Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Polska > Naruszenie przestrzeni powietrznej Polski. Co wiemy o dronach?
Piotr Mieśnik
Piotr Mieśnik 10.09.2025 05:20

Naruszenie przestrzeni powietrznej Polski. Co wiemy o dronach?

Naruszenie przestrzeni powietrznej Polski. Co wiemy o dronach?
Władysław Kosiniak-Kamysz, fot. East News, Paweł Wodzyński

W nocy z 9 na 10 września polska armia rozpoczęła operację neutralizacji niezidentyfikowanych obiektów, które naruszyły teren kraju od wschodu. Poderwano myśliwce, a cztery lotniska cywilne zamknięto. To efekt zmasowanego ataku Rosji na Ukrainę. - Zostańcie w domach - zaapelowało do Polaków dowództwo armii.

Nocny alarm na wschodniej flance NATO

Wczesne godziny poranne 10 września przyniosły komunikaty, które zaniepokoiły mieszkańców wschodniej i centralnej Polski. Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało o wielokrotnym naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej przez obiekty typu dron.

Incydent zbiegł się w czasie z kolejnym zmasowanym atakiem rakietowym i dronowym Rosji na cele w Ukrainie, co od początku wskazywało na potencjalne źródło zagrożenia. W odpowiedzi na naruszenie granic uruchomiono wszystkie niezbędne procedury. Naziemne systemy obrony powietrznej postawiono w stan najwyższej gotowości, a w powietrzu pojawiły się polskie i sojusznicze statki powietrzne.

Pierwszą odczuwalną dla cywilów konsekwencją była nagła decyzja o czasowym zamknięciu czterech kluczowych lotnisk: obu warszawskich (Chopin i Modlin) oraz portów w Rzeszowie i Lublinie. Amerykańska Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) potwierdziła, że powodem była „nieplanowana działalność militarna”.

Operacja neutralizacji i sojusznicze wsparcie

Decyzje na najwyższym szczeblu zapadały błyskawicznie. Jak poinformował minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz, przeciwko wrogim obiektom użyto uzbrojenia. Oznacza to, że polscy żołnierze podjęli próbę zestrzelenia dronów.

W celu poszukiwania szczątków zestrzelonych maszyn aktywowano Wojska Obrony Terytorialnej. Sytuacja była na tyle poważna, że bezpośredni meldunek od dowódcy operacyjnego odebrali zarówno premier Donald Tusk, jak i prezydent Karol Nawrocki.

- Zostańcie w domach - zaapelowało do Polaków dowództwo sił zbrojnych. Jako najbardziej zagrożone wskazano województwa: podlaskie, lubelskie i mazowieckie.

W polskiej przestrzeni powietrznej niemal natychmiast pojawiło się sojusznicze wsparcie. Nad krajem operował holenderski samolot transportowo-tankujący Airbus A330 MRTT oraz włoski samolot wczesnego ostrzegania AWACS (system umożliwiający kontrolę przestrzeni powietrznej z dużej odległości), a w rejonie Rzeszowa aktywność wykazywał amerykański myśliwiec F-35. 

Rosyjska eskalacja testuje jedność NATO

Choć oficjalne komunikaty MON i rządu koncentrowały się na działaniach operacyjnych i uspokajaniu nastrojów, incydent wywołał natychmiastową reakcję międzynarodową.

Najdobitniej sytuację skomentował amerykański kongresmen Joe Wilson, nazywając ją „aktem wojny” i testowaniem determinacji NATO przez Władimira Putina. Zaapelował o nałożenie na Rosję sankcji, które doprowadzą do bankructwa jej machiny wojennej.

Informację o wydarzeniach w Polsce potwierdził również senator Marco Rubio. Incydent ten, choć nie pierwszy w historii konfliktu za naszą wschodnią granicą, jest jednym z najpoważniejszych. Użycie uzbrojenia i poderwanie sojuszniczych maszyn świadczy o skali zagrożenia. 

Trwająca operacja wojskowa to realny sprawdzian dla polskich sił zbrojnych oraz dowód na to, jak niestabilne jest bezpieczeństwo w regionie. 

Bądź na bieżąco - najważniejsze wiadomości z kraju i zagranicy
Google News Obserwuj w Google News
Tagi: Ukraina Rosja