Matka dziecka skrytykowała jej komunijny prezent. Takiego poniżenia się nie spodziewała
Prezenty komunijne budzą ogromne kontrowersje. Coraz częściej okazuje się, że dzieci mają oczekiwania, którym trudno sprostać, a czasem także i zwyczajnie nie przystoi. Nic więc dziwnego, że gdy chrześniak pani Anny zażyczył sobie wymarzone klocki, ta nie kryła radości. Jej dobry nastrój prysnął jednak jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, gdy doszło do konfrontacji z rodzicami chłopca.
Komunijny prezent jak ogromny problem
Pani Ania w tym roku świętowała pójście chrześniaka do pierwszej komunii świętej . 10-letni Bartek to prawdziwy fan Harry'ego Pottera, który książki o czarodzieju zna niemalże na pamięć i obkleja filmowymi plakatami ściany w swoim pokoju. Stąd też zaskoczeniem dla jego chrzestnej wcale nie było to, że z okazji tak podniosłego wydarzenia w całej rodzinie także zażyczył sobie prezent związany z Potterem.
Wybór Bartka padł na zamek Hogwart Lego, którego cena na rynku waha się w okolicach 2 tys. złotych. Pani Anna nie zwlekała zbyt długo i zadowolona z faktu, że sprawi chrześniakowi przyjemność, kupiła wymarzony zamek. Jak dziś wspomina, nie pomyślała zupełnie o tym, by zapytać o zdanie brata i jego żonę , bo przecież podarunek miał podobać się ich synowi. Teraz kobieta z żalem opisuje, co nastąpiło w dniu pierwszej komunii Bartusia. Wszak nigdy by się tego nie spodziewała.
Kupiła chrześniakowi Lego, rodzice chłopca nie kryli rozczarowania
Pani Anna bez żadnych ogródek opisuje w liście do Onet Kobieta, że kwestia prezentu na dobre “zniszczyła jej relacje z bratem”.
Co to za wielkie opakowanie. Czyżbyś kupiła mu nowy monitor? - żartował tata Bartka, gdy chrzestna 10-latka wręczała mu pokaźnych rozmiarów prezent.
Bartek nie czekał i czym prędzej rozdarł papier, skacząc z radości. Wszystkim oznajmił, że następnego dnia przez długie godziny będzie składał Lego. Na twarzach jego rodziców wymalowany był jednak wielki zawód.
Z początku wydawało mi się, że może im chodzić o to, że wydałam tyle, ale później okazało się, że nie spodobał im się sam pomysł. "Siostra, Lego?" - powiedział mi Karol, po czym Magda dodała: “On już jest za duży na takie rzeczy” - wspomina pani Anna.
"To jego dzień, a nie jego rodziców"
Autorka listu ma wiele żalu do brata i jego żony , bo ich argumenty w ogóle jej nie przekonały. Wskazuje, że nie dość, iż zestaw dedykowany był dla dzieci do 16. roku życia, to jeszcze wybrał go sam obdarowany. Tymczasem wzrok bratowej przeszył ją na wskroś, a później rzuciła ona jeszcze, że o wiele lepszym pomysłem byłby kurs angielskiego albo pieniądze w kopercie.
Teraz już nic nie zrobimy. Bartek przecież nie da sprzedać zestawu - miała skwitować.
Pani Anna twierdzi, że nawet jej brat był zszokowany tymi słowami , ale jak to ma w zwyczaju, nie zareagował. Do końca uroczystości nastrój kobiety był podły i na chwilę podniosło go tylko wyznanie zadowolonego Bartka.
To najlepszy prezent jaki dziś dostałem - szepnął jej na ucho, gdy żegnali się po przyjęciu.
Źródło: Onet