Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Mąż wezwał pogotowie do umierającej żony. Ratownicy nie udzielili odpowiedniej pomocy, zmarła
Monika Majko
Monika Majko 04.06.2021 02:52

Mąż wezwał pogotowie do umierającej żony. Ratownicy nie udzielili odpowiedniej pomocy, zmarła

niebieski tekst goniec.pl na białym tle
Screen „Uwaga! TVN” uwaga.tvn.pl

Mężczyzna uważa, że ratownicy popełnili błąd w ocenie sytuacji i gdyby podjęli resuscytację, jego żona wciąż by żyła. Jak twierdzi pan Wiesław, kobieta straciła przytomność zaledwie chwilę przed przyjazdem karetki.

Gdy kobieta zaczęła się dusić, jej maż wezwał pogotowie

Pani Zofia o poranku zaalarmowała męża, że źle się czuje. Kobieta miała duszności i nie mogła złapać oddechu. Przerażony mężczyzna natychmiast sięgnął po telefon i wykręcił numer alarmowy, w celu wezwania pomocy medycznej.

- Żona krzyczała: „Duszno mi, ratujcie mnie!”. Ratownik przez telefon stwierdził, że skoro tak może krzyczeć, to nic poważnego się nie dzieje, ale wysyła karetkę - relacjonował Stanisław Kwarciak w rozmowie z dziennikarzami programu „Uwaga! TVN”.

Z relacji pana Stanisława wynika, że chwilę później usłyszał, jak jego żona zemdlała i upadła na podłogę. Mężczyzna otworzył drzwi i z napięciem czekał na ratowników. Ku jego zaskoczeniu przybyli na miejsce medycy mieli bez żadnego pośpiechu zmierzać w kierunku poszkodowanej kobiety.

Ratownicy przynieśli ze sobą butlę z tlenem oraz torbę medyczną, a następnie podłączyli kobietę do kardiomonitora, na którym wyświetlała się jedna kreska. Następnie ogłosili przerażonemu Panu Stanisławowi, że jego żona „nie żyje od dawna”.

- Byłem zdziwiony, bo przecież jeszcze kilka minut temu krzyczała do telefonu - wyznał oburzony mężczyzna w reportażu „Uwaga! TVN”.

Pan Stanisław nie może uwierzyć w to, że ratownicy nawet nie podjęli próby ratowania jego ukochanej żony. Pani Zofia miała 66 lat, a wspólnie z mężem przeżyła 46 z nich. Medycy tłumaczyli bliskim kobiety, że nie byli w stanie nic zrobić, jednak mężczyzna jest zdania, że popełnili błąd.

Według Pana Stanisława dowodem na to, że jego żona mogła jeszcze żyć w czasie akcji ratunkowej, jest rozmowa telefoniczna z dyspozytorem karetki. Pogotowie medyczne zapewniło mężczyznę, że została ona zabezpieczona. On jednak nie ma do niej dostępu, a jej zapis może być wydany jedynie na wniosek sądu, prokuratury albo policji.

Eksperci w rozmowie z dziennikarzami podkreślili, że z przekazanych przez Pana Stanisława informacji wynika, iż ratownicy po przybyciu na miejsce powinni natychmiast podjąć masaż serca i wentylację sztuczną. Nie wiadomo jednak, dlaczego z taką pewnością odstąpili od tej procedury.

Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:

Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]

Źródło: Wprost/TVN

Tagi: