Konferencja ws. ukraińskich uczniów. Czarnek do dziennikarza: "Proszę zadawać poważne pytania"
W trakcie wtorkowej konferencji prasowej minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek prezentował rozwiązania systemowe przygotowane dla uczniów z Ukrainy. Jedno z pytań zadane przez dziennikarza TVN24 wytrąciło szefa resortu z równowagi. Minister poprosił go, aby "zadawał poważne pytania".
Minister Czarnek słynie z ciętego języka. Tym razem przekonał się o tym dziennikarz TVN24 Artur Molenda, który chciał dopytać Przemysława Czarnka o ocenianie ukraińskich uczniów w polskich szkołach.
Spięcie Czarnka z dziennikarzem w trakcie konferencji
- Co pan rekomenduje nauczycielom, którzy w swoich klasach mają uczniów z Ukrainy i których teraz muszą ocenić, czyli dopuścić do następnej klasy? - zapytał. Jak dodał, niektórzy uczniowie dołączyli do polskich dopiero w marcu i mają problemy z opanowaniem języka polskiego. - I teraz jest dylemat, czy takiego ucznia po prostu przepuścić do kolejnej klasy - wskazał.
Pytanie nie przypadło do gustu szefowi MEiN. - A pan by go przepuścił? - zapytał z ironią. - Pan zadaje pytanie ministrowi, który nie uczy ukraińskich dzieci - dodał i polecił mu, aby z tym pytaniem zwrócił się do nauczycieli. - Skąd ja mogę wiedzieć, jak ocenić konkretne dziecko, którego nie widzę, nie słyszę, które nie udzieliło mi żadnych odpowiedzi. To się nauczycielowi takie pytania zadaje - poinstruował dziennikarza.
Mimo tego Artur Molęda drążył temat. - Nauczyciele często oczekują rekomendacji z pana resortu. Pan jest szefem tego resortu, resortu edukacji - zwrócił uwagę.
Na te słowa Przemysław Czarnek zareagował stwierdzeniem, że "żaden nauczyciel nie otrzymuje z ministerstwa rekomendacji co do oceniania konkretnych uczniów". - Mamy sytuację wyjątkową i chyba jakoś przydałoby się pokierować nauczycieli, jak oni mają postępować w takich sytuacjach - stwierdził dziennikarz.
Minister nie dawał za wygraną. - Niech mi pan wskaże konkretne dziecko i powie, jak to dziecko ocenić. No ja nie uczę dzieci. Uczą dzieci nauczyciele i naprawdę doskonale sobie z tym dają radę i świetnie te dzieci oceniają - wskazał.
Przy okazji przypomniał, że to nauczyciele, a w szczególności dyrektorzy decydowali o tym, czy dziecko powinno trafić do klasy polskiej, czy do klasy przygotowawczej. Przekonywał, że utworzony system jest "elastyczny".
- Jeśli zdecydowali o przyjęciu polskiego dziecka do polskiej szkoły, do polskiej klasy, to teraz będą oceniać to dziecko tak, jak powinni to robić i świetnie sobie z tym radzą. A pan pyta ministra, który nie uczy dzieci w szkole - kontynuował. - Niech pan zadaje poważniejsze pytania - skwitował.
200 tys. ukraińskich uczniów trafiło do polskich szkół. Czarnek chwali "elastyczny system"
Podczas konferencji prasowej Przemysław Czarnek przyznał, że dzięki nowemu systemowi udało się przyjąć 200 tys. dzieci i młodzieży z Ukrainy do polskich szkół. W opinii ministra wdrożone środki w najmniejszym stopniu nie zakłócają edukacji polskich dzieci.
- Wszystkie rozwiązania, które dotychczas przyjęto przenosimy na kolejny rok szkolny. [...] Od 1 września do końca przyszłego roku szkolnego, tak żeby ten elastyczny system obowiązywał także w kolejnym roku szkolnym - zapowiedział.
Następnie szef MEiN wymienił kilka rozwiązań, które udało się wprowadzić w obliczu dużego napływu dzieci-uchodźców. Wspomniał m.in. o oddziałach przygotowawczych z powiększoną liczbą osób (do 25) o przyjmowaniu dzieci do klas polskich z powiększoną liczbą do klas polskich (1-3) i przedszkoli czy o możliwości zatrudniania nauczycieli z Ukrainy.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Pijany odprawiał pogrzeb. Jest decyzja ws. księdza z Wielkopolski, kuria wydała komunikat
Czesław Michniewicz w czasie Gali Ekstraklasy zakpił z Jacka Kurskiego. Wystarczyło jedno zdanie
Źródło: Radio ZET