstoku. Karetka jechała na sygnale, a w środku znajdował się pacjent, który potrzebował pomocy. Chwilę później pojazd leżał na boku i blokował skrzyżowanie w centrum miasta. Ratownicy mieli pomóc w szybkim transporcie, ale to koledzy przyjechali ich opatrzeć. Nie zawsze sygnały świetlne i dźwiękowe gwarantują szybki, a przede wszystkim bezpieczny przejazd pojazdów uprzywilejowanych. W Białymstoku nieomal doszło do tragedii.W centrum miasta miał miejsce wypadek z udziałem karetki pogotowia oraz samochodu osobowego. Sześć osób otrzymało pomoc medyczną, niektórzy musieli trafić do szpitala.
W czwartek wieczorem, około godziny 22:00, na warszawskiej Pradze Północ doszło do tragicznego wypadku. 19-latek kierujący seatem wjechał w pracowników myjących przystanek autobusowy na Alei Solidarności. Jedna osoba nie żyje.
Śmiertelny wypadek z Berdychowa na długo zapisze się w pamięci strażaków i ratowników pogotowia. Nad ranem doszło do zderzenia samochodu osobowego z drzewem, a kierowca... znalazł się pod pojazdem. Mężczyzna nie zginął od razu.Niektóre wypadki przeczą prawom fizyki i w czasie słuchania o tym, co widzą służby po przyjechaniu na miejsce, pojawia się wiele pytań bez odpowiedzi. Tak jest i tym razem.W środę 27 lipca o godzinie 3:18 doszło do wypadku na drodze krajowej nr 92 w Berdechowie (woj. wielkopolskie). Na miejscu pojawili się m.in. strażacy z OSP Pniewy i... na początku nigdzie nie widzieli kierowcy rozbitego samochodu.
Wstrząsające sceny z toru kolejowego na lubelszczyźnie. Dwa samochody i rowery przejechały na czerwonym świetle - dla jednej z rowerzystek skończyło się to interwencją pogotowia. Miała dużo szczęścia, że przeżyła.
Śmiertelny wypadek samochodowy miał miejsce wczoraj wieczorem na drodze krajowej nr 62, zderzyły się ze sobą dwa samochody osobowe. Policja bada okoliczności wypadku, jedna z pasażerek zmarła.
Wypadek w lubelskim powinien być ostrzeżeniem dla wszystkich, którzy przejeżdżając przez tory nie upewniają się, czy nie nadjeżdża pociąg. Do niebezpiecznego wypadku doszło w piątek w południe w województwie lubelskim. Samochód osobowy zderzył się z pociągiem na niestrzeżonym przejeździe kolejowym. Kierująca nie posiadała uprawnień.
Do tragicznego wypadku doszło we wtorek, 19 lipca, około godz. 21 w Zakrzówku. W dwie dziewczynki jadące na rowerach wjechało auto osobowe. Zginęła 13-letnia rowerzystka. 14-latce, która jechała obok niej, nic poważnego się nie stało.
14-letni Mateusz Szymczak miał przed sobą całe życie, które nagle przerwał tragiczny wypadek. Zrozpaczona matka nastolatka nie jest w stanie przebaczyć 43-letniemu Mateuszowi J., który doprowadził do śmierci jej syna.– Trudno patrzeć, jak inne dzieci biegają po podwórku, uczą się, a my syna odwiedzamy na cmentarzu – wyznała przez łzy w rozmowie z "Faktem" 44-letnia Małgorzata Szymczak.1 stycznia ubiegłego roku pijany i odurzony narkotykami Mateusz J. wsiadł za kółko swojego luksusowego BMW i ruszył w drogę. Chwilę później jego rozpędzone do ponad 160 km/h auto z impetem wbiło się w samochód, którym podróżowało małżeństwo Szymczak z dwoma synami. 43-latek wyprzedzał na podwójnej ciągłej linii.
