Pożar pociągu w polskim mieście. Ponad 400 osób ewakuowanych
Niedzielny poranek na dworcu w Mysłowicach zamienił się w akcję ewakuacyjną. Zatrzymany pociąg jadący w stronę Przemyśla zaczął się dymić, a na miejsce natychmiast wezwano straż pożarną. Co dokładnie się wydarzyło?
Pożar w pociągu. Służby ruszyły do akcji
Do zdarzenia doszło w niedzielę, 22 czerwca, przed godziną 11:00. Pociąg jadący w stronę Przemyśla zatrzymał się wówczas w Mysłowicach. Chwilę wcześniej obsługa składu zauważyła gęsty dym unoszący się z jednego z wagonów. Maszynista podjął natychmiastową decyzję o awaryjnym postoju i wezwał na miejsce służby ratunkowe.
Pociąg jadący w kierunku na Przemyśl zatrzymał się na peronie 3 z powodu zadymienia w jednym z wagonów. Na miejsce zadysponowano trzy zastępy straży pożarnej. Nasze działania polegały na zlokalizowaniu miejsca zadymienia i ustaleniu przyczyn zdarzenia - mówił mł. bryg. mgr Wojciech Chojnowski z KM PSP w Mysłowicach, w rozmowie z Radiem ESKA.
Na miejscu błyskawicznie pojawiły się trzy zastępy straży pożarnej. Z uwagi na realne zagrożenie pożarowe konieczna była natychmiastowa ewakuacja pasażerów. Funkcjonariusze przystąpili do sprawdzenia wagonów i zlokalizowania źródła dymu. W pierwszych minutach sytuacja wyglądała poważnie, nikt nie wiedział, czy zaraz nie dojdzie do otwartego ognia.
Strażacy z Mysłowic ustalili jednak, że nie doszło do pełnego pożaru, a zadymienie było efektem tlenia się jednego z podzespołów technicznych. Mimo to zagrożenie było realne, a szybka reakcja załogi i służb zapobiegła niebezpiecznemu rozwojowi sytuacji.
Ponad 400 pasażerów ewakuowanych
Z relacji straży pożarnej wynika, że źródłem zadymienia był układ filtrowentylacji klimatyzacji w jednym z wagonów. To właśnie tam zaczęło się tlić, i to na tyle intensywnie, że zapach spalenizny i dym rozprzestrzeniły się po kilku sąsiednich przedziałach. Zdecydowano o ewakuacji całego składu. Według oficjalnych informacji, na pokładzie pociągu przebywało ponad 400 osób.
ZOBACZ RÓWNIEŻ - Dwie osoby zginęły w tragicznym wypadku. Wiadomo, kim były ofiary
Ewakuacja przebiegła sprawnie, choć nie obyło się bez nerwowej atmosfery. Pasażerowie opuścili wagony i oczekiwali na dalsze decyzje służb. Na szczęście nikt nie został ranny, a w całej sytuacji najważniejsze było bezpieczeństwo podróżnych. Strażacy zakończyli swoje działania jeszcze przed godziną 12.
Wiele osób zastanawiało się, co dalej z ich podróżą. Na ten moment nie było wiadomo, czy pociąg będzie mógł kontynuować jazdę. O losie składu mieli zadecydować technicy PKP, którzy przyjechali na miejsce po zakończeniu działań ratunkowych.
Przyczyny pożaru wciąż nieznane
Choć sytuacja została szybko opanowana, wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi. Nie jest jasne, co dokładnie doprowadziło do tlenia się układu klimatyzacyjnego. Służby zapowiedziały, że dokładne ustalenie przyczyn należy teraz do zespołów technicznych i kontrolnych PKP.
Skład pozostał w Mysłowicach do czasu przyjazdu ekspertów. To oni zdecydują, czy możliwe jest bezpieczne wznowienie kursu. Pasażerowie zostali tymczasowo skierowani na inne połączenia. Ci, którzy mogli, kontynuowali podróż z pomocą kolejnych składów.
Choć ostatecznie nikomu nic się nie stało, całe zdarzenie pokazuje, jak cienka jest granica między rutynową podróżą a poważnym zagrożeniem. Na szczęście w tym przypadku zadziałały wszystkie procedury bezpieczeństwa. Dzięki szybkiej reakcji obsługi i sprawnej akcji strażaków nie doszło do tragedii.