Kelnerka nie zdążyła uciec. Szczegóły po wybuchu gazu na Śląsku
W sobotę, 2 lutego br. wieczorem w jednej z restauracji w Rudzie Śląskiej doszło do wybuchu gazu. W lokalu przebywało 36 osób, które na szczęście opuściły budynek przed eksplozją. Niestety 35-letnia kelnerka nie zdążyła w porę uciec z miejsca zdarzenia. Poparzona kobieta trafiła do szpitala w Siemianowicach Śląskich. Przekazano więcej szczegółów z wczorajszej eksplozji.
Wybuch gazu w restauracji na Śląsku
O wczorajszym wybuchu w restauracji na Śląsku pisaliśmy wcześniej na łamach Gońca. Teraz pojawiło się w tej sprawie więcej szczegółów.
Do eksplozji doszło w sobotę 2 marca w restauracji "Akwarium" w Rudzie Śląskiej, gdzie odbywało się przyjęcie okolicznościowe, w którym uczestniczyło ok. 70 osób. W pewny momencie podczas trwającej imprezy goście poczuli gaz. Jedna z kelnerek o wszystkim miała poinformować właściciela lokalu. Uczestnicy przyjęcia wyczuwając potencjalne zagrożenie, opuścili restaurację. Niestety lokalu nie zdążyła w porę opuścić jedna z kelnerek, 35-letnia kobieta, która została poszkodowana w wyniku eksplozji.
Podczas tej ewakuacji doszło do eksplozji. Ranna została 35-letnia kelnerka, która stała przy barze. Była najbliżej miejsca, w którym doszło do wybuchu - przekazał Arkadiusz Ciozak, rzecznik policji w Rudzie Śląskiej.
Wybuch gazu w restauracji na Śląsku. Ranna 35-letnia kelnerka
Z informacji, do jakich dotarł "Fakt" wiadomo, że restauracja jest zasilana gazem na propan butan, a butle były umieszczone w specjalnym pomieszczeniu, oddzielonym od budynku ścianą.
Przyczyną była nieszczelność 11-kilogramowej butli z gazem, w wyniku czego doszło do małego wybuchu - przekazał młodszy kapitan Łukasz Latos z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Rudzie Śląskiej.
ZOBACZ: Dramat 5-letniego Filipka. Lekarze w szpitalu odmówili mu pomocy
W momencie, w którym doszło do eksplozji, 35-letnia kelnerka stała przy barze i była najbliżej wybuchu. Kobieta została ranna. Z oparzeniami twarzy i rąk przewieziono ją karetką pogotowia do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.
Wybuch gazu w restauracji. Ofiar mogło być więcej
Wstępnie na miejsce zdarzenia zadysponowano także śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który jednak został odwołany po szczegółowym rozpoznaniu sytuacji. Goście restauracji zdążyli opuścić lokal w porę, dzięki czemu nie wymagali hospitalizacji. Gdyby nie ich bardzo przytomna decyzja, ofiar mogło być znacznie więcej.
ZOBACZ: Tragiczny pożar domu na Podlasiu. Nie żyje matka z synem
Konstrukcja budynku nie została naruszona, a wstępnie poniesione straty wyceniono na ok. 5 tys. zł. Ostatecznie akcja gaśnicza zakończyła się po godzinie 23.00. Na miejscu pracowało 8 zastępów straży pożarnej.
Źródło: Goniec.pl/Fakt