Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Ksiądz nielegalnie wyciął stare dęby. Parafianie są oburzeni, nie darują mu tego
Eryk Błaszak
Eryk Błaszak 17.02.2023 23:10

Ksiądz nielegalnie wyciął stare dęby. Parafianie są oburzeni, nie darują mu tego

Parafianie są oburzeni zachowaniem księdza.
pixabay/ kisistvan77/zdjęcie ilustracyjne

Siedem starych dębów przestało ozdabiać wielkopolską miejscowość Gieczynek niedaleko Wielenia. Sprawa szokuje tym bardziej, iż dokonania wycinki zlecił tamtejszy proboszcz. Drzewa przez lata stanowiły wspaniały pomnik przyrody na terenie działki położonej w pobliżu kościoła. Wierni nie potrafią zrozumieć decyzji duchownego, który nie widzi w wycince niczego niewłaściwego. Teraz mogą spotkać go przykre konsekwencje finansowe. 

Wielkopolska. Ksiądz wyciął w pień stare dęby

Do niezwykle przykrej sytuacji dla natury i człowieka doszło we wsi Gieczynek niedaleko Wielenia w woj. Wielkopolskim. 11 lutego z polecenia tamtejszego proboszcza Kościoła pw. Podwyższenia Krzyża Św. wycięto siedem starych dębów. Drzewa przez lata były miejscowym “pomnikiem przyrody” oraz świadectwem minionych wieków. Według relacji parafian najstarsze z drzew miało mieć nawet 150 lat. 

Miejscowi wierni są zszokowani oraz niezwykle rozgoryczeni. Nie potrafią bowiem znaleźć odpowiedzi, dlaczego proboszcz dopuścił do usunięcia zdrowych drzew. Dzień po dokonanej wycince udali się po wyjaśnienia do samego zainteresowanego.

Cyklon Ulf nadciąga nad Polskę. RBC wydało alerty. "Silny wiatr, przerwy w dostawie prądu"

Ksiądz wyciął w pień stare dęby. Parafianie oburzeni "Serce się kroi"

- W niedzielę po mszy świętej spotkaliśmy się z księdzem. Stwierdził, że nie ma nam o czym opowiadać i z czego się tłumaczyć, bo jest to jego teren, jego dęby i robi z tym, co chce - mówił w rozmowie z portalem asta24.pl sołtys Gieczynka Paweł Aftarczuk. 

Pozbycie się tak wiekowych drzew przysporzyło niemało przykrości również miejscowym leśnikom, którzy  nie ukrywali swojego żalu oraz niezrozumienia w związku z zaistniałą sytuacją i nie szczędzili negatywnych słów skierowanych do proboszcza.

- Serce się kroi, bo szkoda, patrząc na takie piękne drzewo. Rosły, zdrowy dąb, ozdoba wioski Gieczynek. Niestety, został ścięty - komentował emerytowany leśnik Mariusz Sobieski. 

Według proboszcza miejscowi wierni go nie lubią i są do niego wrogo nastawieni. Wraz z rozwojem wypadków sprawa jednak nabrała poważnego charakteru, w którym sympatie i antypatie schodzą na dalszy plan. O całym zdarzeniu bowiem została powiadomiona policja oraz Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Poznaniu. Jeśli urzędnicy stwierdzą wykroczenie duchownego, może on ponieść dotkliwe konsekwencje finansowe. 

 

Ksiądz nie dostrzega swojej winy

Najbardziej zdumiewa jednak osobliwe zachowanie proboszcza, który nie wygląda na zbytnio przejętego całą sprawą. Według duchownego uzyskał on formalne pozwolenie na wycinkę. Zdanie to jednak zdaje się prawdziwe być jedynie w połowie, bowiem rzeczywiście złożył on wymagane dokumenty do wycinki, zdążył on nawet odbyć jedną wizję lokalną w tej sprawie. 

Rzecz jednak w tym, iż miał on być umówiony na kolejne spotkanie, jednak nim ono nastąpiło, drzewa zdążyły zniknąć. W opinii kapłana uzyskał on pozwolenie na pierwszym z nich, kiedy to obecna urzędniczka miała mu przekazać, iż nie potrzebuje już on posiadać więcej zezwoleń. 

- W wyniku medialnej awantury w tej sprawie zadzwoniłem do p. Katarzyny Wydział Środowiska i wyjaśniłem sprawę. Urzędniczka zaprzeczała przez telefon swoim słowom podczas inspekcji wypowiedzianych. Wmawiała mi, że mówiła o 14-dniowym okresie oczekiwania na decyzję, choć wcześniej deklarowała, że nie potrzebuję żadnej zgody ani pozwoleń - tłumaczył na łamach poznańskiej Gazety Wyborczej proboszcz. 

Rewelacjom duchownego zaprzecza nie tylko wspomniana urzędniczka, lecz również sołtys, który rzekomo, według proboszcza miał o całej sprawie wiedzieć po odbyciu u niego wizyty duszpasterskiej. 

- Nie zająknął się, że jakąś wycinkę planuje. Pytał tylko, czy da się usunąć pień dębu. Nie spodziewałem się jednak, że nam tu te dęby wytnie - komentował sołtys Aftarczuk. 

Sam kapłan z kolei nie potrafi zrozumieć tak gwałtownej burzy medialnej i jak uważa, stał się on ofiarą błędnej interpretacji prawnej urzędnika, który miał zapewniać go o działaniu w zgodzie z literą prawa.

- Zaufałem urzędnikowi, że zna Prawo i doradza słusznie. I to, co mówi, jest jednoznaczne i nieodwołalne. Niestety, zaprzecza teraz swoim słowom i czyni ze mnie ofiarę - podsumowywał rozżalony proboszcz. 

Śledź najnowsze newsy na Twitterze Gońca: https://twitter.com/GoniecPL

Źródło: se.pl