Mijają dwa lata od tragedii w Borowcach. Mieszkańcy wsi zabrali głos
Za dwa dni miną dwa lata od makabry w Borowcach. Jacek Jaworek zamordował brata, bratową i jednego z ich dwóch nastoletnich synów. Od tamtej pory pozostaje nieuchwytny. Mieszkańcy wsi mówią o nastroju, który panuje w ich miejscowości.
Mijają dwa lata od masakry w Borowcach
10 lipca miną dwa lata od makabry, która wydarzyła się w Borowcach. Jacek Jaworek wrócił pijany z ogniska do domu rodzinnego i zabił brata, bratową oraz ich starszego syna. W 44-letniego Jakuba wystrzelił aż 7 kul, w Justynę strzelił na oślep, mówiąc "będziesz następna". 17-letniego Jakuba postrzelił dwa razy.
Życie ocalił jedynie najmłodszy syn małżeństwa, dziś już 15-letni Gianni. Po wszystkim Jacek Jaworek zniknął i ślad po nim zaginął. Po dwóch latach prokuratura zawiesiła śledztwo. Wznowi je dopiero, gdy pojawi się jakikolwiek ślad mordercy.
Mieszkańcy wsi zabrali głos
Dziennikarze “Faktu” rozmawiali z mieszkańcami Borowców. Jedni wolą zapomnieć o tragedii, ale inni przypominają, że nie jest to możliwe. - Trzeba żyć dalej, śledztwo zawiesili, a my dalej nie wiemy, czy Jaworek żyje, czy też nie . Dom stoi, ale tak trochę chaszczami zarasta. Kto by tu przyszedł mieszkać? Chyba nie ma takich odważnych. Wieś nieco ostygła od policjantów, którzy tu lasy przeczesywali za Jaworkiem i dziennikarzy, którzy relacjonowali ten dramat - mówi Aleksandra Fuchs, sołtyska Borowców.
Sąsiad, do którego uciekł Gianni, jest przekonany, że w rocznicę tragedii we wsi znowu będzie głośno. - Myślę, że Jaworek żyje i się ukrywa. Jego siostra czasem tu zagląda, coś uprzątnie, ale ostatnio coraz rzadziej. Nam sąsiadom ciężko jest zapomnieć. Co przechodzę obok tego domu łzy mi lecą. Kiedyś to do nas tyle ludzi przyjeżdżało, a teraz wieś przeklęta, nikt się tu budować nie chce - przekazał Adam Kosin.
Jacek Jaworek pozostaje nieuchwytny
Przyjaciele i rodzina zamordowanego małżeństwa już od dawna myślami są przy rocznicy makabry. - To będzie dla nas bardzo trudny czas. Szczególnie gdy wybije godzina, w której doszło do zbrodni. Ale będziemy razem w gronie najbliższych. Pójdziemy na cmentarz zapalić znicze, będziemy wspominać dobre czasy i to jakim cudownym małżeństwem byli Justyna i Janusz. Zrobimy pieczonki, takie smaczne, jak te które przygotowywała Justyna. To była nasza tradycja. Będzie też msza za naszych przyjaciół, którym życie odebrał morderca, Pójdziemy na grób zapalić znicze. Będzie z nami też Gianni, syn Justyny. Musimy go wspierać i dać mu siłę, musimy też mieć nadzieję, że kiedyś dowiemy się, co się stało z Jaworkiem - zapewniała Katarzyna Chalecka, przyjaciółka zamordowanej Justyny.
Na początku czerwca Prokuratura w Częstochowie poinformowała, że mimo iż wcześniej przedłużała śledztwo, to tym razem zapadła inna decyzja. - Prokuratura Okręgowa w Częstochowie
zawiesiła śledztwo przeciwko 54-letniemu Jackowi Jaworkowi
.
Zawieszenie śledztwa nie kończy sprawy
- zakomunikowano. - Będą jednak prowadzone
intensywne czynności poszukiwawcze
mające na celu ustalenie miejsca pobytu i zatrzymanie podejrzanego - wyjaśnił Tomasz Ozimek, rzecznik częstochowskiej prokuratury.
Źródło: “Fakt”