Ojciec Kamilka z Częstochowy miał tylko jedno życzenie. Śmierć przyszła o wiele za wcześnie
Druzgocące informacje napłynęły wraz z początkiem tygodnia z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Trwająca ponad miesiąc walka o życie 8-letniego Kamilka z Częstochowy, niestety, zakończyła się niepowodzeniem. Zrozpaczony ojciec chłopczyka otrzymał wiadomość o jego śmierci w drodze do szpitala, gdzie miał przy nim czuwać cały dzień. Pan Artur bardzo chciał także, by zanim stanie się najgorsze, z Kamilkiem zdążyła zobaczyć się jeszcze jedna osoba. To jednak nie było jej dane.
8-letni Kamilek z Częstochowy nie żyje
Walka o życie 8-letniego Kamilka z Częstochowy była długa i niezwykle ciężka, ale wszyscy do końca liczyli na cud. Niestety, stan chłopca tylko się pogarszał i mimo wysiłków lekarzy jego serce przestało bić. Skatowany przez ojczyma chłopczyk odszedł w poniedziałek nad ranem . Jego ojciec jest zrozpaczony.
Ojciec chłopca jest załamany
Od soboty serce i płuca Kamilka zastępowała aparatura ECMO, lecz lekarze wskazywali, że taki stan nie może trwać w nieskończoność i wyrażali głęboką nadzieję, że poradzą sobie z chorobą oparzeniową i ogólnym zakażeniem. Poprosili także, by ojciec dziecka czuwał przy synku i wciąż do niego mówił. - Byliśmy u Kamilka w niedzielę. Lekarze powiedzieli, że jest stan krytyczny - relacjonował w rozmowie z mediami.
Jeszcze dziś z samego rana pan Artur szykował się na kolejne spotkanie z nieprzytomnym 8-latkiem, do którego ostatecznie nie doszło. Będąc w drodze z Częstochowy do Katowic, mężczyzna otrzymał tragiczną wiadomość o śmierci Kamilka . Sam nie jest teraz w stanie zabierać głosu, jego partnerka mówi natomiast, że są zdruzgotani.
Brat nie zdążył pożegnać się z Kamilkiem
Życzeniem pana Artura , który zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji i możliwości realizacji najgorszego ze scenariuszy, było to, by podczas dzisiejszych odwiedzin towarzyszył mu drugi z synów, Fabian.
- Chcieliśmy ściągnąć Fabianka, by porozmawiał z Kamilkiem i pożegnał się z nim. Liczyliśmy, że stanie się cud - opowiadał pełen nadziei tuż przed wyjazdem do Katowic. Wiadomo już, że tego planu nie udało się zrealizować.
Źródło: Fakt