- Obraz jest straszny - powiedział Jan Kietliński, reporter Goniec.pl, który pojechał na pogranicze Buczy i Irpienia w obwodzie kijowskim w Ukrainie. Nasz dziennikarz zrelacjonował to, co zobaczył i nie ukrywał, iż zniszczenia pozostawione przez Rosjan są dramatyczne. Bloki bez szyb i ze śladami po pożarach, czy pozostałości po rakiecie w asfalcie. Oto codzienność Ukraińców z przedmieść Kijowa.Niedawno świat obiegły dramatyczne zdjęcia z Buczy po tym, jak Rosjanie wycofali się z miasta. Jan Kietliński z redakcji Goniec.pl pojechał na pogranicze Buczy i Irpienia, pokazał nam, jak wygląda obwód kijowski. - To, że bloki stoją to prawdziwy cud - stwierdził nasz dziennikarz.- Wszędzie są zgliszcza domów, tu nic nie ma - mówił Jan Kietliński obecny w Buczy i Irpieniu. Miasto, mimo iż są w nim ludzie próbujący prowadzić zwyczajne życie, wygląda niczym miasto duchów. Pokazany obraz przedmieść Kijowa poraża.Pogranicze Buczy i Irpienia zniszczone przez Rosjan, Źródło: goniec.pl
Ukraińska rzeczniczka praw człowieka Ludmyła Denisowa poinformowała, że ciała ofiar ludobójstwa w Buczy zostaną poddane ekshumacji w celu identyfikacji zwłok oraz ustalenia okoliczności śmierci. Ujawniła przy tym, że zamordowani Ukraińcy przed egzekucją poddawani byli torturom w specjalnej izbie zorganizowanej przez tzw. kadyrowców.Po wycofaniu się z okolic Kijowa rosyjskich wojsk, Ukraińcy wkroczyli do okupowanych wcześniej miasteczek, dokonując wstrząsającego odkrycia. W Buczy, nieopodal cerkwi, odnaleziono masowy grób, w którym leżały ciała zamordowanej ludności cywilnej.Szokująca zbrodnia dokonana przez Rosjan to, zdaniem ukraińskich władz, jedynie wierzchołek góry lodowej, a podobne maskary mogły dokonać się także m.in. w Mariupolu, Hostomlu i Irpieniu. W poniedziałek w miejscu tragedii widziany był prezydent Wołodymyr Zełenski, który ze łzami w oczach zapowiedział, że winni ludobójstwa zostaną ukarani. Z kolei we wtorek Buczę odwiedziła ukraińska rzeczniczka praw człowieka Ludmyła Denisowa.
Tuż przed wywiadem z koordynatorem punktu na granicy w Hrebenne nasi reporterzy dotarli do przerażających informacji. Jak się okazuje, Rosjanie nie zabierają zwłok swoich żołnierzy ze sobą, a w Ukrainie brakuje worków na ciała. Marcin Wojciechowski, koordynator namiotu "Rycerzy Kolumba" na polsko-ukraińskiej granicy w Hrebenne, opowiedział nam o dramatycznej sytuacji w Ukrainie. Rosjanie nie zabierają ciał swoich żołnierzy. Na ulicach miast czy drogach można napotkać rozkładające się zwłoki. O koszmar wyrządzony przez wojsko Putina muszą zadbać Ukraińcy, aby nie doszło do problemu epidemiologicznego.- Zwrócili się do nas nasi koledzy zza wschodniej granicy, jakbyśmy mogli dostarczyć im worki na ciała. Jest ciepło, a wiemy, że po stronie wschodniej Ukrainy wojska rosyjskie nie zabierają swoich żołnierzy, którzy polegli w walce. Trzeba zabezpieczyć ciała, więc proszą nas o wsparcie, abyśmy mogli im przekazać worki na ciała. Staramy się zrobić to jak najszybciej - opowiada Marcin Wojciechowski.