"Niezidentyfikowany obiekt latający". Kolejny incydent przy polskiej granicy
Lubelszczyzna od kilku dni żyje sprawą niezidentyfikowanych obiektów, które spadły w różnych miejscowościach regionu. W ciągu weekendu odnotowano dwa takie przypadki - w sobotę w Majdanie-Sielcu i w niedzielę w Terespolu. W obu sytuacjach nie doszło do eksplozji ani ofiar, ale mieszkańcy przygranicznych terenów są zaniepokojeni.
Niedzielne zdarzenie w Terespolu
Do najnowszego incydentu doszło w niedzielę wieczorem w pobliżu przejścia granicznego w Terespolu. Funkcjonariusze Straży Granicznej zauważyli w rejonie placówki szczątki niezidentyfikowanego obiektu latającego. Dyżurny lokalnego komisariatu policji został powiadomiony, a teren zabezpieczono. Służby zapewniły, że w związku ze zdarzeniem nikt nie doznał obrażeń.
Miejsce znalezienia obiektu objęto działaniami śledczych, którzy ustalają, skąd i w jaki sposób maszyna znalazła się w pobliżu granicy. Zabezpieczone elementy zostaną poddane analizie, aby określić, czy był to sprzęt wykorzystywany w działaniach cywilnych, czy też mógł służyć innym celom.
Niespokojna sobota w Majdanie-Sielcu
Dzień wcześniej podobne zdarzenie miało miejsce w miejscowości Majdan-Sielec, oddalonej o około 50 km od granicy z Ukrainą. Zgłoszenie o obiekcie, który spadł na pole, policja otrzymała po godzinie 17:30. Na miejscu nie stwierdzono śladów eksplozji, co sugeruje, że dron rozbił się wskutek wyczerpania paliwa.
Według ustaleń prokuratury zabezpieczona maszyna była wykonana z lekkiego tworzywa przypominającego styropian.
Dron został zabezpieczony, będzie przedmiotem badań przez biegłych specjalistów. Na miejscu nie stwierdzono śladów eksplozji. Jedną z wersji braną pod uwagę jest to, że przyczyną rozbicia się maszyny był brak paliwa - przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zamościu Rafał Kawalec.
Reakcje i obawy mieszkańców na zdarzenie
Informacja o obu incydentach wywołała niepokój wśród mieszkańców regionu. Starosta tomaszowski Henryk Karwan przyznał, że znalezisko w Majdanie-Sielcu spadło zaledwie pół kilometra od zabudowań.
Bez względu na to, jaki to był dron, niestety nie został wcześniej wykryty przez specjalistyczne systemy. Jako powiat przygraniczny obawiamy się takich działań prowokacyjnych, zaczepnych, sprawdzających. Strach jest na pewno dużo większy niż w głębi kraju - podkreślił reprezentant prokuratury.
Rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej Janusz Sejmej zaznaczył z kolei, że dron, który rozbił się w Majdanie-Sielcu, "nie nosił żadnych cech wojskowych" i był najprawdopodobniej wykorzystywany w przemycie. W sprawie prowadzone są czynności prokuratorskie, które mają wyjaśnić pochodzenie maszyn i ich potencjalne przeznaczenie.