Oburzające słowa pracownicy Lidla w stronę 13-latka z niepełnosprawnością. Ojciec nagłośnił sprawę
Klient Lidla we Wrocławiu opowiedział o przykrej historii, jaka go spotkała. Mężczyzna chciał skorzystać z kasy pierwszeństwa, gdyż był na zakupach z synem z niepełnosprawnością. Usłyszał od pracownicy sklepu oburzające słowa. - Rozumiem, że musiałby nie mieć nogi, żeby skorzystać z kasy pierwszeństwa? - grzmi oburzony rodzic.
Klient Lidla z chorym synem został potraktowany w oburzający sposób
Klient Lidla postanowił podzielić się historią na temat skandalicznego traktowania w sklepie przy ul. Braniborskiej we Wrocławiu. Pan Leszek opisał całą sytuację w liście do redakcji Gazety Wrocławskiej. Mężczyzna wyjaśnił, że poszedł na zakupy w godzinach obowiązywania tzw. cichych godzin.
Lidl szczyci się, iż wprowadził specjalne godziny, które mają ułatwić robienie zakupów w sklepach osobom ze spektrum autyzmu. Wszystko wskazuje jednak, że w niektórych sklepach to jedynie akcja marketingowa, a nie faktyczna pomoc. Pan Leszek wyjaśnił, że jego syn, z którym był na zakupach 21 października to osoba zmagająca się z tą chorobą. Nikt nie mógł przewidzieć, że zakupy skończą się w tak skandaliczny sposób.
Tragiczny wypadek pod Kutnem. Nie żyje młoda kobieta, policja apeluje do świadkówPracownica Lidla skierowała skandaliczną uwagę pod adresem 13-letniego chłopca
13-letni pana Leszka to osoba ze zdiagnozowanym spektrum autyzmu. Klient Lidla wszedł do sklepu, ale w czasie, gdy podszedł do kasy, zauważył, iż kolejki są ogromne. - Wiktor zaczął się bardzo niecierpliwić. Wiadomo, jak osoby z tą chorobą reagują na tłum i wiele bodźców. Wolałem uniknąć krzyków i szarpaniny, żebyśmy mogli poczuć się komfortowo. Nie tylko my, ale też inni klienci - zrelacjonował klient Lidla w liście do Gazety Wrocławskiej.
ZOBACZ: Prawda o pieczywie z Biedronki i Lidla wyszła na jaw. Wiele osób nie ma pojęcia
Mężczyzna chciał skorzystać z tzw. kasy pierwszeństwa. To miejsce, gdzie poza kolejnością obsługiwane są osoby z niepełnosprawnościami oraz kobiety w ciąży. Tutaj zaczęły się problemy. Pracownica Lidla odmówiła ojcu z 13-letnim synem możliwości szybszego skasowania produktów. Kobieta miała stwierdzić, że “chłopak nie wygląda na chorego”. Klient Lidla nie chciał dać za wygraną i pokazał specjalną legitymację, która potwierdzała niepełnosprawność 13-latka. Nie przyniosło to efektu. Oburzających słów ze strony pracownicy Lidla padło jeszcze więcej.
Ojciec dziecka z niepełnosprawnością był wściekły na pracownicę Lidla
Klient Lidla był oburzony zachowaniem pracownicy Lidla, która za nic miała rzekome standardy, jakimi chwali się niemiecka sieć dyskontów. - Zapytałem, czy są równi i równiejsi niepełnosprawni? Rozumiem, że musiałby nie mieć nogi, żeby skorzystać z kasy pierwszeństwa? - stwierdził pan Leszek.
ZOBACZ: Ludzie oszaleli, rzucili się do Lidla jak w trakcie pandemii. Wszystko się nagrało
Mężczyzna dodał, że poczuł się dyskryminowany. - Pani z pogardą rzuciła jeszcze, że jeśli chcemy, to możemy pójść ze sprawą do kierownika. Uniknąłem tego, aby nie tracić czasu - dodał rodzic niepełnosprawnego 13-latka w liście do Gazety Wrocławskiej.
Do całej sprawy odnieśli się przedstawiciele Lidla. W oświadczeniu padło stwierdzenie, iż "reakcja pracownicy to zdarzenie jednostkowe”. Zapewniono też, że pracownicy wrocławskiego sklepu zostali dodatkowo poinformowani “na temat poprawnej obsługi klienta, a także potrzeb osób ze spektrum autyzmu”.
Źródło: gazeta wrocławska