Parafianin przyłapał księży na wykroczeniu. Proboszcz komentuje i ubolewa
Jeden z wiernych z parafii św. Andrzeja Apostoła w Zabrzu napisał do redakcji portalu o2.pl w nietypowej sprawie. Chodzi o zachowanie miejscowych księży. Mieszkaniec zrobił im nawet zdjęcia na gorącym uczynku. Sprawę skomentował proboszcz parafii.
Zabrze. Księża łamią przepisy
Wierny z Zabrza napisał do redakcji portalu o2.pl w sprawie łamania przepisów przez tutejszych księży z parafii św. Andrzeja Apostoła. Duchowni, zamiast przechodzić prawidłowo przez przejście dla pieszych, które znajduje się niedaleko, wolą wybierać drogę na skróty - łamiąc przy tym przepisy. Przechodzą przez jednokierunkową drogę przy kościele, potem przez tory tramwajowe, a następnie w miejscu niedozwolonym przekraczają ulicę Wolności.
- Ja rozumiem, że bliżej jest, ale tak nie można! Jak przyłapałem jednego księdza, to chwilę wcześniej pędził radiowóz na sygnale. Gdyby to było w tym samym czasie, to by go policjanci przejechali - relacjonuje mieszkaniec.
Policja przyznaje – takie zachowanie zasługuje na mandat
Mieszkaniec Zabrza zrobił księżom zdjęcia na gorącym uczynku, kiedy przechodzą w niedozwolonym miejscu i przesłał je redakcji. Ta z kolei skontaktowała się i poprosiła o opinię rzecznika Komendy Miejskiej Policji w Zabrzu. Mł. asp. Sebastian Bijok przyznaje, że do tej pory na policję nie wpłynęło żadne zgłoszenie czy skarga na zachowanie duchownych.
- Jeśli patrol policji napotkałby na taką sytuację, skończyłoby się mandatem w wysokości 50 złotych lub pouczeniem. Zachęcamy, aby przestrzegać przepisów ruchu drogowego - mówi w rozmowie z o2.pl.
Proboszcz komentuje zachowanie księży
Z kolei proboszcz parafii św. Andrzeja Apostoła w Zabrzu. Ks. Arkadiusz Kinel przyznaje, że zdaje sobie sprawę z zachowania księży. - Ubolewam, że ta sytuacja ma miejsce. To nie jest tak, że przechodzimy w miejscu niedozwolonym, kiedy nam się podoba. Czasami nam się po prostu bardzo spieszy. W niedzielę musimy pokonać tę drogę czternaście razy - po siedem razy w każdą stronę. Bywa i tak, że niesiemy ciężkie rzeczy, na przykład czasopisma i wówczas jest kłopot. Rozumiem sytuację i bardzo za nią przepraszam. To nie powinno mieć miejsca, czuję wielki dyskomfort - mówi portalowi ksiądz proboszcz i dodaje, że rozmawiał już na ten temat z pozostałymi duchownymi w parafii. Chce także poruszyć sprawę podczas mszy świętych.
- Rozmawiałem z policjantami, interweniowałem u władz miasta. Prosiłem, aby pasy były bliżej, ale odpowiedzi nie było - mówi proboszcz i dodaje, że w "80 procentach nasi księża przechodzą zgodnie z przepisami ruchu drogowego. To nie jest oczywiście żadne wytłumaczenie".
Źródło: o2.pl