Kierowca śmiertelnie potrącił 19-latkę. Wcześniej „bez problemu” przeszedł psychotesty
Kierowca autobusu, który w sobotę 31 lipca śmiertelnie potrącił 19-latkę w Katowicach, usłyszał zarzut zabójstwa oraz usiłowania zabójstwa dwóch innych osób. Raport toksykologiczny ujawnił, że mężczyzna był pod wpływem leków przeciwbólowych i antydepresyjnych. Koledzy z pracy twierdzą, że od dawna nie cieszył się najlepszą opinią.
Doniesienia medialne mówią o skomplikowanej drodze zawodowej oskarżonego. Choć pracodawca przedstawiał go jako doskonałego pracownika, koledzy mieli na ten temat inne zdanie. Ujawnili, że mężczyzna bywał agresywny.
Kierowca bywał agresywny?
Dziennikarze dotarli do ustaleń, że Łukasz T. rozpoczął pracę w Przedsiębiorstwie Komunikacji Miejskiej w Katowicach w 2011 roku. Po zaledwie sześciu latach, z nieznanych powodów, przeniósł się do Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej w Tychach. - Nie miał najlepszej opinii. Miał kolizję na swoim koncie. Był agresywny i nerwowy, w autobusach między nim a pasażerami dochodziło często do pyskówek i utarczek słownych. Ta praca go stresowała. W końcu miarka się przebrała i odszedł za porozumieniem stron — opowiadał kierowca autobusu z Tych w rozmowie z Faktem.
Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Po ustaniu współpracy Łukasz T. powrócił do pracy w Przedsiębiorstwie Komunikacji Miejskiej w Katowicach. Zarząd firmy odmawia rozmowy z mediami na temat pracownika, który w niedzielę spowodował wypadek śmiertelny.
Paweł Cyganek, przedstawiciel zarządu PKM Katowice, w rozmowie z Radiem Zet tłumaczył jednak, że zaledwie rok temu rok temu Łukasz T. został poddany psychotestom, które przeszedł pomyślnie. Zaznaczył, że wspomniana kolizja nie wynikała z winy kierowcy.
- Może też dlatego jest taki szok u nas, wśród pracowników. To był kierowca, na którego nigdy nawet jednej skargi nie było ze strony pasażerów. Bardzo spokojny, bezkonfliktowy człowiek — podkreślił Paweł Cyganek.
19-latka osierociła dwoje dzieci
Do tragedii doszło w sobotę 31 lipca około godziny 6:00 na ulicy Mickiewicza w centrum Katowic. Kierowca PKM Katowice linii 910 zatrzymał się przed grupą awanturujących się na jezdni młodych ludzi.
Mężczyzna zatrąbił, a następnie wjechał w tłum. 19-latka, która prawdopodobnie próbowała uspokoić kłócących się znajomych, została wciągnięta pod pojazd, który ciągnął ją po jezdni przez co najmniej kilkadziesiąt metrów.
Kobieta, która zginęła pod kołami miejskiego autobusu, osierociła 2-letnią córeczkę, Elizę i 7-miesięcznego synka, Igora.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Orzesze: 3 osoby nie żyją, 5 kolejnych uciekło ratując życie z pożaru
Kierowca autobusu złożył zeznania. Ujawnił, dlaczego wjechał w tłum ludzi
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]
Źródło: Fakt/Radio Zet