Minęły trzy lata od makabrycznego potrójnego morderstwa, które wstrząsnęło spokojną wsią Borowce pod Częstochową. Sprawca, Jacek Jaworek, do dziś pozostaje na wolności, a jego los jest nieznany. Mimo intensywnych poszukiwań mężczyzny nie udało się schwytać. Czy jest możliwe, że 52-latek nie żyje?
Jacek Jaworek od 10 lipca 2021 r. stał się jednym z najbardziej poszukiwanych Polaków w całej Europie. Policja apeluje o pomoc, ale wskazuje, że nie tylko podejrzany o potrójne morderstwo we wsi Borowce należy do grona osób widniejących na liście EU Most Wanted. - Możesz pomóc ich namierzyć - czytamy w komunikacie Polskiej Policji.Jacek Jaworek po nocy z 9 na 10 lipca 2021 r. zapadł się pod ziemię i do dziś umyka policji. Śledczy nie ustają jednak w próbach dotarcia do podejrzanego o potrójne morderstwo i wyjaśnienie tego, co stało się za zamkniętymi drzwiami jednego z domów we wsi Borowce.Jacek Jaworek pozostaje na liście najbardziej poszukiwanych przestępców w Europie. Policja opublikowała nowy komunikat. Okazuje się, że 53-letni mężczyzna nie jest jedynym celem policjantów.
Prokuratura w Częstochowie podjęła decyzję o zawieszeniu śledztwa w sprawie zbrodni w Borowcach, do której doszło w lipcu 2021 roku. Podejrzany o zamordowanie brata, bratowej i ich syna Jacek Jaworek wciąż pozostaje na wolności, a śledczy przyznają, że ich możliwości wyczerpały się.Trwające od prawie roku poszukiwania Jacka Jaworka nadal nie przyniosły efektu. Za mężczyzną wydano czerwoną notę Interpolu i Europejski Nakaz Aresztowania, jednak ten wciąż jest nieuchwytny. Śledczy załamują więc ręce, bo bez złapania podejrzanego, nie mogą postawić żadnych zarzutów.
Od prawie pół roku Jacek Jaworek skutecznie ucieka policji. Mężczyzna jest podejrzany o potrójne zabójstwo - miał zastrzelić swoich bliskich. Dotychczasowe poszukiwania 52-latka nie przyniosły żadnych efektów. Według prokuratury Jaworek prawdopodobnie żyje i ukrywa się w Polsce lub za granicą.Wszystkie tropy dotyczące podejrzanego o potrójne zabójstwo okazały się do tej pory niewiele warte. Mowa tu m.in. o fałszywych profilach w mediach społecznościowych, liście nadesłanym z Francji czy osobach, które liczyły, że zgarną 20 tys. złotych za pomoc we wskazaniu gdzie Jaworek może przebywać.- Myślę, że Jaworek żyje. Wszystko na to wskazuje, że ktoś mu pomógł - wskazywały na to ślady kół, urwane tropy psów. To mogła być osoba, która blisko mieszka. Niestety to teren wiejski i leśny, nie ma kamer, monitoringu. Jaworek zapadł się pod ziemię - opowiada portalowi Onet.pl jeden z policjantów, który zna kulisy sprawy.Miejsce, gdzie doszło do masakry, a także dom siostry Jaworka były stale monitorowane przez patrol policji. Z początkiem grudnia jednak z tego zrezygnowano. Dodatkowo w Zarębicach, gdzie znajduje się kanał lodowy, który z uwagi na porę roku jest odsłonięty, były prowadzone działania poszukiwawczo-śledcze z użyciem helikoptera. Tym razem również bez efektu.