Pijana matka naraziła życie syna. 32-latka za nic miała bezpieczeństwo swojego syna i na "podwójnym gazie" wsiadła za kierownicę. Dziecko siedziało w foteliku na tylnej kanapie i w czasie wypadku odniosło obrażenia, które wymagały hospitalizacji. Droga była prosta, w zdarzeniu nie uczestniczyło inne auto i zawiódł jedynie czynnik ludzki: matka z 2,6 promila alkoholu we krwi, która miała chronić swoje dziecko.Kiedy wydaje się, że świadomość polskich kierowców na drodze rośnie, a kolejne kampanie i akcje mające uczulić na wykluczenie współistnienia picia alkoholu i jazdy samochodem przynoszą efekty... policja publikuje komunikat, który wszystko burzy.Na niechlubnej liście najbardziej nieodpowiedzialnych rodziców znalazła się 32-letnia kobieta z Kielc. W czwartek policjanci wezwani zostali do wypadku w miejscowości Mosty. 5-letni chłopczyk znalazł się w sytuacji zagrożenia życia i to wszystko przez osobę, na której powinien bezgranicznie polegać.
Do śmiertelnego wypadku doszło około godziny 3:20 na drodze krajowej nr 7 w miejscowości Niepiekła. Auto marki Volkswagen Caddy jadące w kierunku Warszawy uderzyło w łosia. Jedna osoba zginęła.
Aż dziewięć osób zostało rannych w zderzeniu busa z samochodem osobowym, do którego doszło w miejscowości Borowa w gminie Przedbórz (woj. łódzkie). Kierowca, który doprowadził do tragicznego wypadku, uciekł z miejsca zdarzenia.
16-letni Patryk z Osia w województwie kujawsko-pomorskim zginął tuż przy własnym domu. W minioną niedzielę samochód, którym poruszały się trzy osoby, potrącił nastolatka. Pasażer i kierowca uciekli z miejsca zdarzenia, zostawiając na drodze konającego 16-latka i rannego współpasażera.Do tragedii doszło około godziny 16:20 w niedzielę, 10 lipca br. 16-letni Patryk wybrał się na przejażdżkę swoim motorowerem Yingang. Jak wspomina cytowany przez serwis czasswiecia.pl brat nastolatka, Patryk zaczął dopiero niedawno jeździć na maszynie, bo robili to jego koledzy.
Do śmiertelnego wypadku doszło dzisiaj (11 lipca) rano na drodze krajowej nr 8. W powiecie augustowskim (woj. podlaskie) około godziny dziewiątej na wysokości miejscowości Cisów zderzyły się cztery pojazdy - trzy samochody osobowe i ciągnik siodłowy z naczepą-cysterną.
10 lipca na Pomorzu doszło do wypadku z udziałem dzieci. Na drodze krajowej nr 25 z Człuchowa do Rzeczenicy doszło do zderzenia samochodu osobowego i busa. W wyniku zdarzenia poszkodowanych zostało dziesięć osób, w tym czworo dzieci. W akcji ratunkowej udział biorą trzy śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.Do zdarzenia doszło w niedzielę 10 lipca około godziny 12:00 na drodze krajowej nr 25 z Człuchowa do Rzeczenicy na Pomorzu. Ze wstępnych ustaleń śledczych wynika, że wina za spowodowanie wypadku leży po stronie kierowcy auta osobowego.
Do wielkiego karambolu doszło w sobotę po południu na trasie S8 w Warszawie. Zderzyć się mogło nawet dziesięć aut. W wyniku fatalnego zdarzenia prawdopodobnie nikt nie ucierpiał.
59-latek wyszedł na spacer z psem, do domu nie wrócił ani on, ani zwierzę. 21-letni kierowca potrącił mężczyznę, a ten na skutek siły uderzenia stracił głowę. Dekapitacja potwierdzona została przez straż pożarną. Pasażerowie jadący samochodem wymagali hospitalizacji ze względu na traumatyczne przeżycia. We wsi Uszew rozegrał się prawdziwy horror.Śmiertelne potrącenie pieszego we wsi Uszew (woj. małopolskie). Wypadek drogowy wyróżnia się jednak na tle innych zdarzeń, będących codziennością na polskich drogach.59-latek spacerował z psem, nagle jego ciało zostało z impetem uderzone przez samochód. Scenę tę mógł wyreżyserować sam Quentin Tarantino, który słynie z ujęć ociekających krwią i realizmem.
