Spotkali na ulicach Warszawy przemarzniętą seniorkę. Nie mogli być obojętni, polały się łzy
Codzienność polskich seniorów nie jest kolorowa. Wielu z nich ledwo wiąże koniec z końcem, musząc samodzielnie dorabiać do skromnych emerytur i ponosić rosnące koszty utrzymania siebie, a niekiedy także całej rodziny. Tak właśnie jest w przypadku pani Ani, którą nasza redakcja spotkała w mroźny dzień na ulicach Warszawy. Gdy opowiedziała nam swoją wzruszającą historię, łzy dosłownie cisnęły się do oczu. Postanowiliśmy więc zdobyć się na gest i zrobić coś, czego kobieta nigdy by się nie spodziewała.
Niesamowite spotkanie na warszawskich ulicach
To był naprawdę chłodny dzień w stolicy Polski, ale my niezrażeni pogodą ruszyliśmy na ulice Warszawy, by znów zapytać Polaków, jak im się żyje. Na początku sami nie podejrzewaliśmy, że los ponownie pokieruje nas w tak właściwym kierunku, szybko okazało się jednak, że przeznaczenie postawiło na naszej drodze prawdziwą bohaterkę, obok której nie sposób było przejść obojętnie .
Już sam fakt, że w tak ekstremalnie mroźne popołudnie starsza kobieta tkwiła pod gołym niebem z rozstawionym straganem, dogłębnie nas poruszył. Postanowiliśmy więc zatrzymać się przy stoisku i porozmawiać z handlującą przepięknymi świątecznymi ozdobami seniorką. Po tym, jak opowiedziała nam swoją historię, łzy jeszcze bardziej napłynęły wszystkim do oczu.
Wzruszająca historia pani Ani
Pani Ania, bo tak miała właśnie na imię nasza rozmówczyni, zdradziła nam, że mieszka na co dzień w jednej z podwarszawskich miejscowości, gdzie z powodzeniem uprawia własną działkę. Latem rosną na niej warzywa, które kobieta również sprzedaje na straganie, w okresie Wielkiego Postu handluje natomiast własnoręcznie wykonanymi dekoracjami wielkanocnymi.
Wszystkie piękne palemki robi praktycznie sama, sama też zarabia na życie swoje i swojego chorego na kręgosłup męża . Kobieta jest w dramatycznej sytuacji, bowiem miesięcznie do typowych kosztów utrzymania dochodzą też wizyty lekarskie i wykupienie zapisanych przez specjalistów leków.
Dopytywana więc o to, czy może liczyć np. na pomoc dzieci, początkowo niechętnie mówiła o swoich problemach, nie chcąc współczucia. Dlaczego? Okazało się bowiem, że córka pani Ani także choruje i to na pląsawicę. Na to samo schorzenie zmarł już wcześniej syn naszej bohaterki.
Nie mogliśmy być obojętni
Życie nie oszczędziło pani Ani. Kobieta z dużym wysiłkiem zbiera każdy grosz, bo na ratowanie swoich najbliższych wydała ogromne kwoty (m.ni. 45 tysięcy na operację jednego z członków rodziny) . Aby dorobić do skromnej emerytury , przyjeżdża do Warszawy raz w tygodniu, licząc na to, że podreperuje domowy budżet.
Słysząc tę dramatyczną historię nie mogliśmy powstrzymać z jednej strony smutku, z drugiej zaś wielkiego podziwu dla dzielnej seniorki. Postanowiliśmy więc zdobyć się na coś, czego kobieta absolutnie się nie spodziewała i wykupiliśmy wszystkie znajdujące się na stanie palemki.
Dla nas to zaledwie chwila zastanowienia i 2 tysiące złotych, dla emerytki natomiast, jak się przekonaliśmy, nieoceniona pomoc. Seniorka nie kryła wzruszenia i zapytała jeszcze, czy sama może nam pomóc przenieść swoje małe dzieła sztuki do naszego samochodu.
Internauci poruszeni losem naszej bohaterki
Wszystko uwieczniliśmy na nagraniu, pod którym w mediach społecznościowych posypały się komentarze. Wiele osób bezapelacyjnie obwołało panią Anię bohaterką codzienności, duże grono odbiorców także pisało o wielkim wzruszeniu .
- “Serce ściska i łezka się kręci”, “Ale się rozczuliłam…”, “Piękne i zarazem bardzo smutne”, “Zryczałam się ale brawo dla obu stron” - brzmiały tylko niektóre wpisy internautów.
Źródło: Goniec.pl