Rzecznik Praw Obywatelskich wymaga zmiany w emeryturach. Tysiące Polaków mogą na tym skorzystać
Nie każdy, kto codziennie schodzi pod ziemię, może liczyć na emeryturę górniczą. Choć na pierwszy rzut oka sprawa wydaje się oczywista, w rzeczywistości wielu pracowników może spotkać się z odmową. Wszystko przez formalności, które - według niektórych - wykluczają nawet najbardziej zasłużonych.
Zła umowa może oznaczać utratę prawa do emerytury
W centrum problemu są firmy podwykonawcze pracujące na rzecz kopalń. Ich pracownicy wykonują fizyczną pracę pod ziemią, ale często nie mają formalnej umowy z samą kopalnią. To - w ocenie ZUS - wystarczy, aby zakwestionować prawo do wcześniejszej emerytury, mimo że codziennie narażają zdrowie w takich samych warunkach jak górnicy zatrudnieni bezpośrednio przez kopalnię.
Zgodnie z obowiązującym prawem, kluczowe znaczenie ma relacja prawna między firmami. ZUS przy ocenie uprawnień do emerytury bierze pod uwagę, czy dana osoba była zatrudniona w przedsiębiorstwie górniczym lub takim, które ma podpisaną stosowną umowę z kopalnią. Brak tego warunku bywa wystarczający, by świadczenie nie zostało przyznane, niezależnie od faktycznie wykonywanej pracy.
Rzecznik Praw Obywatelskich: "To może być sprzeczne z konstytucją"
Na problem zareagował Rzecznik Praw Obywatelskich. W jego opinii taka praktyka może naruszać zasadę równości zapisaną w Konstytucji.
Emerytura górnicza powinna być przyznawana na takich samych zasadach wszystkim osobom wykonującym prace górnicze - niezależnie od podmiotu zatrudniającego - stwierdzono jednoznacznie.
Podobne stanowisko przedstawiło Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Resort zwrócił uwagę, że liczyć powinny się "faktyczne warunki wykonywanej pracy, a nie relacja prawna między firmami". Problemem okazuje się jednak nie tylko interpretacja przepisów, ale także praktyka - wiele firm nie wystawia bowiem odpowiednich zaświadczeń, a brak dokumentacji pozbawia pracownika szans na udowodnienie stażu w warunkach górniczych.
ZUS nie ustępuje. "Brak dokumentu = brak świadczenia"
Choć praca pod ziemią, codzienna i fizyczna, może trwać latami, to bez odpowiednich dokumentów nie zostanie uznana. W świetle przepisów emerytura górnicza przysługuje tylko tym, którzy spełniają warunki z art. 50c ustawy o emeryturach i rentach z FUS. To oznacza m.in. konieczność prowadzenia kart ewidencyjnych oraz wydania stosownych zaświadczeń przez pracodawcę.
ZUS podkreśla, że ma prawo weryfikować świadectwa pracy wystawiane przez przedsiębiorstwa okołogórnicze.
ZUS prowadząc postępowania w sprawie ustalenia prawa do górniczej emerytury dla pracowników tzw. przedsiębiorstw podwykonawczych, powinien zachować szczególną wrażliwość na możliwe nadużycia [...]. Jednak ewentualne naruszenia przepisów prawa cywilnego nie mogą same w sobie przesądzać o odmowie uznania pracy za górniczą - zaznaczył wiceminister pracy i polityki społecznej Sebastian Gajewski.
Emerytura zależna od papieru, nie od pracy?
Dla wielu pracowników problem nie leży w tym, że nie wykonują pracy górniczej, lecz w tym, że nie mogą tego udowodnić. Część firm nie prowadzi rzetelnej dokumentacji, przez co nawet osoby z kilkunastoletnim stażem pod ziemią mogą nie dostać świadczenia. ZUS, w obawie przed nadużyciami, często odmawia uznania ich pracy jako górniczej.
Tymczasem presja społeczna rośnie, a liczba przypadków budzących kontrowersje stale się zwiększa. W świetle obowiązujących przepisów trudno jednak o jednoznaczne rozwiązanie - potrzebna byłaby zmiana ustawy lub przynajmniej bardziej elastyczna interpretacja istniejących zapisów. Bez tego setki pracowników okołogórniczych mogą na emeryturę górniczą po prostu nie zasłużyć - nie z powodu braku pracy, lecz z powodu braku papierów.