Chwila nieuwagi i stało się najgorsze, dwie kobiety nie żyją. Kierująca nie zatrzymała się przy znaku "stop" i wbiła się wprost w samochód ciężarowy. Nadzieja na uratowanie chociaż jednej z nich tliła się do końca. Policjanci poruszeni dramatycznym zdarzenia z Okuninki wystosowali apel.Wypadek zakończył życie dwóch osób. Kobiety jadące w środę drogą DW-812 wyszły rano z domu, ale już nigdy do niego nie wrócą. Dramaty rodzin i najbliższych to efekt zaledwie jednej decyzji. Doszło do przeoczenia, czy chwili nieuwagi? Przyciśnięcie pedału hamulca mogło ustrzec przed śmiertelnym wypadkiem na trasie Włodawa - Chełm. Kierująca Toyotą jednak tego nie zrobiła. Finał był tragiczny, służby były częściowo bezradne.
Tragiczny koniec ubiegłego tygodnia na drodze w gminie Czarne w województwie pomorskim. W niedzielę 2 lipca tuż przed godziną 10 doszło do zderzenia trzech samochodów osobowych, w wyniku czego do szpitali trafiło aż sześć osób. Niestety, jedna z nich, 6-letnie dziecko, wkrótce potem zmarła. Policja ponawia apel o rozwagę i ostrożność za kierownicą.Wakacje były do tej pory okresem, gdy na polskich drogach dochodziło do największej ilości wypadków. Niestety, istnieje duże prawdopodobieństwo, iż ta zasada znajdzie zastosowanie także i w tym roku, bo od kiedy rozpoczął się sezon letnich wyjazdów nie ma dnia, by media nie informowały o kolejnych dramatach.Poza alkoholem, który jest zmorą wielu nieodpowiedzialnych kierowców, problemem wciąż są również niedostateczna rozwaga, uważność i rozsądek. Liczne apele policji, powtarzanie podstawowych zasad bezpieczeństwa oraz udostępnianie trafiających do wyobraźni relacji z wypadków zdają się trafiać w próżnię, choć przecież dzięki nim możemy ocalić życie swoje i innych.
Do ogromnej tragedii doszło w poniedziałek w Jastrzębiu Górnym niedaleko Zgierza (woj. łódzkie). To tam 44-letni kierowca stracił swoje życie w fatalnym wypadku samochodowym. Jego auto z tak ogromną siła uderzyło w drzewo, że dosłownie rozpadło się na dwie części. Ciało mężczyzny odnaleziono 10 metrów od samochodu.
Tragedia w Pawęzowie nieopodal Tarnowa. W nocy z soboty na niedzielę doszło do makabrycznego wypadku samochodu osobowego, którym podróżowało trzech młodych mężczyzn. Auto wypadło z drogi i uderzyło w betonowy przepust. Jeden z pasażerów zginął na miejscu, drugi w ciężkim trafił do szpitala. Najmniej poszkodowany został kierowca, który wcześniej spożywał alkohol.Jak informowaliśmy zaledwie wczoraj, w ten weekend na drogach w całej Polsce trwa akcja służb nakierowana na badanie trzeźwości kierowców. Policyjne statystyki wskazują bowiem, że do największej ilości wypadków dochodzi latem, właśnie w soboty i niedziele, a winę za spowodowanie tragedii w dużej mierze ponoszą osoby, które nie stronią od alkoholu.Mimo licznych apeli i groźby poniesienia surowych konsekwencji wciąż znajdują się nieodpowiedzialni użytkownicy dróg, niemyślący o bezpieczeństwie swoim i innych. To z kolei prosta droga do takich dramatów, jak ten w małopolskim Pawęzowie.